Prezydent Bush wzywa szefa CIA i pyta:
- Dlaczego Żydzi o wszystkim
wiedzą zanim my to zrobimy?
Szef CIA odpowiada:
- To dlatego, że Żydzi mają
takie powiedzenie: "Vus titzuch?".
Prezydent na to:
- A cóż to takiego?
Odpowiada na to szef CIA:
- Dobrze Panie Prezydencie.
Jest to takie wyrażenie jidysz, które z grubsza można przetłumaczyć
jako: "Co się zdarzy?" I oni właśnie pytają siebie
nawzajem i o wszystkim wiedzą.
Prezydent postanowił potajemnie sprawdzić prawdziwość słów szefa
CIA. Przebrał się w ubranie starozakonnego Żyda (czarny
kapelusz, broda, długi czarny płaszcz), potajemnie poleciał
nieoznakowanym samolotem do Nowego Jorku i nieoznakowanym samochodem
pojechał do najbardziej żydowskiej dzielnicy w mieście, na Brooklyn.
Wkrótce zobaczył idącego starego Żyda.
Prezydent zatrzymał go i zapytał szeptem:
- "Vus titzuch?"
Starzec odszeptał:
- Bush jest na Brooklynie.
------------------------------
Pewien człowiek przyjechał na międzynarodowe
lotnisko Ben-Guriona z dwoma dużymi torbami. Zatrzymał go agent
celny, otworzył jedną torbę i zobaczył, że jest pełna pieniędzy
w różnych walutach.
Agent pyta pasażera:
- Skąd masz te pieniądze?
Człowiek odpowiada:
- Nie uwierzysz mi, ale
podróżowałem po całej Europie i wchodziłem do wszystkich napotkanych
toalet publicznych. Za każdym razem, gdy zobaczyłem sikającego
człowieka, łapałem jego organ i mówiłem: "Albo ofiarujesz
pieniądze na rzecz Izraela, albo ja odetnę twoje piłeczki."
Oszołomiony agent celny mamrocze:
- Eeeee.... to bardzo interesująca
historia... Ale co masz w drugiej torbie?
Człowiek na to odpowiada:
- Nie uwierzbyłbyś jak wielu
ludzi w Europie nie popiera Izraela.
------------------------------
W bożnicy jakiś cadyk głośno zawodzi w czasie
modlitwy i podnosi głos coraz wyżej. Stojący obok chasyd nie
mogąc się skupić mówi do cadyka:
- Słuchaj, nie wrzeszcz
tak na Boga! Po dobroci wskórasz więcej...
------------------------------
Na ulicy jakiś mały chłopiec zaczepia Żydówkę
i mówi:
- Proszę pani, nie jedłam
nic od trzech dni...
A ona na to:
- To się zmuś w końcu chłopcze
do jedzenia.
------------------------------
- Podejrzewam, ze w naszej lodówce
ktoś mieszka - mówi pacjent u psychiatry.
- A dlaczego tak pan sądzi?
- Bo żona ciągle nosi tam
jedzenie.
------------------------------
Bogaty Żyd kupił wspaniały dom w Beverly
Hills w Kaliforni i zatrudnił pracownika by urządził wnętrza.
Gdy praca została ukończona gospodarz był zachwycony, jednak
zauważył, że pracownik zapomniał umieścić mezuzę na drzwiach.
Wyszedł więc i kupił 50 mezuz, a następnie poprosił pracownika
by umieścił je po prawej stronie każdych drzwi w domu, poza
łazienkami i kuchniami. Gdy wyszedł poważnie martwił się, czy
pracownik nie uszkodzi farby na drzwiach, albo czy przybije
je poprawnie.
Jednakże, gdy po kilku godzinach wrócił do domu, zobaczył, że
praca została właściwie wykonana. Z radości wypłacił pracownikowi
premię mówiąc:
- Jestem bardzo zadowolony
z twojej pracy...
- A propo, usunąłem gwarancje
z nich i zostawiłem je panu na stole!
------------------------------
Małżonkowie obchodzą 50-rocznicę ślubu w
Synagodze. Rabin poprosił Moshego by podzielił się z całą kongregacją
swoimi spostrzeżeniami, jak udało mu się przez tyle lat żyć
z jedną kobietą. Moshe przemawia:
- Tak więc, szanowałem ją
i wydawałem na nią pieniądze. Ale najważniejsze to, że wziąłem
ją w podróż na szczególną okazję.
Rabin pyta:
- Podróże? A gdzie?
- Na naszą 25-rocznicę zabrałem
ją do Pekinu w Chinach.
Rabin krzyczy:
- Co za straszny przykład
dajesz pozostałym mężom, Mosze! Ale powiedz, co zrobiłeś dla
żony na 50-rocznicę?
- Wróciłem i przywiozłem
ją z powrotem.
------------------------------
Żona wyprawiła Mojszego do studni po wodę.
Wrócił z pustymi wiadrami, tłumacząc się, że obce wojska maszerowały
przez środek wsi, a on nie chciał im przynosić szczęścia:
- Dlatego wylałem wodę.
Żona łapie się za głowę:
- Oj wej, Mojsze! Ile razy
mam ci powtarzać, żebyś ty się nie mieszał do polityki!
------------------------------
Rabin wywiesił przed synagogą napis:
"Modlitwa bez nakrycia głowy jest takim samym grzechem
jak cudzołóstwo".
W grupie przyglądających się wywieszce pobożnych Żydów staje
Mojżeszowicz:
- Oj waj, próbowałem i jednego
i drugiego. Mówię wam - kooooolosalna różnica.
------------------------------
Andrus z Krakowa zaczepia ziewającego Żyda:
- Panie kupiec, tylko pan
mnie nie połknij!
- Nie bój się! - uspokaja
go zaczepiony - My, Żydzi, nie jadamy wieprzowiny.
------------------------------
|