JOE  BIDEN  A  IZRAEL



  -  Czasy i fakty




 




Izrael jest bardzo zaniepokojony polityką rządu prezydenta Joe Bidena, zwłaszcza jego zamiarem powrotu do kompleksowego porozumienia nuklearnego między Iranem a sześcioma światowymi mocarstwami. Za kadencji byłego prezydenta Donalda Trumpa, Stany Zjednoczone opuściły to porozumienie i rozpoczęły tzw. kampanię maksymalnego nacisku na Iran. Kampania ta doprowadziła Islamską Republikę na skraj ekonomicznej zapaści.

Teraz rząd Joe Bidena zdecydował się rozpocząć pośrednie negocjacje z Iranem, aby powrócić do wcześniejszego porozumienia nuklearnego. Jest to jednak niezgodne z obietnicą wyborczą złożoną przez Bidena, gdyż powiedział on, że chce zaostrzyć warunki porozumienienia nuklearnego. Biden powiedział również, że chce, aby Iran wycofał się ze wszystkich naruszeń porozumienia, zanim w ogóle będą mogły mieć miejsce jakiekolwiek renegocjacje z Iranem. Najwyraźniej teraz wszystko to jest nieaktualne. Stało się to jasne po tym, jak specjalny wysłannik administracji Bidena do Iranu, Rob Malley powiedział, że Stany Zjednoczone przystąpią do rozmów z Iranem bez żadnych wstępnych warunków. "Celem negocjacji jest sprawdzenie, czy możemy uzgodnić kroki, jakie Iran powinien podjąć i jakie kroki powinny podjąć Stany Zjednoczone, aby w pełni przestrzegać umowy nuklearnej." Malley zapowiedział również, że administracja Bidena bezwarunkowo zniesie sankcje, które administracja Trumpa nałożyła na Iran.

Wypowiedzi te wzbudziły niepokój wśród przedstawicieli izraelskiego rządu. "Jeśli jest to oficjalna polityka Stanów Zjednoczonych, to bardzo nas to niepokoi. W przeszłości rząd Bidena mówił o dłuższej i bardziej energicznej umowie, jakby chciał czegoś innego w odniesieniu do umowy z Iranem, a nie było to ujęte w wypowiedzi Malleya. Chodzi o powrót do pierwotnego porozumienia z Iranem." Malley nic nie powiedział o potrzebie powstrzymania Iranu przed zdobyciem broni nuklearnej, ani o niewłaściwym zachowaniu Iranu w regionie. Wydaje się wręcz, że administracja Joe Bidena zapomina o tradycyjnym sojuszniku Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie, jakim jest Izrael.

W zeszłym tygodniu izraelski minister spraw zagranicznych Gabi Aszkenazi rozmawiał telefonicznie ze swoim amerykańskim kolegą Anthonym Bidenem. Aszkenazi podkreślił znaczenie włączenia do negocjacji z Iranem problematyki nieustannej irańskiej agresji na Bliskim Wschodzie. Kwestia ta dotyczy działań Iranu w takich krajach jak Irak, Syria, Jemen, Liban oraz w Strefie Gazy, gdzie Iran posługuje się Hamasem i Islamskim Dżihadem.

W Libanie Irańczycy wykorzystują kryzys gospodarczy i społeczny nękający ten kraj, aby poprzez Hezbollah powstrzymywać powstanie nowego rządu technokratów. Hezbollah jest w pełni finansowany przez Iran. Teheran chce, aby Liban w całości znalazł się pod kontrolą Hezbollahu, który mógłby wtedy swobodnie rozszerzać swoją działalność skierowaną przeciwko Izraelowi.

W Syrii Irańczycy są zaangażowani w przejmowanie pełnej kontroli nad obszarem graniczącym z Izraelem. Działania te są prowadzone poprzez przedstawicieli libańskiego Hezbollahu, którzy wykupują i konfiskują różne nieruchomości w południowej Syrii. Odbywa się to za wyraźną aprobatą reżimu prezydenta Baszara al-Assada i ma na celu zapewnienie Iranowi stałego przyczółka w pobliżu granicy z Izraelem. Hezbollah prowadzi także haniebną politykę odurzania i zniewalania lokalnej ludności, w większości sunnickiej. Rozprowadza się tam haszysz i różne inne środki odurzające, które są produkowane w czternastu fabrykach w Syrii pod nadzorem Hezbollahu. Narkotyki są dostarczane młodzieży i dzieciom, a zyski trafiają w ręce Hezbollahu.

Irańczycy sprowadzili do Syrii swego afgańskiego sojusznika, militarną milicję Liwa Fatemijoun. Od początku tego roku milicja zwerbowała ponad 710 tys. Syryjczyków. Są oni szkoleni, zbrojeni i opłacani przez Iran, stając się prawdziwymi siłami zbrojnymi przejmującymi kontrolę nad coraz większymi obszarami terytorium Syrii. Ponieważ wojna domowa w Syrii dobiega końca, można się zastanawiać, dlaczego milicja Liwa Fatemijoun gromadzi tak duże siły.

Odpowiedzią na to pytanie jest dostrzeżenie irańskiego planu, którym jest doprowadzenie do wojny z Izraelem na wielu frontach. Były szef izraelskiego wywiadu wojskowego gen. Aaron Ze'evi Farkash powiedział, że Izrael musi się teraz liczyć z wojną toczoną jednocześnie na czterech frontach. Te fronty to:

(1) Strefa Gazy, gdzie Hamas i Islamski Dżihad są w posiadaniu najnowocześniejszej broni przemycanej z Iranu;

(2) Liban, gdzie Hezbollah ma 150 tys. rakiet wycelowanych w Izrael oraz stara się pozyskać precyzyjne irańskie systemy broni przeciwlotniczej i przeciwpancernej;

(3) Syria, gdzie proirańskie milicje pozyskują coraz więcej irańskiej broni przemycanej poprzez Irak;

(4) Jemen, gdzie milicje Huti i Ansar Allah dysponują irańskimi dronami i rakietami balistycznymi. Administracja Joe Bidena usunęła ostatnio milicję Ansar Allah z listy organizacji terrorystycznych, dzięki czemu zyskała ona swobodę pozyskiwania finansów z Iranu. W ostatnim czasie zintensyfikowała ona swoje agresywne działania przeciwko Arabii Saudyjskiej. A jednocześnie Stany Zjednoczone wycofały z Arabii Saudyjskiej baterie obrony przeciwrakietowej Patriot, a administracja Bidena zminimalizowała kontakty z saudyjskim rządem.

To samo można powiedzieć o kontaktach administracji Bidena z rządem izraelskim. Do tej pory odbyła się tylko jedna rozmowa telefoniczna między Joe Bidenem a premierem Benjaminem Netanjahu. Zaproszenie na spotkanie w Waszyngtonie byłoby normalnym protokołem, jednak Biden najwyraźniej o tym zapomniał, jakby chciał bardzo mocno podkreślić fakt odejścia od proizraelskiej polityki byłego prezydenta Trumpa. Są to niezwykłe zmiany, tym bardziej, że Stany Zjednoczone dążą do przywrócenia stosunków z Iranem. Może do tego dojść nawet kosztem osłabienia długotrwałych dobrych relacji z tradycyjnymi sojusznikami Ameryki na Bliskim Wschodzie.

 

- Opracowanie na podstawie Arutz Scheva.

 



Na poczatek

  Izrael Kultura Historia Turystyka Pomoc duchowa Żydzi w Polsce Czasy i Fakty

Copyright ©2021 by Gedeon