/18.03.2023/
Co się dzieje na granicy izraelsko-libańskiej?
Wczesnym rankiem (około godz. 7:15) w poniedziałek
13 marca 2023 r., doszło do wybuchu bomby podłożonej przy drodze
nr 65, w pobliżu skrzyżowania Megiddo na północy Izraela. Jest
to jedna z głównych dróg w rejonie i porusza się nią wiele pojazdów.
W momencie wybuchu, obok przejeżdżało kilka pojazdów. W wyniku
wybuchu ciężko ranna została jedna osoba, która jechała samochodem
z północy na południe. Samochód jechał pasem ruchu przeciwnym
do pasa, przy którym nastąpiła eksplozja. Poszkodowanym był
arabski obywatel Izraela - 21-letni Szaraf a-Din Chamaisi, mieszkaniec
arabskiej wioski Salem.
Początkowo nie było jasne, czy był to atak
terrorystyczny, czy też incydent o podłożu kryminalnym, gdyż
wioska Salem jest znana z działalności przestępczej, w tym z
przemytu narkotyków. Dochodzenie jednak bardzo szybko pokazało,
że był to atak terrorystyczny, gdyż użyto bombę boczną, co nie
jest typowe dla incydentów o charakterze kryminalnym. Użyty
improwizowany ładunek wybuchowy nigdy nie był używany przez
grupy terrorystyczne działające w Izraelu i Autonomii Palestyńskiej,
był on charakterystyczny dla areny aktywności organizacji terrorystycznej
Hezbollahu w Libanie i Syrii. Użyta bomba boczna może
być pasywna (uruchamia się samoczynnie, gdy obok przejeżdża
pojazd) lub aktywna (uruchamia ją operator).
Widząc nietypowy charakter zdarzenia, izraelskie
siły bezpieczeństwa nałożyły całkowity zakaz komentowania w
mediach tego incydentu, a policja zablokowała drogi w całej
okolicy. Na całej północy kraju zwiększono aktywność służb w
terenie. Wieczorem, w rejonie moszawu Ja'ara zatrzymano do rutynowej
kontroli pojazd jadący w stronę granicy izraelsko-libańskiej.
Podczas zatrzymania z pojazdu wyskoczył podejrzanie zachowujący
się mężczyzna. W wyniku policyjnej interwencji został on zastrzelony,
a przy jego ciele znaleziono broń, gotowy do użycia pas z ładunkiem
wybuchowym, granat i inne przedmioty. Na opublikowanym w mediach
społecznościowych nagraniu video widać klęczącego mężczyznę
z podniesionymi rękami. To kierowca tego pojazdu, którego także
zatrzymano, ale przesłuchanie wykazało, że nie miał on żadnego
związku z terrorystą. Zatrzymał się autostopowiczowi, którego
po prostu podwoził.
Moszaw Ja'ara znajduje się w odległości zaledwie
2 km od granicy z Libanem. Jest to strefa przygraniczna i z
tego powodu, cały ten obszar znajduje się pod szczególnym nadzorem
Sił Obronnych Izraela.
Bardzo szybko połączono z sobą oba te zdarzenia,
a w konsultacjach wziął udział premier Benjamin Netanjahu oraz
minister obrony Joav Galant. Ze względu na dobro bezpieczeństwa
kraju, podjęto decyzję o zaciemnieniu w mediach szczegółów ataku
przy Meggido, a mediom zakazano publikowania jakichkolwiek informacji
na ten temat. Wywołało to falę plotek dotyczących szczegółów
ataku, aż do opublikowania szczegółów w środę wieczorem. Było
to około 60 godzin po ataku.
Śledztwo wykazało, że zabity terrorysta pochodził
z Libanu i był powiązany z organizacją terrorystyczną Hezbollah.
Przeniknął on na terytorium Izraela w dniach poprzedzających
13 marca. Na tym etapie śledztwa, lokalizacja miejsca infiltracji
oraz sposób, w jaki do tego doszło, są niejasne, a tożsamość
terrorysty nie jest znana. Szacuje się, że obszar penetracji
znajduje się między osadą Zar'it a osadą Adamit w zachodniej
Galilei. Ocenia się, że terroryście prawdopodobnie pomagał wspólnik
będący mieszkańcem Izraela, który podwiózł go samochodem około
85 km w pobliże Meggido, gdzie zamachowiec podłożył bombę przy
drodze nr 65.
W ocenie agencji sił bezpieczeństwa Szin
Bet, za atak mogą odpowiadać dwie strony: Hezbollah
i Hamas. Na arenie libańskiej działa również Islamski
Dżihad, ale z mniejszymi możliwościami operacyjnymi i wojskowymi.
W ocenie Szin Bet, taka operacja z południowego Libanu
nie mogła zostać przeprowadzona bez wiedzy i koordynacji Hezbollahu.
Dlatego szacuje się, że za atak odpowiada Hezbollah.
Istnieje jednak możliwość, że operacja została przeprowadzona
we współpracy z Hamasem i w rzeczywistości była operacją
wspólną. Przypuszczalnie o ataku była powiadomiona palestyńska
sekcja irańskich Quds Force. Być może cały atak był inspirowany
i koordynowany przez irański wywiad.
Izraelski wywiad wojskowy od lata 2022 r.
dostrzegł zmianę w doktrynie Hezbollahu. Hezbollah
jest gotów zarządzać ryzykiem w stosunku do Izraela do punktu,
w którym ryzykuje przekształcenie się pojedynczego incydentu
granicznego w pełnowymiarową wojnę. Z tego punktu widzenia,
atak pod Meggido mógł mieć kilka celów. Po pierwsze mogła być
to próba przeprowadzenia ataku odwetowego za izraelskie działania
wymierzone przeciwko infrastrukturze terrorystycznej w Judei
i Samarii. Po drugie mogła być to wiadomość od Hezbollahu,
że budowa izraelskich umocnień granicznych nie powstrzyma ataków
terrorystycznych z terytorium Libanu. Po trzecie mogła być to
próba odwetu Iranu za izraelskie działania wymierzone przeciwko
ich siłom w Syrii.
Na tym etapie dochodzenia, nie wiadomo czy
sprawcą ataku był pełnoprawny członek Hezbollahu, czy
też osoba przez nich zwerbowana. Wydaje się, że wysoce prawdopodobne
jest wykorzystanie mieszkańca któregoś z obozów uchodźców palestyńskich
w Libanie. Natomiast jeśli atak przeprowadził bezpośrednio Hezbollah,
to z pewnością była to Jednostka 133, na czele której
stoi Hadżdż Khalil Harb. Jej misją jest planowanie i przeprowadzanie
ataków terrorystycznych na terenie Izraela z wykorzystaniem
Palestyńczyków. Między innymi jednostka szkoliła palestyńskich
uchodźców w Libanie do przeprowadzania ataków na Izrael. Jednostka
133 ściśle współpracuje z rodzinnymi klanami przestępczymi
w południowym Libanie, które przemycają broń i narkotyki do
Izraela. Te klany są w bliskim kontakcie z elementami przestępczymi
w państwie Izrael, dzięki czemu istnieje możliwość rekrutowania
współpracowników dla Hezbollahu. Poprzez te powiązania
przemytnicze, Hezbollah próbuje stworzyć sieć kolaborantów
na terytorium Izraela. Ci współpracownicy są zaangażowani w
gromadzenie i przekazywanie informacji wywiadowczych do Hezbollahu.
Niektórzy ze współpracowników mogą pomagać w przeprowadzaniu
działań terrorystycznych, jak to być może miało miejsce w niniejszej
sprawie.
Jeśli w atak był zamieszany również Hamas,
to według oceny Szin Bet, działaniami ze strony Hamasu
musiał kierować Saleh al-Arouri razem z dowództwem wojskowym
Hamasu w Sydonie. Saleh al-Arouri jest zastępcą szefa
biura politycznego Hamasu. Pod presją Izraela i Stanów
Zjednoczonych został on wydalony z Turcji. Obecnie mieszka w
Libanie, skąd kieruje działaniami Hamasu w Autonomii
Palestyńskiej. Al-Arouri jest najwyższą rangą postacią Hamasu,
która mieszka w Libanie. Utrzymuje on dobre stosunki z Hezbollahem,
a swoje wysiłki koncentruje na dwóch osiach. Pierwszym jest
ustanowienie silnej infrastruktury Hamasu w Autonomii
Palestyńskiej, która będzie działać na rzecz obalenia umiarkowanych
rządów Mahmuda Abbasa i prowadzenia działań terrorystycznych
przeciwko Izraelowi. Drugi to przeniesienie środka ciężkości
biura politycznego Hamasu z Kataru do Libanu (w Katarze
przebywa szef biura politycznego Hamasu, Ismail Hanija).
Hamas utrzymuje w Libanie dwie jednostki operacyjne:
Al-Szamali i Khaled Ali. Jednostki te składają
się z kilkuset członków, którzy przechodzą różne kursy, takie
jak konstruowanie i detonowanie improwizowanych ładunków wybuchowych,
kurs przeciwpancerny (z naciskiem na sowieckie pociski Kornet),
zbieranie danych wywiadowczych, kurs snajperów, walka miejska,
obsługa dronów, nurkowanie morskie i inne. W ocenie Szin
Bet, jeśli Hamas jest współodpowiedzialny za atak
przy Meggido, to możliwe, że przeprowadził go jeden z członków
ich jednostek operacyjnych w Libanie. Celem Hamasu jest
stworzenie dodatkowego frontu przeciwko Izraelowi, który umożliwi
im elastyczność i stworzy nowe opcje ataku oprócz jego twierdzy
w Strefie Gazy.
Za działania irańskich Quds Force
w Syrii i Libanie odpowiada 58-letni Haj Ramadan, który jest
Irańczykiem mieszkającym w Libanie. Na stałe dysponuje on trzema
Irańczykami, którzy są zaangażowani w szkolenie i pomoc organizacjom
palestyńskim działającym w Libanie.
Do chwili obecnej ani Hezbollah, ani
Hamas nie wzięły na siebie odpowiedzialność za atak.
To zachowuje dwuznaczność i powoduje słabszą reakcję Izraela.
Organizacja nazywająca siebie "Lone Wolf-Galilee Forces"
opublikowała nagranie video pokazujące moment podłożenie bomby
przy drodze. W ocenie Szin Bet może być to jednak nieautentyczne
nagranie. Nadal trwa ustalanie tożsamości terrorysty oraz analiza
użytego ładunku wybuchowego, co może wskazać osoby odpowiedzialne
za atak. W tej sprawie jest wiele pytań bez odpowiedzi. W jaki
sposób terrorysta wszedł do Izraela? Kto mu pomógł po stronie
izraelskiej w dotarciu do Megiddo? Czy istniała lokalna sieć,
która była wspólnikiem w tym planie? Czy materiały wybuchowe
zostały przemycone wcześniej? Dlaczego terrorysta zadał sobie
trud, żeby pojechać aż do Megiddo, zamiast przeprowadzić atak
przy jednej z przygranicznych społeczności? Czy planował powrót
do Libanu? A jeśli tak, to co zamierzał zrobić ze swoim pasem
wybuchowym?
Tak czy inaczej, atak pod Meggido znacznie
zmienił rzeczywistość na północnej arenie. Od 2006 r. nie doszło
do przekroczenia granicy libańsko-izraelskiej w celu przeprowadzenia
ataku terrorystycznego. Takie wtargnięcie na terytorium Izraela
jest dużo poważniejszym incydentem niż okazjonalne wystrzelenie
rakiet lub przelot bezzałogowego drona. Ten atak zmienia dotychczasowe
reguły i sprawia, że możliwe są kolejne bardziej niebezpieczne
zdarzenia. Może to nie oznaczać zbliżającej się wojny z Hezbollahem,
ale z pewnością na horyzoncie gromadzą się chmury. Głównym zmartwieniem,
słyszanym w dyskusjach establishmentu obronnego, jest możliwość,
że wszystkie te ciemne chmury unoszące się nad różnymi arenami
połączą się.
- Opracowanie na podstawie: Arutz7/Centrum
Badań Alma, Wikipedia, Haaretz/Amos Harel
|