DEPORTACJA







 

 

Przez ponad dwa miesiące światowe środki masowego przekazu szeroko komentowały decyzję Izraela o deportacji ponad 400 terrorystów, która nastąpiła pod koniec grudnia 1992 r. Podnosiły się oburzone głosy krytykujące "łamanie prawa" przez rząd izraelski. Masowe media w różnych krajach świata wielokrotnie pokazywały te same zdjęcia terrorystów marznących na mrozie w górach Libanu. Rada Bezpieczeństwa ONZ uchwaliła kolejną już (nr. 799) rezolucję potępiającą Izrael, wzywającą do natychmiastowego przyjęcia z powrotem deportowanych i grożącą sankcjami międzynarodowymi w przypadku niezastosowania się Izraela do tej uchwały. Państwa arabskie po raz kolejny oskarżyły Izrael o torpedowanie procesu pokojowego. W końcu, po wielu tygodniach, Izrael pod naciskiem USA zgodził się na kompromis, w myśl którego 101 deportowanych natychmiast powróciła do Izraela, reszta zaś do końca 1993 r.

Światowe media stworzyły bardzo jednostronny i krzywdzący dla Izraela obraz sytuacji, nie dopuszczając do głosu Izraelczyków. Dlatego też pragniemy poniżej przedstawić wypowiedzi z dziennika "Jerusalem Post":

- z dnia 24.12.1992:

"Świat oburza się z powodu deportowania przez Izrael 415 działaczy organizacji Hamas, nikt jednak nie zdaje się zauważać aktu bezprecedensowego okrucieństwa rozgrywającego się w Libanie. Rząd libański, który nazwał Izrael `nieludzkim i faszystowskim reżimem` z powodu czasowej deportacji członków morderczej organizacji terrorystycznej, zdecydował jednocześnie odmówić deportowanym wody, żywności i pomocy medycznej (...) Nie pozwolił swym arabskim braciom na skorzystanie z pomocy humanitarnej z ONZ i Międzynarodowego Czerwonego Krzyża.
    Podobnie jak większość poważnych decyzji podejmowanych przez Bejrut, także i ten cyniczny akt okrucieństwa jest wynikiem rozkazów z Damaszku. Być może nie powinno nas to dziwić. W końcu przecież obojętność świata arabskiego na cierpienie nie jest niczym nowym. Liga Państw Arabskich zawsze obojętnie przyglądała się cierpieniom swych współbraci muzułmanów. Niezależnie od tego, jak wielu muzułmanów umiera w Bośni czy w Somalii, ani bogate w ropę kraje Zatoki Perskiej, ani potężne armie Syrii i Egiptu nie wydają się być zainteresowane problemem.
    Ale w Libanie władze arabskie poszły krok dalej. Nie tylko same nie udzieliły pomocy swym pobratymcom, ale w dodatku nie zezwoliły na jej udzielenie międzynarodowym organizacjom humanitarnym.
    W parze z cynizmem i obojętnością rządów Syrii i Libanu idzie postawa ONZ i krajów Zachodu, które nie wypowiedziały ani słowa protestu przeciwko przechodzącemu wszelkie pojęcie postępowaniu władz libańskich. Ta cisza, po jednogłośnym potępieniu Izraela, jest nie tylko przejawem hipokryzji i tchórzostwa - jest ona manifestacją rasizmu. Świat zdaje się przyjmować za oczywiste, że ze strony Arabów należy spodziewać się wszelkiego rodzaju okrucieństw. Dlatego właśnie liczne masakry w libańskiej wojnie domowej czy też ludobójstwo w Sudanie nie pojawiają się na pierwszych stronach prasy światowej (...)
    Izrael jednak nie może zapomnieć, że fanatyczny reżim, który zarządził tę średniowieczną egzekucję i który jest jednym z protektorów terrorystycznej organizacji Hamas - jest jednocześnie chwalony przez Zachód za swe umiarkowanie i oświecenie.
    Świat zdaje się wierzyć w to, że może zaprowadzić pokój na Bliskim Wschodzie drogą wywierania nacisku na Izrael i zmuszania go do `podjęcia ryzyka`. Izraelowi wciąż na nowo daje się do zrozumienia, że musi ponosić ofiary, aby być przykładem `wyższego standardu moralnego`. Jeśli jednak w tym regionie ma zapanować pokój, może warto byłoby przekonać się najpierw, czy reżimy arabskie potrafią egzystować nie na `wyższym`, lecz na elementarnym poziomie cywilizowanego postępowania?"

- z dnia 31.12.1992:

"Szybkie i skuteczne usunięcie prowokatorów `świętej wojny` z terytoriów administrowanych przez Izrael stało się przyczyną wojny nerwów prowadzonej przez światowe masmedia, ONZ, USA i EWG. Stawką nie jest ani prawo międzynarodowe, ani rozmowy pokojowe, lecz zdolność Izraela do zwalczania terroryzmu. Jeśli Izrael przegra tę rundę, jego efektywność jako państwa może być na zawsze poddana w wątpliwość.
    (...) Deportowani to ludzie całkowicie oddani założeniom statutu organizacji Hamas, który to dokument jest jednym z najbardziej zbrodniczych dokumentów naszego dzikiego wieku. Nakazuje on `świętą wojnę z Żydami o Palestynę`, przy czym nie tylko nawołuje do `oczyszczenia kraju z okupantów`, ale stwierdza wręcz: `muzułmanie są zobowiązani nakazem swego Proroka do walki z Żydami gdziekolwiek ich znajdą`.
    Intencją Izraela nie było jednak pozostawienie deportowanych na pastwę mrozu w górach Libanu. Celem deportacji jest czasowe ich usunięcie z kluczowych pozycji przywódczych jako organizatorów, prowokatorów i wykonawców akcji terrorystycznych.
    Rząd izraelski nie przewidział jednak bezwzględności reżimu syryjskiego. Damaszek wykorzystał deportację z tą samą przebiegłością, jaką wykazywał na przestrzeni długich lat trwania kryzysu związanego z zakładnikami w Libanie.
    Najpierw, więc Syria nakazała Libanowi, aby nie pozwolił deportowanym na opuszczenie strefy przygranicznej. Libańczycy zostali zmuszeni do wyrzucenia z libańskich szpitali chorych deportowanych i odstawienia ich z powrotem do zimnych namiotów. Nie pozwolono również Międzynarodowemu Czerwonemu Krzyżowi ani innym organizacjom na przejazd przez terytorium Libanu konwoju z pomocą humanitarną do obozu działaczy Hamasu. Na wejście na teren zezwala się jedynie przedstawicielom prasy (...)
    Światowe środki masowego przekazu nie zawiodły oczekiwań Syrii i okazały gotowość do współpracy. Nie było ani słowa o syryjsko-libańskim zakazie swobodnego poruszania się deportowanych na terenie Libanu. Nie było też komentarzy, co do decyzji Libanu, aby nie dopuścić międzynarodowej pomocy do obozu deportowanych. Natomiast odmowa Izraela, by taką pomoc przepuścić przez jego terytorium, została powszechnie potępiona.
    Ostatecznie rząd izraelski wyraził swą gotowość do kompromisu w sprawie dostarczenia deportowanym żywności i pomocy medycznej. (...)"

- z dnia 26.12.1992:

    "(...) Około 1/3 wszystkich rezolucji ONZ została uchwalona w celu potępienia Izraela - kraju, w którym mieszka 1:1 000 część ludzkości. Gość z innej planety mógłby przypuszczać, że organizacja ta powstała specjalnie dla potępienia Izraela i że świat byłby doskonałym miejscem, gdyby tylko Izrael przestał istnieć.
    (...) Kiedy Kuwejt, wyzwolony przez demokratyczny Zachód spod okupacji Saddama Husseina, wygnał 300.000 Palestyńczyków - w zdecydowanej większości niewinnych ofiar zwykłej zemsty - ONZ odpowiedziało grzmiącym milczeniem, tak jak zareagowało na wcześniejsze wygnania i przesiedlenia milionów niewinnych ludzi w Europie, Azji i Afryce.
    (...) Rezolucja Rady Bezpieczeństwa nie wspomniała ani słowa o morderstwach, które stały się bezpośrednią przyczyną decyzji o deportacji (...) Nikt nie zapytał nawet, dlaczego Syria i podporządkowany jej marionetkowy reżim w Bejrucie odmówiły deportowanym schronienia (...)"

 

[za BIM nr.1/93]

 

Na poczatek

  Izrael Kultura Historia Turystyka Pomoc duchowa Żydzi w Polsce Czasy i Fakty

Copyright ©2002-2012 by Gedeon