/11.04.2023/
Czy jest świadomość tego,
o co toczy się polityczna walka w Izraelu?
W Izraelu toczy się ciężka polityczna wojna
o to, czy państwo syjonistyczne będzie państwem żydowskim, czy
też stanie się państwem takim samym, jak zanikające państwa
europejskie. W każdej wojnie jest wiele bitew, a obecnie toczona
bitwa jest wokół Sądu Najwyższego. Jest to organ wymiaru sprawiedliwości,
który sprawuje nadzór nad całym systemem prawa i sądownictwa
w Izraelu. W ciągu ostatnich lat zajął on jednak pozycję zwierzchnią,
zaburzając dotychczasowy podział władzy pomiędzy organami ustawodawczymi,
wykonawczymi i sądowniczymi. Lewica uczyniła te zmiany, aby
zyskać w postaci Sądu Najwyższego sojusznika wspierającego wysiłki
zmierzające do przekształcenia Izraela w państwo w stylu postchrześcijańskiej
Europy.
Powinno być jednak dla wszystkich jasne,
że Izrael, jeśli utraci swą żydowską tożsamość, nie utrzyma
się dłużej niż trzy pokolenia. Nigdzie, a zwłaszcza nie na Bliskim
Wschodzie. Dodajmy, że jesteśmy już w trzecim pokoleniu od powstania
w 1948 r. państwa Izrael. Kwestia tożsamości narodowej państwa
była przy tym tłumiona przez dwa pierwsze pokolenia, a obecnie
stała się tematem gorącej dysputy.
Przez te wszystkie minione lata, lewicowo-świecko-liberalna
część społeczeństwa przyzwyczaiła się, że osoby religijne odgrywają
marginalną rolę w państwie. Prawica przy tym, również była w
większości świecka. Obecnie zachodzi jednak zmiana, która powoduje
oburzenie lewicowej części społeczeństwa. Cała ta walka toczy
się w większości wśród aszkenazyjskich Żydów. Ci spośród nich,
którzy opowiadają się po stronie lewicy, tak naprawdę sprzeciwiają
się tradycyjnej żydowskiej tożsamości państwa. Chcą oni, aby
Izrael był świeckim liberalnym państwem - takim samym, jak świeckie
liberalne państwa na Zachodzie. Musimy jednak zwrócić uwagę
na fakt, że takich państw jest wiele - a Izrael jest jeden.
Na całym świecie jest tylko jedno państwo żydowskie. Dlatego
walka, która toczy się na naszych oczach, jest tak trudna, tak
bardzo bolesna, i tak bardzo brzemienna będzie w skutkach. Po
jednej stronie tej walki stoją prawicowi konserwatyści, z których
znaczna część jest religijna. Jednak kwestie religijności są
niezwykle trudne do ocenienia i wiele z tych osób może być tylko
formalnie religijnymi. Dlaczego to mówię? Bo prawdziwa religijność
wyraża się niezwykle wysoką moralnością i kulturą osobistą życia,
czego nie dostrzeżemy u osób tylko nominalnie wierzących. Tak
czy inaczej, wszyscy oni razem stanowią oni obóz konserwatywno-prawicowy.
Pośrodku niego są nominalni wierzący, którzy stają się radykałami
nie liczącymi się z etyką i moralnością. Natomiast po drugiej
stronie tej walki stoi obóz lewicowo liberalny, z wielką różnorodnością
osób świeckich, lekko traktujących sprawy religii, zainteresowanych
ekologią, wspierających ruchy LGBTQ itp. Z ideologicznego założenia
wolności i liberalności, obóz ten nie przywiązuje większej wagi
do kwestii wiary. Są pośród nich tacy, o których można powiedzieć,
że mają wysoką kulturę osobistą oraz wysokie standardy moralne.
Jednak tuż obok stoją osoby radykalne, które jakże często odrzucają
całą moralność i wykorzystuję działalność tych ruchów dla własnej
grzesznej lub samolubnej samowoli. I oba te obozy coraz bardziej
się radykalizują w walce z sobą.
Chwilowo ogłoszono taktyczne zamrożenie wojny
- jest to jednak długofalowa strategia obozu prawicowego, który
kontynuuje swoją kampanię na rzecz reformy prawnej. Stawką jest
coś dużo bardziej ważnego niż reforma sądownictwa - tutaj chodzi
o przyszłość państwa żydowskiego - jego istnienie lub stopniowy
zanik.
Obóz lewicowy zaczyna przyznawać się do upadku
swego planu. Coraz częściej słychać głosy, aby zakończyć protesty
"dla ratowania kraju". Jest to moment na trudną dyskusję,
na zastanowienie się nad własną żydowską tożsamością. Jeśli
jesteśmy Żydami, i jeśli mamy żywą żydowską tożsamość - to w
jakim państwie żyć chcemy?
I nie ma tu łatwych i prostych odpowiedzi...
- Opracowano na podstawie: Elizeusz Hassa/Arutz7.
|