Koniec 2013 roku przyniósł bardzo poważną
zmianę wewnątrz Iraku, która mocno zaciążyła także na dalszych
losach Syrii. Wydarzenia w obu tych krajach (Iraku i Syrii)
były ze sobą nierozerwalnie związane, a granica państwowa między
nimi w owym czasie praktycznie nie istniała. Wszystko to było
skutkiem faktu, że Islamskie Państwo Iraku i Syrii zajmowało
część terytorium obu tych państw, i dawna granica państwowa
teraz przebiegała pośrodku obszaru nowego tworu państwowego.
Musimy także pamiętać, że to nowo powstałe Islamskie Państwo
Iraku i Syrii stosowało bezwzględny terror i przemoc wobec
swoich mieszkańców, oraz prowadziło nieustanną walkę mającą
na celu ekspansję na dalsze przyległe terytoria. Z tego powodu
trwały ciężkie walki w Iraku i Syrii, gdzie swoje pozycje usiłowały
utrzymać regularne wojska popierające rządy w Bagdadzie i Damaszku.
Tak naprawdę, w tamtym czasie, tylko niewielka grupa osób w
pełni zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji jaka rozwijała
się w regionie.
----- WOJNA DOMOWA W IRAKU -----
Po wycofaniu się w grudniu 2011 roku amerykańskich
wojsk z Iraku, sytuacja w tym kraju była daleka od stabilnej.
Między szyitami i sunnitami pozostawał nierozwiązany problem
rywalizacji politycznej, a waśnie pomiędzy rodzinnymi klanami,
pogłębiane przez konflikt religijny, pogłębiały trudność całej
sytuacji, której owocem były liczne ataki terrorystyczne, przeprowadzane
na cele wojskowe, policyjne, administracji państwowej, obiekty
cywilne, a także miejsca kultu religijnego. Pomimo to, amerykańska
administracja szeroko obwieszczała w mediach sukces swojej globalnej
wojny z terroryzmem. Jednak w rzeczywistości sytuacja w Iraku
była bardzo niepewna, niestabilna, zapalna, i w każdej chwili
ponownie mogły wybuchnąć regularne starcia zbrojne.
Największym nierozwiązanym problemem Iraku
pozostawała kwestia marginalizacji społeczności sunnickiej w
życiu politycznym kraju. Sunnici od dłuższego czasu czuli się
odsunięci od jakiegokolwiek wpływu na wydarzenia w kraju. Prowadziło
to do frustracji, niezadowolenia, tworząc niebezpieczne podłoże
dla wszelkiej maści ekstremistów.
W dniu 19 grudnia 2011 roku szyickie władze
w Bagdadzie nakazały aresztowanie sunnickiego wiceprezydenta
Tarika al-Haszimiego (przedstawiciel sunnickiej mniejszości
w rządzie). Postawiono mu zarzuty sprzyjania terrorystom i współorganizowania
zamachów bombowych wymierzonych we władze. Ponadto przedstawiono
mu zarzuty współudziału w zabójstwie 150 osób podczas minionej
wojny domowej. Haszimi zdołał jednak uciec do Kurdystanu, skąd
dalej pojechał do Kataru i ostatecznie otrzymał azyl polityczny
w Turcji. Władze w Bagdadzie skazały go jednak zaocznie na pięciokrotną
karę śmierci. Kontynuując tą politykę eliminowania Sunnitów
z życia politycznego kraju, w 2012 roku aresztowano sunnickiego
ministra finansów Rafiego al-Issawijego. Wszystko to powodowało
wzrost niezadowolenia sunnickiej części społeczeństwa i doprowadził
do masowych protestów i demonstracji z żądaniem dymisji rządu.
Sunnicy Arabowie oraz Kurdowie czuli się całkowicie wyalienowani,
a nastroje rosnącego niezadowolenia zazwyczaj potrafili najlepiej
wykorzystać najbardziej radykalni ekstremiści islamscy.
Szyicki premier Nouri al-Maliki przez długi
czas znosił antyrządowe wystąpienia, aż w grudniu 2013 roku
zdecydował się na ostateczną rozprawę z obozem sunnickiej opozycji.
W tym celu oskarżył on Arabię Saudyjską o wspieranie irackich
sunnitów oraz finansowanie terrorystów z Islamskiego Państwa
Iraku i Syrii. W ten sposób wskazał on szyickiej części
irackiego społeczeństwa, że sunnici przy wsparciu sąsiedniego
sunnickiego państwa dążą do utworzenia sunnickiego kalifatu
w samym centrum Bliskiego Wschodu. Bardzo możliwe, że było to
w pewnej mierze prawdą, gdyż saudyjska monarchia od dawna postrzegała
polityczną dominację szyitów w Bagdadzie jako zagrożenie. Jest
więc bardzo prawdopodobne, że Saudyjczycy zdecydowali się zapewnić
sunnickiej opozycji w Iraku pewne wsparcie finansowe oraz dostarczali
jakieś ilości broni.
Punktem kulminacyjnym okazało się nazwanie
przez premiera obozu antyrządowych demonstrantów w mieście Ramadi
(w centralnym Iraku) główną kwaterą dowództwa Al-Kaidy.
Pod pretekstem rozprawy z islamistami, do miasta wkroczyły irackie
siły bezpieczeństwa, które aresztowały sunnickiego posła Ahmeda
al-Alwaniego. Był on jednym z politycznych przywódców obozu
sunnickiej opozycji antyrządowej, a do tego jednym z liderów
całej sunnickiej społeczności w Iraku. Podczas jego zatrzymania
doszło do wymiany ognia z ochroniarzami posła. Należał on do
arabskiego klanu Albon, i w wymianie ognia zginął brat posła
oraz pięciu jego ochroniarzy.
Wydarzenie to okazało się bardzo brzemienne
w skutkach, gdyż klan plemienia Albon był największym klanem
w prowincji Anbar. Jego przywódcy od dawna byli niezadowoleni
z szyickich rządów w kraju, jednak milicje plemienne miały wyraźny
rozkaz unikania jakichkolwiek konfrontacji z siłami rządowymi.
Teraz przywódcy tego klanu, wzburzeni aresztowaniem al-Alwaniego
i śmiercią kilku swoich członków, otwarcie sprzeciwili się władzom
w Bagdadzie, wzywając inne sunnickie klany plemienne do zawarcia
sojuszu z sunnickim Islamskim Państwem Iraku i Syrii
(ISIS), aby wspólnie walczyć przeciwko szyitom. W ten
sposób irackie powstanie zaczęło przeobrażać się w wojnę domową
z głębokim zabarwieniem wojny religijnej. Musimy przy tym zdawać
sobie sprawę, że dowódcy ISIS posiadali bardzo duże doświadczenie
bojowe i z łatwością w krótkim czasie przejęli kontrolę nad
wszystkimi milicjami oraz frakcjami zbrojnymi sunnickich klanów.
W konsekwencji tego, ISIS niespodziewanie stał się liczącą
siłą zbrojną w Iraku.
Niebezpieczeństwo całej sytuacji pogłębiał
fakt, że dowódcy ISIS bardzo dobrze zdawali sobie sprawę,
że nie są w stanie stawić czoła regularnej irackiej armii w
otwartej bitwie, dlatego przyjęli metodę prowadzenia wojny partyzanckiej,
którą opanowali niemalże do doskonałości. Ich siły charakteryzowały
się bardzo dużą mobilnością. Oddziały ISIS zazwyczaj
przemieszczały się nocą, pokonując nawet duże odległości na
pustyni konwojami dobrze uzbrojonych pickupów, nad którymi powiewały
złowieszcze czarne sztandary Islamskiego Państwa Iraku i
Syrii. Doświadczenie bojowe dowódców pozwalało skoordynować
działania w taki sposób, że niespodziewanie w jednym miejscu
mogło pojawić się kilka takich kolumn pojazdów, przeważając
o losach starcia z siłami rządowymi.
----- TOTALNA WOJNA RELIGIJNA W IRAKU
-----
Premier Nouri al-Maliki zdał sobie sprawę
z powagi sytuacji, do której samemu doprowadził. Dlatego w ostatnich
dniach grudnia 2013 roku nakazał wycofanie żołnierzy regularnej
armii irackiej z rejonu miasta Faludża, aby nie prowokować przywódców
klanów plemiennych i zachować spokój w tamtej okolicy. Powstałą
sytuację jednak natychmiast wykorzystało Islamskie Państwo
Iraku i Syrii, które szybko przegrupowało swoje siły, zapełniając
powstałą pustkę. W dniu 2 stycznia 2014 roku przeprowadzili
oni serię skoordynowanych ataków na posterunki policji w Faludży
i Ramadi. Następnego dnia iracka armia usiłowała powrócić do
Faludży i Ramadi, okazało się jednak, że miasta te były już
zajęte i całkowicie zablokowane przez dżihadystów. Kolumny uzbrojonych
pickupów ISIS plądrowały całą okolicę, siejąc terror
i przemoc. 3 stycznia dżihadyści ogłosili ustanowienie Państwa
Islamskiego na nowo zajętych terenach. W ten sposób rozpoczęła
się ofensywa ISIS w Iraku.
Dane wywiadowcze posiadane przez iracką armię
wskazywały, że ISIS dysponowało ciężkim sprzętem wojskowym
i z łatwością mogło bezpośrednio zagrozić Bagdadowi, który znajdował
się zaledwie 35 km na wschód od Faludży. Podjęto więc decyzję
o jak najszybszym rozpoczęciu kontrofensywy i odzyskaniu przez
armię kontroli nad utraconym obszarem. Aby bardziej zmotywować
swoich żołnierzy, premier Maliki wygłosił wówczas kontrowersyjne
przemówienie, w którym prowadzoną kampanię przyrównał do walki
szyitów w celu wyalienowania sunnitów z prowincji Anbar. Wojna
domowa nabrała zupełnie nowego wymiaru. Po raz pierwszy, głowa
rządu w Bagdadzie oficjalnie opowiedziała się za wojną religijną
szyitów przeciwko sunnitom. Słowa te dosłownie wszystko zmieniły
w Iraku. Od tego momentu rozpoczęły się najbardziej zacięte,
najbardziej okrutne i najkrwawsze walki. Można powiedzieć, że
w tym momencie rozpoczęła się totalna wojna religijna w Iraku.
Szyici zachęceni słowami premiera masowo
zgłaszali się do punktów werbunkowych, dzięki czemu w ciągu
zaledwie kilku dni około 9 tys. ochotników wzmocniło siły armii
oraz szyickich milicji broniących Bagdadu przed ofensywą ISIS.
Po drugiej stronie, dżihadyści wydali odezwę do sunnitów, aby
przyłączali się do zbrojnego oporu przeciwko szyickiemu rządowi,
który chce zgładzić wszystkich irakijskich sunnitów. W ten sposób
narastał wzajemny antagonizm, a cały obszar pomiędzy Faludżą
a Bagdadem zamienił się w pole bitwy, na którym iracka armia
używała ciężkiej artylerii, ostrzału rakietowego oraz bombardowań
lotniczych. Dzięki temu do połowy marca armia zdołała odzyskać
kontrolę nad miastem ar-Ramadi, jednak w Faludży wciąż panował
pat. Siły ISIS za dnia ukrywały się, gdyż rządowe helikoptery
i samoloty polowały na każdy pickup z czarną flagą Islamskiego
Państwa Iraku i Syrii. Działania irackiej armii były wspierane
przez amerykańskie bezzałogowe drony, które dostarczały precyzyjne
dane wywiadowcze. Dlatego ISIS ograniczył się za dnia
do wyczerpujących walk miejskich, a w nocy przemieszczał swoje
oddziały pustynią, by o świcie przeprowadzać niespodziewane
ataki na siły rządowe. W ten sposób cały obszar pomiędzy Faludżą
a Ramadi był coraz bardziej pustoszony, a żadna ze stron nie
była w stanie uzyskać strategicznej przewagi.
----- OFENSYWA ISIS W SYRII -----
Tymczasem na początku kwietnia 2014 roku
siły ISIS przegrupowały się i rozpoczęły szeroko zakrojoną
ofensywę w Syrii. Co ciekawe, siły Frontu al-Nusra ogłosiły
wówczas, że wstrzymują bezpośredni udział w walkach z ISIS,
jednakże zastrzegły sobie prawo do obrony syryjskich muzułmanów
w przypadku wrogich działań dżihadystów. Pomimo tego ogłoszenia
zawieszenia broni, siły ISIS zaatakowały w maju pozycje
al-Nusra w rejonie miejscowości Daj raz-Zaur. Ciężkie
walki trwały przez dziesięć dni, kończąc się zwycięstwem Islamskiego
Państwa Iraku i Syrii. Otworzyło to drogę do rozwinięcia
dalszej ofensywy przeciwko Frontowi Islamskiemu. W działaniach
ISIS aktywnie uczestniczyli zagraniczni ochotnicy, z
których największą walecznością zasłynęli czeczeńscy i afgańscy
dżihadyści. W ten sposób do połowy czerwca przejęto kontrolę
nad szerokim pasem ziemi położonej wzdłuż granicy syryjsko-irackiej.
Granica ta de facto przestała zupełnie istnieć. Trwająca przez
sześć tygodni ofensywa ISIS kosztowała życie ponad 6
tys. osób i spowodowała ucieczkę 130 tys. ludzi.
Dużym zaskoczeniem dla wielu było to, że
pomimo wielkiego zagrożenia ze strony ofensywy ISIS,
w dniu 3 czerwca 2014 roku, jak gdyby nigdy nic się nie działo,
w Syrii przeprowadzono wybory prezydenckie. Oczywiście odbyły
się one jedynie na terenach kontrolowanych przez wojska rządowe.
Fakt ten oznaczał, że swoje głosy w wyborach mogło oddać jedynie
około 60% uprawnionych do głosowania obywateli. Jednak w wyborach
tych, po raz pierwszy w historii Syrii pozwolono kandydować
więcej niż jednemu kandydatowi na prezydenta. Pomimo konkurencji,
wybory zdecydowanie wygrał dotychczasowy prezydent Baszar al-Assad
(uzyskał 88,7% głosów). Po wyborach, irański obserwator Alaeddin
Boroujerdi powiedział, że wybory były "wolne, uczciwe i
przejrzyste". Jednak Rada Współpracy Państw Zatoki Perskiej,
Unia Europejska i Stany Zjednoczone odrzuciły je jako zupełną
farsę.
----- OFENSYWA ISIS W IRAKU -----
Tymczasem Islamskie Państwo Syrii i Iraku
nie marnowało czasu i szukało sposobu rozstrzygnięcia patowej
sytuacji w rejonie Faludży i Bagdadu. Kluczem okazało się wykorzystanie
ich niezwykłych zdolności mobilnych. Dowódcy ISIS postanowili
wykorzystać fakt zaangażowania znacznych sił irackiej armii
w rejonie Faludży, i niespodziewanym atakiem z północy zagrozić
Bagdadowi. Dzięki temu, że kontrolowali znaczną częścią granicy
syryjsko-irackiej, po kryjomu nocami przerzucili znaczne ilości
ludzi i ciężkiego sprzętu do północnego Iraku. W ten sposób
w dniu 4 czerwca 2014 roku rozpoczęła się niespodziewana przez
nikogo ofensywa ISIS w Iraku.
Atak rozpoczęto od zdobycia miasta Samarra,
które było położone około 80 km na północny zachód od Bagdadu.
Ten szybki i zaskakujący atak, całkowicie odciął szlaki komunikacyjne
prowadzące na północ kraju, odcinając wojska rządowe na północy
od jakiejkolwiek pomocy z rejonu stolicy. Było to całkowitym
zaskoczeniem dla dowództwa irackiej armii.
Dzień później, 5 czerwca, siły ISIS
rozpoczęły atak na miasto Mosul, stolicę prowincji Niniwa. Było
to dwumilionowe miasto, drugie co do wielkości w Iraku. Miasto
było bronione przez około 30 tys. żołnierzy irackiej armii.
Szturm ISIS na Mosul rozpoczął się od zachodniej strony,
gdzie bez większych problemów zajęto tamtejsze dzielnice. W
międzyczasie islamscy terroryści-samobójcy przeniknęli do południowych
dzielnic miasta, wysadzając się w wojskowym magazynie broni.
Rankiem 6 czerwca z północnego zachodu do Mosulu wjechały długie
konwoje uzbrojonych pickupów z czarnymi sztandarami Islamskiego
Państwa Iraku i Syrii, przełamując blokady drogowe na rogatkach
miasta i rozpoczynając kilkudniowe ciężkie walki miejskie. Siły
atakujących zostały ocenione na około 1,5 tys. ludzi, byli to
jednak zaprawieni w walkach bojownicy ISIS, którzy swoje
doświadczenie zdobywali na wojnie domowej w Syrii. Cała operacja
szturmu na Mosul została zaplanowana w syryjskim mieście Rakka,
i z Syrii pochodziła większość ludzi oraz sprzętu wojskowego
użytego w tym ataku. Walki w mieście były niezwykle brutalne.
Istnieją relacje mówiące, że nacierający dżihadyści krzyżowali
wziętych do niewoli irackich żołnierzy na maskach swoich pickupów,
i podpalali ich podczas swojego natarcia. Bardzo mocno oddziaływało
to na psychikę rządowych żołnierzy, którzy szybko zdali sobie
sprawę, że nie mogą równać się z zaprawionymi w boju i ideologicznie
umotywowanymi, fanatycznymi dżihadystami. Punktem kulminacyjnym
okazał się wieczór 9 czerwca, kiedy to dwie irackie dywizje
rozpoczęły wycofywanie się z miasta. Dzięki temu dżihadyści
zajęli budynek władz miasta i uwolnili z więzienia ponad 2 tys.
więźniów (wielu z nich było członkami ISIS). Po czterech
dniach miasto Mosul zostało opanowane przez ISIS. Dżihadyści
zdobyli także tamtejszy port lotniczy, przejmując helikoptery
i znaczne ilości innego sprzętu wojskowego. Prawdopodobnie z
banków zrabowano około 500 mld dinarów, czyli równowartość 429
mln dolarów. Oznaczało to, że Islamskie Państwo Iraku i Syrii
stało się najbogatszą organizacją terrorystyczną w historii,
gdyż budżet samej tylko Al-Kaidy oceniano na około 400
mln dolarów. Sama bitwa o Mosul została określona największą
w historii klęską irackiej armii. W opinii większości analityków
wojskowych nie ma najmniejszych wątpliwości, że bezpośrednią
przyczyną upadku Mosulu była sytuacja w sąsiedniej Syrii. Bez
zaangażowania się syryjskich dżihadystów w sytuację w Iraku,
zdobycie Mosulu przez ISIS wydawało się zupełnie niemożliwe.
Konsekwencją utraty Mosulu była strata kontroli
nad niemal całą prowincją Niniwa (11 czerwca dżihadyści kontrolowali
85% powierzchni tej prowincji), z której pośpiesznie wycofywały
się wojska rządowe, usiłując przebić się w kierunku Bagdadu.
Na ich drodze znajdowało się opanowane przez dżihadystów miasto
Samarra, a morale żołnierzy i policjantów było całkowicie zniszczone.
W wielu miejscowościach, na samą tylko wiadomość o zbliżających
się pickupach z czarnymi sztandarami ISIS, żołnierze
porzucali broń i pierzchali. Opowieści o zbrodniach popełnionych
w Mosulu zupełnie zniszczyły morale, a fala masowych dezercji
opanowała całą armię. W trakcie walk rozwiązaniu uległy cztery
z czternastu dywizji irackiej armii, głównie z powodu dezercji.
Tymczasem siły ISIS kontynuowały swoją
ofensywę z Mosulu w kierunku na Bagdad. Jeden kierunek natarcia
rozwijano wzdłuż rzeki Tygrys, gdzie już 11 czerwca zajęli bazę
irackich sił powietrznych pod miastem Asz-Szurkat, a następnie
miasto Bajdżi. W zajmowanych miejscowościach podpalano budynki
rządowe, wypuszczano na wolność więźniów, na domach wywieszano
sztandaru Islamskiego Państwa Iraku i Syrii oraz ogłaszano
publicznie, że "przybyto, aby wyzwolić mieszkańców miasta".
W ten sposób starano się pozyskać przychylność przywódców lokalnych
klanów plemiennych. Metoda ta okazała się skuteczna, gdyż pod
miastem Bajdżi, przywódcy lokalnego klanu przekonali 250 żołnierzy
broniących tamtejszej rafinerii ropy naftowej do poddania się.
Wieczorem 11 czerwca dżihadyści zajęli Tikrit, stolicę prowincji
Salah ad-Din. Działające z Samarry mobilne jednostki ISIS
dotarły 12 czerwca do punktu odległego zaledwie jedną godzinę
jazdy od Bagdadu.
Drugi kierunek natarcia miał być rozwijany
w stronę miasta Kirkuk i tamtejszych pól naftowych. W samym
Kirkuku panował wówczas zupełny chaos, a rządowi żołnierze w
panice uciekli. Całą sytuację niespodziewanie wykorzystali Kurdowie,
którzy 12 czerwca zajęli Kikruk. Ich oddziały Paszmergów przejęły
tam czołgi i inne pojazdy wojskowe porzucone przez armię. Pola
naftowe położone wokół Kirkuku umożliwiają wydobywanie 400 tys.
baryłek ropy naftowej dziennie. W ten sposób Kurdowie zdobyli
niezwykle bogate źródło finansowania swojej dalszej walki i
rozszerzyli strefę kontroli w północnym Iraku, tworząc szeroką
strefę buforową chroniącą ich terytorium przed ekspansją ISIS.
W dniu 11 czerwca 2014 roku odbyło się nadzwyczajne
spotkanie ambasadorów przy NATO, a Stany Zjednoczone
zaoferowały Irakowi pomoc. W międzyczasie zebrała się także
Rada Bezpieczeństwa ONZ, która potępiła dżihadystów i
wyraziła solidarność z Irakiem, "który stoi w obliczu poważnego
wyzwania w obszarze bezpieczeństwa". W obliczu tych wszystkich
wydarzeń, premier Nuri al-Maliki poprosił o zwołanie nadzwyczajnego
posiedzenia parlamentu i ogłoszenie stanu wyjątkowego. Zapewnił
jednak, że rozwiąże kryzys na "własną rękę i niezależnie
od kogokolwiek". Zapowiedział, że z pomocą ochotników odbuduje
iracką armię i przywróci bezpieczeństwo w swoim kraju.
Przywódca irackich szyitów, ajatollah Ali
as-Sistani wezwał Irakijczyków do chwycenia za broń i podjęcia
walki przeciwko sunnickim fundamentalistom. As-Sistani zaapelował,
by wszyscy zdolni do walki mężczyźni zjednoczyli się w jednej
szyickiej milicji walczącej przeciwko Islamskiemu Państwu
Iraku i Syrii. W ten sposób powstał sojusz ponad czterdziestu
szyickich milicji, które formalnie jako Siły Mobilizacji
Ludowej były podporządkowane irackim władzom. Milicje te
były jednak już od dłuższego czasu tworzone i po kryjomu szkolone
przez oficerów irańskiego wywiadu. Dlatego w rzeczywistości
okazało się, że faktyczną kontrolę nad nimi sprawowali Irańczycy.
Członkowie tych milicji za swojego najwyższego przywódcę duchowego
nie uznawali As-Sistaniego, ale ajatollaha Alego Chameneiego
z Iranu. Największą wartością tych milicji była ich bardzo silna
motywacja, powodująca, że w obliczu bezpośredniego starcia z
bojownikami ISIS, oni nie uciekali jak wielu żołnierzy,
lecz walczyli z przeciwnikiem. Równocześnie szyicki przywódca
duchowy Muktada al-Sadr wezwał do utworzenia Irackich Brygad
Pokoju, które broniłyby święte szyickie miejsca przed agresją
sunnitów.
----- POCZĄTEK IRAŃSKIEJ INTERWENCJI
W IRAKU -----
Ekspansja Islamskiego Państwa Iraku i
Syrii bezpośrednio zagrażała żywotnym interesom Iranu w
regionie. W bezpośrednim zagrożeniu znalazł się proirański rząd
w Bagdadzie, z tego powodu w Teheranie zaczęto zastanawiać się
nad możliwością bezpośredniej interwencji wojskowej w Iraku.
Celem miało być utrzymanie szyickiego rządu w Bagdadzie, a jednocześnie
zapewnienie bezpieczeństwa swoich własnych granic. Rozumiejąc
jednak złożoność międzynarodowej sytuacji, zdecydowano się na
przeprowadzenie całej operacji po kryjomu, by uniknąć jakiejkolwiek
jeszcze głębszej polaryzacji irackiego społeczeństwa. Przecież
nie tak dawno była toczona wojna iracko-irańska, i dla wielu
Irakijczyków nie do pomyślenia była obecność irańskich wojsk
na terytorium Iraku.
Irańskie władze postawiły w stan gotowości
Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej i rozpoczęły przemieszczanie
zmechanizowanych brygad w stronę granicy z Irakiem (ogółem rozlokowano
10 dywizji i 200 samolotów). Natomiast przeprowadzenie samej
misji w Iraku powierzono siłom specjalnym Al-Quds, których
dowódcą był gen. Qasem Solejmani. Według dziennika Wall Street
Journal, pierwsi żołnierze sił Al-Quds przybyli do
Iraku już 11 czerwca, natomiast gen. Solejmani przyleciał do
Bagdadu 14 czerwca. Jego zadaniem było przygotowanie kontrofensywy
i odparcie sił ISIS. Amerykański dziennik The Washington
Post poinformował wówczas, że do Iraku przybyło ponad tysiąc
irańskich doradców wojskowych wraz z 1 mld dolarów pomocy wojskowej.
Prawdopodobnie w kontrofensywę zaangażowano trzy bataliony irańskich
sił Al-Quds, których rozmieszczono w bazach Bagdadzie,
Karbali i An-Nadżaf. Ich pierwszym zadaniem było zorganizowanie
obrony Bagdadu, w którym panował wówczas całkowity chaos. Na
ulicach rozlokowywano oddziały wojskowe, a ludzie wykupywali
ze sklepów zapasy żywności oraz artykułów pierwszej potrzeby.
Przybyli na miejsce irańscy doradcy wojskowi mieli do dyspozycji
nieliczne niezdemoralizowane jeszcze irackie oddziały oraz nowo
szyickie milicje wchodzące w skład Sił Mobilizacji Ludowej.
I właśnie przy wykorzystaniu tych sił, już 13 czerwca rozpoczęto
kontrofensywę, odbijając dzień później z rąk ISIS miasto
Samarra. Przybył tam z wizytą premier Maliki, który powiedział,
że Samara stanie się "punktem wyjścia, miejscem gromadzenia
naszych żołnierzy, aby oczyścić każdy centymetr ziemi zbezczeszczonej
śladami tych zdrajców". Podczas tej kontrofensywy irackie
śmigłowce kilkakrotnie ostrzeliwały sunnickie meczety, powodując
liczne cywilne ofiary. Wiadomo, że w tym okresie doszło do wielu
przypadków zbrodni wojennych. W Tikricie dżihadyści przeprowadzili
egzekucję około 600 żołnierzy. Wysoki komisarz ONZ ds.
praw człowieka Navanethem Pillay stwierdziła, że ISIS
popełniało zbrodnie wojenne, rozstrzeliwując żołnierzy, rekrutów,
policjantów i inne osoby z otoczenia irackich sił bezpieczeństwa.
Z drugiej strony, siły rządowe zabiły co najmniej 255 więźniów
podejrzanych o kontakty z ekstremistami. Równolegle irańskie
lotnictwo przeprowadzało naloty na pozycje ISIS w rejonie
Mosulu i Tikritu, przeciwdziałając w ten sposób przesyłaniu
posiłków na południe. Tak wojna domowa przekształcała się w
otwarty konflikt zbrojny.
----- DALSZY ROZWÓJ OFENSYWY ISIS
-----
Tymczasem ISIS nie zniechęcało tymi
niepowodzeniami, a ich rzecznik Abu Muhammad al-Adnani wezwał
do marszu na Bagdad. "Bitwa jeszcze się nie rozpętała,
ale stanie się tak w Bagdadzie i Karbali. Nałóżcie wasze pasy
i bądźcie gotowi." Szokującym jest fakt, że odezwa ta znalazła
odpowiedź w postaci kilkunastu samobójczych zamachów bombowych.
Przeprowadzono także nieudany atak na miasto Bakuba, położone
około 40 km na północ od Bagdadu. W obliczu tych wszystkich
zagrożeń, w dniu 18 czerwca 2014 roku iracki rząd oficjalnie
zwrócił się do Stanów Zjednoczonych z prośbą o rozpoczęcie nalotów
powietrznych przeciwko siłom ISIS. Wiceprezydent Joe
Biden rozmawiał wówczas telefonicznie z irackim premierem Malikim,
apelując o utworzenie rządu jedności narodowej uznającym prawa
sunnitów, szyitów i Kurdów. Dzień później prezydent Barack Obama
obiecał, że do Iraku zostanie wysłanych dodatkowych 300 amerykańskich
doradców wojskowych, którzy wzmocnią wywiad i szkolenia wojskowe
na zapleczu frontu.
W dniach od 18 do 21 czerwca trwała bitwa
o rafinerię przy mieście Bajdżi, którą dżihadyści przekazali
następnie w ręce lokalnych plemion z zadaniem jak najszybszego
wznowienia wydobycia ropy naftowej. W ten sposób ISIS
zapewniało sobie energetyczną niezależność oraz źródło finansowania
wojny. Równocześnie dążono do utworzenia w pełni kontrolowanego
przez siebie korytarza pomiędzy Mosulem a granicą z Syrią. W
tym celu, 23 czerwca zdobyto bazę lotniczą przy mieście Tall
Afar. Bitwo o bazę i miasto trwała przez dziewięć dni, zmuszając
ostatecznie irackie wojska rządowe do taktycznego odwrotu z
obszaru pobliskiego miasta Sindżar. Aby powstrzymać natarcie
dżihadystów, irackie władze oferowały tam ochotnikom 650% miesięcznego
żołdu, nie zdołano jednak powstrzymać natarcia ISIS.
Równocześnie, w dniach od 19 do 21 czerwca trwała bitwa o położone
bardziej na południe przejście graniczne Al-Ka'im na granicy
z Syrią. Zdobycie pełnej kontroli nad tym przejściem, w znacznym
stopniu ułatwiło dżihadystom transport ciężkiego uzbrojenia
i zaopatrzenia drogami biegnącymi wzdłuż rzeki Eufrat na wschód,
na front walk prowadzonych w obszarze między Faludżą a Bagdadem.
W ten sposób Islamskie Państwo Iraku i Syrii przejęło
kontrolę nad co najmniej 70% obszaru prowincji Anbar, która
graniczyła z Syrią.
W dniu 24 czerwca 2014 roku syryjskie siły
powietrzne zbombardowały pozycje ISIS w rejonie przejścia
granicznego Al-Ka'im, nie koordynowano jednak tych działań z
Bagdadem. Pomimo to, iracki premier Maliki z zadowoleniem przyjął
ten nalot wymierzony w dżihadystów. Dzień później irańscy eksperci
wojskowi założyli swoją główną siedzibę w bazie lotniczej Al-Raszeed
w Bagdadzie. Umiejscowiono tam specjalne centrum kontroli lotów
dronów bezzałogowych oraz siedzibę irańskiego wywiadu z urządzeniami
do przechwytywania łączności ISIS. Tymczasem siły Islamskiego
Państwa Iraku i Syrii kontynuowały natarcie od syryjskiej
granicy wzdłuż rzeki Eufrat, i w dniu 30 czerwca otoczyły iracką
dywizję broniącą strategicznej elektrowni wodnej przy mieście
Hadise. Ciężkie walki w tym rejonie trwały do połowy września.
Po zdobyciu niemal całego północno-wschodniego
Iraku, ofensywa ISIS w Iraku wyhamowała, natomiast wojska
irackie postanowiły przeprowadzić specjalną operację mającą
na celu odbicie miasta Tikrit, na północ od Bagdadu. W ten sposób
w dniach 26-30 czerwca doszło do pierwszej bitwy o Tikrit. Iracka
armia przeprowadziła desant z helikopterów sił specjalnych na
stadionie przy uniwersytecie w mieście. Przez dwa dni walki
koncentrowały się właśnie wokół uniwersytetu, gdzie irackie
siły powietrzne bombardowały siły ISIS atakujące komandosów
armii. 28 czerwca rozpoczęła się lądowa ofensywa, która ruszyła
z miasta Samarra i posuwała się na północ wzdłuż rzeki Tygrys.
Okazało się jednak, że drogi były bardzo mocno zaminowane, a
samo podejście do Tikritu silnie bronione przez dżihadystów,
wobec czego armia podjęła decyzję o wycofaniu się. Był to wielki
sukces Islamskiego Państwa Iraku i Syrii, które obroniło
i wzmocniło swoje pozycje w tym rejonie.
----- UTWORZENIE KALIFATU -----
Po osiągnięciu dużych sukcesów w ofensywach
prowadzonych w Syrii i Iraku, w dniu 29 czerwca 2014 roku przywódca
Islamskiego Państwa Iraku i Syrii, emir Abu Bakr al-Baghdadi
ogłosił utworzenie ogólnoświatowego kalifatu, pod nazwą Państwa
Islamskiego. Al-Baghdadi został nazwany jego kalifem,
i był znany jako Kalif Ibrahim. Ogłosił on, że od tej pory przejmuje
władzę religijną, polityczną i wojskową nad wszystkimi muzułmanami
na całym świecie. W ten sposób Islamskie Państwo Iraku i
Syrii (ISIS) przemianowano na Państwo Islamskie
(IS). Zajmowało ono znaczne obszary Iraku i Syrii, a
jego stolica znajdowała się w syryjskim mieście Rakka.
Państwo Islamskie posiadało zaskakująco
spójną strukturę dowodzenia, która przechodziła z góry na dół.
Dowództwo wojskowe składało się z wielu byłych oficerów wojskowych
z irackiej armii, a zastępca Al-Baghdadiego był byłym pułkownikiem
wywiadu wojskowego. Wszyscy ci ludzie byli przetrzymywani w
amerykańskim więzieniu wojskowym Bucca. Wszystko wskazuje na
to, że siły Państwa Islamskiego były podzielone na siedem
głównych gałęzi: piechota, snajperzy, obrona powietrzna, siły
specjalne, artyleria, siły obronne i siły regionalne. Taki podział
był w znacznej mierze powielany w każdej kontrolowanej prowincji,
przy czym bojownicy o największym doświadczeniu bojowym służyli
w siłach specjalnych. Siły te działały w danej prowincji i nie
mogły być przemieszczane do innej prowincji kalifatu. Równolegle
istniała armia kalifatu, dowodzona przez centralne dowództwo
Państwa Islamskiego. Składała się ona w większości z
zagranicznych ochotników, którzy angażowali się w walki w różnych
częściach kalifatu. Najczęściej były to niewielkie mobilne jednostki
bojowe. Dodatkowo Państwo Islamskie posiadało szereg
tajnych komórek terrorystycznych działających poza obszarem
kalifatu. Do komunikacji wykorzystywano Internet, a tylko jedna
osoba miała kontakt z inną komórką. Celem działalności tych
komórek było prowadzenie działań dywersyjnych, sabotażowych
oraz ataków terrorystycznych na siły bezpieczeństwa danego kraju.
W przeciwieństwie do innych organizacji terrorystycznych,
które starają się ograniczać własne straty, Państwo Islamskie
słynęło z tego, że było skłonne poświęcić życie tylu bojowników,
ile to tylko było potrzebne, aby osiągnąć zamierzone przez siebie
cele. Nowych rekrutów prawie nie szkolono, koncentrując się
prawie wyłącznie na indoktrynacji i wymaganiu bezwzględnego
posłuszeństwa wobec wydawanych rozkazów oraz gotowości do poświęcenia
życia dla Państwa Islamskiego. Tacy nowi rekruci byli
wykorzystywani do przeprowadzania ataków z użyciem kolejno nacierających
fal bojowników, często skutkujących wysoką ilością ofiar. Dowództwo
kalifatu zakładało, że wróg zostanie takim atakiem przytłoczony
lub po prostu zabraknie mu w końcu amunicji. Zakładano, że "każdy
chciał zostać Shahidem (męczennikiem)".
Dane dotyczące wielkości sił Państwa Islamskiego
charakteryzują się niezwykle dużą rozbieżnością. Szacowano,
że w czerwcu 2014 roku siły IS w Iraku liczyły co najmniej
4 tys. bojowników. CIA oceniało ich siły we wrześniu
2014 roku łącznie w Iraku i Syrii na 20-31,5 tys. ludzi. Syryjskie
Obserwatorium Praw Człowieka szacowało łączne ich siły na
80-100 tys. ludzi (50 tys. w Syrii i 30 tys. w Iraku). Na ich
uzbrojeniu znajdowała się broń konwencjonalna, w większości
pochodząca z magazynów broni irackiej armii. Do tego dochodziły
zdobyte przeciwlotnicze pociski rakietowe SA-7 i Stinger,
przeciwpancerne pociski rakietowe M79 Osa, HJ-8
i Fagott, haubice M198, czołgi T-54, T-55,
T-72 i M1 Abrams, wyrzutnie rakietowe BM-21
Grad i co najmniej jeden pocisk rakietowy Scud. Państwo
Islamskie szeroko wykorzystywało zamachowców-samobójców
do ataków bombowych z użyciem bomb ukrytych w samochodzie. Stali
się szczególnie biegli w konstruowaniu opancerzonych samochodów,
uzbrojonych w broń strzelecką i posiadających duży ładunek wybuchowy,
który detonowano po przebicie się na teren wroga. W ten sposób
torowano sobie drogę podczas walk miejskich. Istnieją także
niepotwierdzone raporty mówiące, że Państwo Islamskie
przejęło pewne ilości broni chemicznej z czasów Saddama. W pojedynczych
przypadkach użyto gaz musztardowy i chlorowy na polu walki,
nigdy jednak na skalę o znaczeniu strategicznym.
Finansowanie Państwa Islamskiego opierało
się na pięciu głównych źródłach: (1) wpływach z terytoriów okupowanych
(kontrola banków, złoża ropy i gazu), (2) porwań dla okupu,
(3) darowizn organizacji non-profit, (4) wsparcia materialnego
od zagranicznych bojowników, i (5) pozyskiwanych funduszy za
pośrednictwem Internetu. W połowie 2014 roku iracki wywiad stwierdził,
że aktywa Państwa Islamskiego były warte 2 mld dolarów.
Ocenia się, że około trzech czwartych tej kwoty pochodziło z
aktyw zrabowanych po zdobyciu Mosulu. Z samego tylko banku centralnego
w Mosulu zrabowano 429 mln dolarów, a z innych banków w tym
mieście skradziono nieokreślone ilości złota i wiele milionów
dolarów. Z samego tylko eksportu ropy naftowej organizacja czerpała
1 mln dolarów dziennie (niektóre źródła mówiły nawet o 3 mln
dolarów dziennie). W samym tylko Iraku Państwo Islamskie
kontrolowało około 300 szybów naftowych. Znaczna część tej ropy
była nielegalnie sprzedawana w Turcji. Innym ważnym źródłem
dochodu była sprzedaż artefaktów zagrabionych z muzeów, galerii
sztuki, pałaców i miejsc wykopalisk archeologicznych. Ponadto
bojownicy czerpali zyski z rutynowych wymuszeń pieniędzy od
przejeżdżających kierowców ciężarówek, rabunków sklepów i firm
produkcyjnych, itp. Ważną rolę odgrywał także handel narkotykami.
Przez terytorium Państwa Islamskiego przemycano heroinę
z Afganistanu. Roczne zyski z tej działalności oceniono na 1
mld dolarów.
Deklaracja ogłoszenia kalifatu natychmiast
spotkała się z ostrą krytyką muzułmańskiego świata, a nawet
sunnickich duchownych. Ostrzegano, że będzie ona miała poważne
konsekwencje dla sunnitów w Iraku i Syrii. I rzeczywiście tak
się stało.
c.d.n.
- Opracowanie na podstawie Wikipedia.
|