Stany Zjednoczone uważnie obserwowały rozwój
wydarzeń w regionie i poszukiwały sposobu ustabilizowania sytuacji
bezpieczeństwa w Iraku. Raport agencji wywiadowczej CIA
wyraźnie wskazywały, że sytuacja w Iraku ma bezpośrednie przełożenie
na stan bezpieczeństwa całego Bliskiego Wschodu. Dostrzegano
przy tym, że lata 1994-2000 stanowiły okres postępu i rozwoju
regionu, podczas dla lata 2001-2007 były okresem niepowodzeń
amerykańskich starań na rzecz pokoju i stabilizacji. W ciągu
tych ostatnich siedmiu lat niepowodzeń doszło do serii niekorzystnych
zdarzeń: izraelsko-palestyński proces pokojowy zupełnie się
załamał; kryzys procesu pokojowego wykorzystała ekstremalna
organizacja terrorystyczna Hamas, która w 2006 roku wygrała
wybory w Autonomii Palestyńskiej; przedłużający się kryzys w
Iraku przyniósł falę uchodźców wpływających na sytuację wewnętrzną
w sąsiednich państwach; całą sytuację wykorzystywał Iran, który
coraz bardziej odważnie prowadził globalną politykę i czynił
postępy w rozwoju programu jądrowego; rosnący poziom przemocy
na Bliskim Wschodzie miał bezpośrednie przełożenie na wzrost
cen ropy naftowej, co zagrażało światowej gospodarce. Zrozumiano,
że dotychczasowe działania były błędne, ponieważ opierały się
na założeniu, że w Iraku jest możliwe stworzenie stabilnej demokracji
wzorowanej na Zachodzie. Zwiększano więc liczbę amerykańskich
wojsk, udzielano coraz większego wsparcia gospodarczego i dążono
do uzyskania postępu politycznego. Starania te jednak zawodziły,
a liczba ofiar wojny wciąż rosła. Konieczna była więc jakaś
strategiczna zmiana.
W 2007 roku przedstawiono ramy nowej polityki
mającej na celu ograniczenie bezproduktywnego zaangażowania
Stanów Zjednoczonych w Iraku i wzmocnienia amerykańskiej pozycji
na całym Bliskim Wschodzie. Całość planu opierała się na wykorzystaniu
amerykańskiej przewagi militarnej, gospodarczej i dyplomatycznej
do ochrony krytycznych interesów bezpieczeństwa narodowego Stanów
Zjednoczonych, zamiast zużywać te środki w przedłużające się
wewnętrzne i zewnętrzne konflikty w Iraku. W ogólnym zarysie
plan opierał się więc na czterech kluczowych zagadnieniach.
(1) Uznanie politycznego i demograficznego
rozdrobnienia Iraku - oznaczało to konieczność uznania nieudanego
pojednania narodowego w Iraku i dostosowania polityki do nieuniknionej
decentralizacji irackiej polityki. Stanowiło to także początek
procesu przekazywania Irakijczykom odpowiedzialności za swój
kraj. Wiązało się z tym jednak rosnące ryzyko, gdyż większość
irackich sił zbrojnych składała się z szyitów, będących najbliższym
sojusznikiem największego rywala Ameryki na Bliskim Wschodzie
- Iranu. Irackie siły zbrojne liczyły wówczas około 500 tys.
żołnierzy i według danych wywiadowczych wykazywało znaczny podział
lojalności wynikający bezpośrednio z podziałów politycznych
w danej części kraju. Wielu irackich żołnierzy było uwikłanych
w afery korupcyjne, niejednokrotnie byli członkami szyickich
szwadronów śmierci, które odpowiadały za częste ataki na siły
koalicyjne. Iracka armia i iracka policja nie posiadały przy
tym jednolitego dowództwa i tak naprawdę wspierały regionalnych
przywódców politycznych, w ten sposób będąc bardziej lokalnymi
szyickimi milicjami niż regularną armią podległą rządowi w Bagdadzie.
Uznano, że dalsze dostarczanie broni i środków finansowych będzie
przynosić efekt odwrotny od zamierzonego, ponieważ nie posiadano
absolutnie żadnych gwarancji, przeciwko komu w przyszłości ta
broń zostanie obrócona. Zrezygnowano także z budowy nowej ambasady
Stanów Zjednoczonych w Bagdadzie, która miała być jedną z największych
na świecie. Zamiast tego zdecydowano się na uruchomienie prowincjonalnych
placówek dyplomatycznych, co miało na celu umożliwienie działalności
na trzech frontach: zbierania informacji wywiadowczych, udzielania
wsparcia konsularnego około 2 milionom osób przesiedlonych wewnątrz
Iraku i zbliżenia amerykańskich dyplomatów do lokalnych irackich
przywódców.
(2) Szybkie wdrożenie przesunięć sił zbrojnych,
które musiało przebiegać etapami - w kategoriach wojskowych
plan określono jako "strategiczny reset", gdyż odnosił
się on do serii działań przywracających amerykańskiej armii
pożądany poziom zdolności bojowych, współmiernych do przyszłych
misji. Znaczna część bojowych sił amerykańskiej armii była zablokowana
w Iraku i Afganistanie, gdzie prowadząc niekończące się walki,
tracono ludzi, sprzęt i zasoby. Bezwzględnie chciano uniknąć
dalszego wyniszczania wojska. Dlatego oddziały miały być etapowo
wycofane, zreorganizowane, a po uzupełnieniu zapasów byłyby
gotowe do stawienia czoła rosnącemu zagrożeniu globalnego terroryzmu.
Strategiczny reset kładł więc nacisk na uczynienie globalnej
wojny z terroryzmem jako podstawowego zadania stojącego przed
amerykańską armię, która nie miała już więcej być angażowana
w regionalne konflikty religijne. Przesunięcie oddziałów wojskowych
miało więc kluczowe znaczenie dla powodzenia całego planu, tym
bardziej, że obecność wojskowa Stanów Zjednoczonych w Iraku
była ideologicznie wykorzystywana przez Al-Kaidę. Oceniano,
że wycofanie się z Iraku pozbawi terrorystów ideologicznego
uzasadnienia dla dalszego prowadzenia walki. Amerykanie nie
zamierzali przy tym utrzymywać stałych baz wojskowych w Iraku,
a siły specjalne miały prowadzić misje antyterrorystyczne z
baz w Turcji, Afganistanie i Kuwejcie. Dla zachowania zdolności
operacyjnych w regionie, planowano pozostawienie w Kuwejcie
brygady piechoty i eskadry lotnictwa taktycznego, na północy
Iraku na terytoriach kontrolowanych przez Kurdów miały pozostać
dwie lekkie brygady zmechanizowane (odstraszały one Turcję,
Syrię i Irak), na wodach Zatoki Perskiej na stałe miał operować
ekspedycyjny zespół uderzeniowy z lotniskowcem ze wsparciem
zespołu desantowego, a w Afganistanie działania przeciwko Al-Kaidzie
kontynuowałoby pięć brygad bojowych. Stany Zjednoczone posiadałyby
więc zachowaną zdolność do atakowania celów terrorystycznych
w każdym miejscu w regionie.
(3) Wypracowanie regionalnych metod poprawy
bezpieczeństwa i dyplomacji na Bliskim Wschodzie - wymagało
to zminimalizowania roli irackiego konfliktu, aby dzięki temu
umożliwić podjęcie dyplomatycznych działań na wielu frontach,
zwłaszcza konfliktu arabsko-izraelskiego, w celu zbudowania
międzynarodowego wsparcia i promowania regionalnej stabilności
na Bliskim Wschodzie. W pierwszej kolejności planowano zwiększenie
wysiłków na rzecz pozyskania krajów sąsiadujących z Irakiem
w podjęcia działań stabilizujących. Strategia zakładała przy
tym, że obecność amerykańskich sił w regionie będzie działać
odstraszająco na wszystkich tych, którzy chcieliby wykorzystać
słabość Iraku. Szczególne środki bezpieczeństwa podjęto na północy
Iraku, gdzie w każdej chwili mogło dojść do eskalacji konfliktu
między Kurdami, Turkmenami i Arabami. Planowano przeprowadzenie
tam referendum, aby dokonać podziału terytoriów między grupy
etniczne. Tereny te były bogate w ropę naftową i przewidywano
możliwość utworzenia w przyszłości Kurdystanu. Przez cały czas
planowano utrzymywać współpracę siatek wywiadowczych z lokalnymi
władzami, aby zapobiegać powrotu siłom dżihadystów. W koniecznych
sytuacjach interweniować miały amerykańskie siły specjalne.
Zagadnienie to obejmowało także udzielenie pomocy humanitarnej
ponad 4 milionom irakijskim uchodźcom, którzy uciekli do Egiptu,
Syrii, Jordanii i innych krajów Zatoki Perskiej. Ubóstwo doprowadziło
wiele kobiet do prostytucji, przyciągając do obozów uchodźców
turystów seksualnych z całego regionu. Powodowało to wzrost
niezadowolenia, szczególnie silnego w kręgach religijnych. W
niezwykle trudnym położeniu znalazła się wówczas Syria, która
nie potrafiła sprostać rosnącym potrzebom udzielania pomocy
humanitarnej uchodźcom. Strategia zakładała zbudowanie międzynarodowego
wsparcia dla tych uchodźców. Wiązało się to także z koniecznością
współpracy z międzynarodową społecznością w celu promowania
i zachęcania nieagresywnych arabskich rządów do przyjmowania
demokratycznego prawa. Miało to zabiec powstawaniu obszarów
określanych jako tzw. "próżnie bezpieczeństwa", które
wykorzystywali terroryści Al-Kaidy.
(4) Opracowanie strategii w celu rozwiązania
konfliktu arabsko-izraelskiego - konflikt ten był postrzegany
jako czynnik najbardziej destabilizujący cały region, a dodatkowo
był główną siłą napędową antyamerykańskich nastrojów. Strategia
zakładała ustanowienie specjalnego wysłannika ds. Bliskiego
Wschodu, który zapewniłby międzynarodowe wsparcie i regionalną
koordynację na rzecz rozwiązania kluczowych problemów, takich
jak: wewnętrzny palestyński konflikt polityczny między Fatahem
a Hamasem; współpraca dyplomatyczna i wojskowa Syrii
z Iranem, itp.
----- STRATEGICZNY RESET USA -----
Analizy sporządzone przez CIA wyraźnie
stwierdzały, że kluczem do powodzenia całego strategicznego
resetu będzie zwiększenie w pierwszym etapie obecności amerykańskich
wojsk w Iraku. "Tylko kiedy jesteśmy obecni, jesteśmy w
stanie pomóc w rozwiązywaniu lokalnych sporów, zanim one wymkną
się spod kontroli, możemy nadzorować nielegalne działania irackich
sił, a także pomagać Irakijczykom w wypracowaniu swoich własnych
wzorców interakcji." Dlatego, gdy w styczniu 2007 roku
amerykański prezydent Georg W. Bush zapowiedział rozpoczęcie
nowej drogi w Iraku, oznaczało to wysłanie dodatkowych 20 tys.
amerykańskich żołnierzy i przeznaczeniu kolejnego 1,2 mld dolarów
na stabilizację tego kraju. W ciągu kolejnych dziewięciu miesięcy
do Iraku przybyło więc sześć amerykańskich brygad, zwiększając
ich liczbę z 14 do 20. Pierwszym etapem nowej strategii miało
być pozyskanie serc i umysłów Irakijczyków dla planu stabilizacji.
W tym celu budowano nowe relacje, zapobiegano aktom terroru,
decydowano się na liczne kompromisy, a nawet zatrudniano byłych
wrogów. Strategia ta wyraźnie koncentrowała się na cywilnej
populacji Iraku. Wierzono, że długotrwała obecność amerykańskich
sił wzmocni poczucie bezpieczeństwa i zaufania Irakijczyków
dla nowego rządu i administracji. Wśród zastosowanych środków
znajdowało się między innymi zatrudnianie byłych terrorystów
w lokalnych siłach bezpieczeństwa. Celem było przekonania sunnickich
powstańców, aby zaprzestali współpracy z Al-Kaidą.
Powstańcy w owym czasie działali w bardzo
zróżnicowanych i mocno rozdrobnionych oddziałach milicji, która
poza wzajemnymi starciami, niemal wszystkie występowały przeciwko
siłom koalicyjnym i rządowi Iraku. Konflikt zbrojny przebiegał
więc dwutorowo, z jednej strony dotyczył walk z amerykańskimi
siłami zbrojnymi, a z drugiej strony dotyczył walk religijnych
i etnicznych. Była to typowa wojna asymetryczna, dążąca poprzez
walkę partyzancką i zamachy terrorystyczne do wyczerpania zasobów
wspieranego przez Amerykanów irackiego rządu. Główna dynamika
starć wypływała z głębokich podziałów religijnych społeczeństwa,
które pogłębiały waśnie narodowe.
Amerykanie rozpoczęli nowe działania operacyjne
w lutym 2007 roku od rejonu Bagdadu, aby w połowie czerwca rozszerzyć
je na sąsiednie prowincje. Do tej pory siły koalicyjne izolowały
się od Irakijczyków, przebywając większość czasu w dobrze strzeżonych
bazach wojskowych z dala od skupisk ludności. Kontakt z mieszkańcami
miano jedynie podczas przemieszczania się kolumn wojska lub
zaopatrzenia. W samym Bagdadzie i innych miastach operowały
praktycznie wyłącznie irakijskie siły bezpieczeństwa. W nowej
strategii jednostki koalicyjne zostały przypisane do konkretnych
obszarów, aby budować długoterminowe relacje z lokalną społecznością
i irackimi siłami bezpieczeństwa. Dodatkowe oddziały prowadziły
działania operacyjne przeciwko siłom terrorystów. Według raportów
Pentagonu przemoc w Iraku do marca 2008 roku została zmniejszona
o 40-80%, a przemoc wobec wojsk koalicyjnych spadła do najniższego
poziomu od początku amerykańskiej inwazji. Amerykanie przypisywali
zasługę tego swoim działaniom, jednak prawdopodobnie przyczyna
znajdowała się zupełnie gdzie indziej. Po prostu dotychczasowa
wojna domowa doprowadziła do etnicznego oczyszczenia wszystkich
irackich miast, powodując powstanie jednolitych wyznaniowo społeczności.
W ten sposób znikła większość linii konfliktów, a pozostałe
miejsca zapalne były pilnie strzeżone przez amerykańskich żołnierzy.
Oczywiście Amerykanie przypisywali spadek przemocy zastosowaniu
przez nich najnowszych technik wojskowych i wywiadowczych, dzięki
czemu możliwe stało się wytropienie oraz wyeliminowanie wielu
przywódców organizacji terrorystycznych. Dzięki temu siły koalicyjne
zaczęły przekazywać irackim siłom odpowiedzialność za bezpieczeństwo
niektórych regionów. Równocześnie rozpoczął się proces wycofywania
sił koalicyjnych z Iraku.
Przy okazji odniesienia sukcesu swojej nowej
kampanii, Amerykanie widzieli konieczność zmniejszenia irańskich
wpływów na sytuację w Iraku. Oskarżono więc Iran o dostarczanie
broni i urządzeń wybuchowym szyickim milicjom oraz oddziałom
partyzanckim. Miało wówczas dojść do rzekomego aresztowania
lub zabicia kilka irańskich agentów w Iraku. Amerykański wywiad
szacował, że około 150 irańskich oficerów wywiadu oraz członków
Korpusu Strażników Rewolucji było w tamtym czasie aktywnych
w Iraku. Wpływy te były najsilniej odczuwane w rządzie, siłach
zbrojnych i szyickich milicjach. Przez ponad rok czasu Amerykanie
zatrzymywali podejrzane osoby i rejestrowały ich zdjęcia, odciski
palców oraz próbki DNA. Kampania ta miała na celu wywarcie nacisku
na przywódców Iranu, by wycofali się z Iraku. Dzięki tym działaniom
ilość irańskich materiałów wybuchowych napływających do Iraku
miała w 2008 roku zmaleć od jedną czwartą. Być może wiązało
się to także ze strategią zachowania bezpiecznej zewnętrznej
polityki przez Teheran.
W międzyczasie iracki rząd nieustannie rozbudowywał
i szkolił swoje siły zbrojne, które pod koniec 2007 roku osiągnęły
pełną sprawność bojową. Na wiosnę 2008 roku rozpoczęły one samodzielną
ofensywę przeciwko szyickim milicjom, przywracając porządek
w większej części kraju. Irackie siły zbrojne były szkolone
przez amerykańskich doradców wojskowych, co wiązało się z koniecznością
zakupów amerykańskiego uzbrojenia. W latach 2005-2008 Irak zakupił
uzbrojenie o wartości około 20 mld dolarów. Zamówienia obejmowały
poza bronią lekką, ponad 400 pojazdów opancerzonych, 24 śmigłowce
szturmowe oraz 6 samolotów transportowych C-130J. Pieniądze
na broń pochodziły ze sprzedaży ropy naftowej.
----- KRYZYS POLITYCZNY W IRANIE -----
W 2008 roku w Iranie doszło do poważnego
konfliktu między prezydentem Mahmoudem Ahmadineżadem a parlamentem.
Spór dotyczył trzech przyjętych przez parlament ustaw, regulujących
kwestie porozumienia między Iranem a Kirgistanem i Kuwejtem,
a także prawa rejestracji wzorów przemysłowych i znaków towarowych.
Konflikt był tak poważny, że Ahmadineżad napisał oficjalny list
oskarżający przewodniczącego parlamentu o niewytłumaczalny atak
na prezydenturę, co miało stanowić naruszenie prawa konstytucyjnego.
W sierpniu 2008 roku Ahmadineżad mianował Aliego Kordana ministrem
spraw wewnętrznych. Nominacja ta była mocno krytykowana, gdyż
ujawniono liczne jego oszustwa. Ostatecznie parlament przegłosował
w listopadzie odwołanie Kordana z urzędu. Konsekwencje tego
były bardzo poważne dla Ahmadineżada, ponieważ irańska konstytucja
wymagała poddania gabinetu rządowego pod kontrolę parlamentu,
gdy zastąpionych zostanie połowa ministrów. Taka sytuacja wówczas
zaistniała i na czele rządu stanął polityczny przeciwnik prezydenta.
Wszystko to stanowiło część brutalnej kampanii przedwyborczej.
W lutym 2009 roku rząd Ahmadineżada oskarżono,
że nie przekazał do skarbu państwa 1,1 mld dolarów nadwyżki
budżetu ze sprzedaży ropy za lata 2006-2007. Prezydent odpowiedział,
że podobne raporty służą jedynie podburzaniu ludu przeciwko
rządowi. Na co szef parlamentarnej komisji ds. energii oskarżył
rząd o dodatkowe nieuczciwości w handlu ropą naftową. Wszystko
to wskazywało na rosnący konflikt między prezydentem Ahmadineżadaem
a najwyższym przywódcą Iranu ajatollahem Ali Chameneim. W takich
okolicznościach Rada Strażników rewolucji islamskiej zatwierdziła
listę kandydatów na prezydenta. Spośród 476 zgłoszonych osób
zatwierdzono jedynie czterech kandydatów. Frakcję konserwatywną
reprezentował urzędujący prezydent Ahmadineżad oraz były dowódca
Korpusu Strażników Rewolucji Mohsen Rezaee. Frakcję reformistyczną
reprezentował były premier Mir-Hossein Mousavi oraz islamski
duchowny Mehdi Karroubi. Kampania wyborcza była niezwykle brutalna
i bezkompromisowa. Bardzo szybko na polu walki pozostało dwóch
największych rywali. Ahmadineżad kontynuował populistyczną politykę
i czerpał poparcie od miejskiej biedoty oraz mieszkańców wsi,
podczas gdy Mousavi opowiadał się za dalszą prywatyzacją gospodarki
w kierunku wolnego rynku i czerpał poparcie od średnich i wyższych
klas. Była to najdroższa kampania wyborcza w historii Iranu,
a dwaj głowni kandydaci wydali dziesiątki milionów dolarów,
aby przekonać wyborców. Po raz pierwszy zorganizowano także
telewizyjne debaty polityczne. Wszystko to przyczyniło się do
nieoczekiwanie wysokiej frekwencji podczas wyborów.
Wybory prezydenckie odbyły się 12 czerwca
2009 roku. Głosowanie przedłużono o cztery godziny, ponieważ
lokale wyborcze nie nadążały z przyjmowaniem chętnych do oddania
głosów. Ahmadineżad zdobył 62% oddanych głosów i wygrał wybory
w pierwszej turze. Wyniki zostały jednak podważone, a na ulicach
wybuchły starcia demonstrantów z policją. Były to największe
niepokoje społeczne w Iranie od 1979 roku. Aby uspokoić sytuację
ajatollah Chamenei oficjalnie poparł Ahmadineżada, który dwa
dni później został zaprzysiężony na drugą kadencję. W opozycję
uderzyła wówczas fala aresztowań, a irańskie służby wywiadowcze
i bezpieczeństwa wykorzystały publiczne protesty do przeprowadzenia
swoistej czystki politycznej w kraju. Jeden z prokuratorów groził
nawet, że dysydenci mogą zostać skazani na śmierć na mocy prawa
islamskiego. Wszystkie te niepokoje mocno osłabiały Iran i powodowały,
że chwilowo musiał zmniejszyć swoje zaangażowanie w regionalne
rozgrywki. Był to więc najlepszy czas dla Amerykanów, aby przeprowadzić
zdecydowane działania w Iraku.
----- PRÓBA OGŁOSZENIA SUWERENNOŚCI IRAKU
-----
W dniu 1 stycznia 2009 roku Stany Zjednoczone
przekazały irackiemu rządowi kontrolę nad Zieloną Strefą w Bagdadzie
i pałacem prezydenckim Saddama Husseina. Uroczystość ta została
przedstawiona Irakijczykom jako przywrócenie suwerenności Iraku.
Następnie 27 lutego amerykański prezydent Barack Obama ogłosił,
że do 31 sierpnia 2010 roku zakończy się amerykańska misja bojowa
w Iraku. Na miejscu miały pozostać jedynie siły przejściowe,
których misja miała polegać na szkoleniu irackich żołnierzy,
prowadzeniu operacji antyterrorystycznych i zapewnieniu ogólnego
wsparcia do końca 2011 roku. W konsekwencji tych decyzji, 30
kwietnia Wielka Brytania formalnie zakończyła swoje irackie
operacje bojowe, a 29 czerwca Amerykanie opuścili Bagdad, przekazując
irackim siłom zbrojnym 38 baz wojskowych na terenie całego kraju.
W dążeniu do legitymizacji istniejącego irackiego rządu, ONZ
zniosła wszystkie sankcje. Oznaczało to, że Irak odzyskał pełną
kontrolę nad przemysłem naftowym i mógł swobodnie eksportować
ropę naftową i gaz ziemny (wcześniej obowiązywał program ropa
za żywność). Nie dysponowano jednak kapitałem wystarczającym
do odbudowy i modernizacji pól naftowych, rafinerii, rurociągów
przesyłowych i terminali załadowczych dla tankowców. Ogłoszono
więc konkurs dla międzynarodowych koncernów naftowych. Koncerny,
które wygrały przetargi, rozpoczęły realizację wielomilionowych
inwestycji mających na celu zwiększenie wydobycia i eksportu
irackiej ropy. Zyski koncernów zostały zabezpieczone umową,
która gwarantowała im stałą opłatę dla Iraku w wysokości około
1,40 dolara za baryłkę do czasu osiągnięcia zakładanego poziomu
produkcji.
W międzyczasie siły koalicyjne nieustannie
wycofywały się z Iraku, natomiast irackie siły zbrojne wspólnie
z amerykańskimi siłami specjalnymi polowały na terrorystów z
Al-Kaidy i Islamskiego Państwa Iraku. W dniu 18 kwietnia
udało się im wyeliminować przywódcę Al-Kaidy w Iraku,
Abu Ajjuba al-Masriego. Podczas operacji przejęto komputery
z korespondencją elektroniczną z dwoma najważniejszymi terrorystami
Al-Kaidy, Osamą bin Ladenem i Ajmanem al-Zawahiri. Był
to potencjalnie najbardziej znaczący cios dla Al-Kaidy w
Iraku od czasu rozpoczęcia amerykańskiej inwazji. Medialnie
przedstawiono to jako dowód sprawności działania irackich sił
bezpieczeństwa, wskazując przy tym, że z pewnością utrzymają
one spokój w Iraku po wycofaniu się wojsk koalicyjnych.
W dniu 19 sierpnia 2010 roku ostatnia amerykańska
brygada bojowa opuściła Irak. Serwisy informacyjne prowadziły
relacje na żywo pokazując konwoje amerykańskich wojsk przekraczające
granicę Iraku z Kuwejtem. W przemówieniu wygłoszonym w Białym
Domu w dniu 31 sierpnia 2010 roku prezydent Barack Obama oświadczył:
"Amerykańska misja bojowa w Iraku dobiegła końca. Operacja
Wolność Iraku skończyła się, a naród iracki przejął pełną odpowiedzialność
za bezpieczeństwo swojego kraju." Oczywiście, wycofanie
brygad bojowych nie oznaczało, że w Iraku nie było już amerykańskich
żołnierzy. Wciąż pozostawało tam około 50 tys. amerykańskich
doradców wojskowych, sił wsparcia lotniczego, a także żołnierzy
sił specjalnych prowadzących działania antyterrorystyczne. Siły
wsparcia składały się z dywizji piechoty zmechanizowanej, brygady
pancernej i brygady wsparcia. Na mocy porozumienia oddziały
te miały opuścić Irak do 31 grudnia 2011 roku.
Wycofanie się Amerykanów przyniosło z sobą
nowe zakupy uzbrojenia dla irackiej armii. W 2010 roku zakupiono
uzbrojenie o wartości 13 mld dolarów. Były to między innymi
140 czołgi bojowe M1 Abrams (dostawa zrealizowana do
końca 2011 r.), 12 łodzi patrolowych klasy Swift (zamówienie
zakończone w 2013 r.) oraz 2 statki pomocnicze. Statki posłużyły
do ochrony terminali naftowych w Basrze i Khor al-Amija. Dodatkowo
złożono zamówienie na 18 samolotów wielozdaniowych F-16
o wartości 4,2 mld dolarów, jednak Amerykanie opóźniali realizację
tego zamówienia, aby mieć pewność co do dalszych losów Iraku.
Tymczasem przywódca al-Kaidy, Ajman al-Zawahri powiedział,
że wycofanie amerykańskich sił z Iraku spowodowało, że bojownicy
islamscy "sami złapali się w historyczną pułapkę".
----- POSTĘPY IRAŃSKIEGO PROGRAMU JĄDROWEGO
-----
W międzyczasie, w sierpniu 2009 roku Departament
Stanu opublikował raport mówiący, że Iran prawdopodobnie nie
będzie posiadał zdolności do wyprodukowania wysoko wzbogaconego
uranu, jednak agencja wywiadowcza CIA nie była w stanie
określić intencji irańskiego przywództwa. Dlatego Stany Zjednoczone
po raz kolejny powtórzyły, że nie pozwolą Iranowi na produkcję
własnego paliwa jądrowego, nawet pod ścisłą międzynarodową kontrolą.
W raporcie Kongresu USA stwierdzono, że amerykański wywiad doszedł
do wniosku, że Iran w 2003 roku zakończył wojskowy program jądrowy.
Jednak niektóre elementy tego raportu były podważane i budziły
uzasadnione obawy na przyszłość.
Tymczasem Rosjanie kończyli prace nad budową
irańskiej elektrowni atomowej w Busharze. We wrześniu 2009 roku
poinformowano, że pierwszy reaktor został ukończony w 99% i
rozpoczęto testy końcowe. Uruchomienie elektrowni planowano
na koniec następnego roku. Również we wrześniu 2009 roku Iran
poinformował MAEA, że wybuduje drugi zakład wzbogacania
uranu w podziemnej lokalizacji w Fordu. W reakcji Stany Zjednoczone,
Wielka Brytania i Francja po raz kolejny skrytykowały Iran.
Amerykanie zwrócili przy tym uwagę, że ukrycie zakładu w podziemnych
bunkrach wskazuje, że nie jest on przeznaczony do cywilnego
programu jądrowego. Informacje wywiadowcze CIA wskazywały,
że irańskie zdolności wzbogacania uranu już wkrótce będą pozwalały
na produkcję jednej bomby atomowej rocznie. Iran oczywiście
zaprzeczał tym wszystkim twierdzeniom i podkreślał, że nowy
zakład jest przeznaczony do celów pokojowych. W listopadzie
Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej zażądała od Iranu
wstrzymania budowy nowego zakładu. Podkreślono przy tym, że
nie można wykluczyć wojskowego wymiaru irańskiego programu nuklearnego.
W dniu 9 lutego 2010 roku rząd irański ogłosił,
że będzie produkował uran wzbogacony do 20%, aby uzyskać paliwo
jądrowe do reaktora badawczego wykorzystywanego do produkcji
izotopów promieniotwórczych potrzebnych w medycynie. W ten sposób
przetwarzano zapas uranu o stężeniu 3,5%, a produkcja wynosiła
około 1,5 kg wzbogaconego uranu miesięcznie. W następnych miesiącach
Stany Zjednoczone podjęły działania dyplomatyczne i w maju wypracowano
porozumienie Iranu, Brazylii i Turcji. Iran zgodził się wysłać
swój wzbogacony uran (około 1200 kg) do Turcji w zamian za paliwo
jądrowe do reaktora medycznego. Do realizacji powyższej umowy
jednak nie doszło, co wskazuje na typowe zagranie w celu uniknięcia
sankcji i pozyskania dłuższego czasu na swobodne działania.
Tymczasem w sierpniu 2010 roku Rosjanie dostarczyli
paliwo jądrowe do elektrowni atomowej w Busharze, a 27 listopada
MAEA potwierdziła, że paliwo zostało załadowane do reaktora.
W ten sposób zakład osiągnął gotowość do rozruchu. Elektrownia
miała być obsługiwana przez rosyjskich specjalistów. Rosjanie
również dostarczała paliwo, a radioaktywne odpady miały być
odsyłane do Rosji. Uruchomienie reaktora nastąpiło 8 maja 2011
roku, a 3 września elektrownię podłączono do krajowej sieci
energetycznej. Całe wydarzenie komentowano jako wielki sukces
muzułmańskiego świata osiągnięty pomimo sprzeciwów Zachodu.
W Stanach Zjednoczonych uruchomienie elektrowni wywołało zastanowienie
się nad faktem, dlaczego Iran nadal kontynuuje wzbogacanie uranu.
Przecież Rosja dostarczała całe paliwo jądrowe i odbierała wszystkie
odpady. Wydawało się, że Iran realizuje coś więcej niż tylko
pokojowy program jądrowy.
- Opracowanie na podstawie Wikipedia.
|