We Lwowie mawiano:
- Kiedy żona otrzymuje nazwisko
męża?
- W dniu ślubu.
- A kiedy mąż otrzymuje
nazwisko żony?
- W przededniu bankructwa.
------------------------------
Religijni Żydzi cenią nade wszystko trzy
cnoty: pobożność, wstrzemięźliwość i skromność. Usłyszawszy
te słowa z ust rabina, woźnica Majlech oświadcza:
- Mój koń, acz mizerna chabeta,
jednoczy w sobie wszystkie te cnoty. Jest pobożny - nigdy nie
spojrzy na kobietę. Jest wstrzemięźliwy - pości od soboty do
soboty. Jest skromny - nigdy nie pcha się z wozem do przodu,
zawsze zostaje w tyle.
------------------------------
Spotyka się pewnego dnia dwóch Żydów.
- Mój syn się wychrzcił
- oznajmia jeden z nich.
- I co ty na to?
- No cóż, żaliłem się przed
Panem Bogiem...
- I co On ci powiedział?
- Powiedział: "Mój
Syn także się wychrzcił. Więc zrób to samo, co Ja..."
- A mianowicie?
- "Sporządź Nowy Testament!"
------------------------------
Chaim leży w szpitalu epidemicznym. Stan
pacjenta jest prawie beznadziejny. Nagle chory prosi o przyprowadzenie
księdza. Prośba lotem błyskawicy obiega cały szpital. Nie może
być inaczej: Żyd w obliczu śmierci chce się ochrzcić!
Po chwili zjawia się dyrektor w towarzystwie pielęgniarek i
ksiądz, do którego Chaim zwraca się cichym głosem:
- Proszę, aby ksiądz wziął
papier i pióro, chciałbym podyktować swoją ostatnią wolę.
Kapelan posłusznie siada przy stoliku, a pacjent dyktuje:
- Na synagogę przy Tłumackim
przeznaczam dwadzieścia tysięcy złotych...
Dyrektor nie wytrzymuje nerwowo:
- Panie Chaim, jeśli przeznacza
pan taką kupę pieniędzy na rzecz synagogi, to dlaczego wezwał
pan księdza, a nie rabina?
Chory uśmiecha się:
- Panie dyrektorze, bądź
pan mądry! Rabina - do szpitala chorób zakaźnych?!
------------------------------
W autobusach kursujących z Tel Avivu do Hajfy
widnieje napis ostrzegawczy:
- Nie rozmawiaj z szoferem!
Szofer powinien trzymać ręce na kierownicy!
------------------------------
Było to przed wojną, na początku lat trzydziestych.
Przewodnik oprowadzający wycieczkę po małopolskim uzdrowisku
poświęca parę słów miejscowym świątyniom:
- Tu, proszę państwa, kościół
dla rzymskokatolików, nie opodal cerkiew dla greckokatolików,
a tam - synagoga dla kuracjuszy.
------------------------------
W Krotoszynie, w bożnicy wakowała posada
szamesa.
Lajb Gelobter na próżno o nią się starał,
był bowiem analfabetą. Po długim namyśle powędrował do Berlina,
gdzie w czasie pierwszej wojny światowej, dzięki wrodzonej obrotności,
dorobił się majątku i stanowiska dyrektora Urzędu Zaopatrzenia.
Przy zawieraniu kolejnej umowy przekonano
się, że świeżo upieczony dygnitarz podpisuje się trzema krzyżykami.
- Pan chyba żartuje! - roześmiał
się kontrahent.
- Wcale nie żartuję. Nie
umiem czytać ani pisać.
- To wprost niewiarygodne!
Wyobrażam sobie, kim by pan mógł zostać, gdyby pan ukończył
choć szkołę ludową...
- Kim mógłbym zostać? Szamesem
w Krotoszynie.
------------------------------
Żyd siedzący z liczną rodziną w przedziale
kolejowym trzeciej klasy głośno krzyczy i wprowadza straszne
zamieszanie. Jadący w sąsiednim przedziale nerwowy pasażer przywołuje
konduktora:
- Panie szanowny, powiedz
pan temu Żydowi, że jeśli nie przestanie się awanturować, to
spotka go coś najgorszego!
Konduktor komunikuje Żydowi usłyszane
przed chwilą słowa, a ten uśmiecha się gorzko:
- Panie konduktorze! Moja
żona udaje się na operację do szpitala, moja szesnastoletnia
córka jest w ciąży, Icek narobił w majtki, Mosiek wyrzucił przez
okno bilety kolejowe, a na dodatek jedziemy w przeciwnym kierunku...
To powiedz pan sam, czy może mnie jeszcze spotkać coś gorszego?
------------------------------
W przedziale kolejowym siedzi Żyd, który
co pewien czas wybucha śmiechem, a po chwili macha ręką, jakby
odganiał natrętną muchę.
Zapytany przez współpasażera o przyczynę
tak dziwnego zachowania, odpowiada:
- Co w tym dziwnego? Nudzę
się, więc sam sobie opowiadam dowcipy. Jednak po chwili przypominam
sobie, że to stary kawał, i macham lekceważąco ręką...
------------------------------
Późnym popołudniem dzieci bawią się na podwórzu.
Chaimek przypatruje się uważnie umorusanej buzi Abramka i powiada:
- Załóżmy się, że zgadnę,
co dzisiaj jadłeś na obiad...
- No co?
- Zupę pomidorową.
- Nieprawda! Zupę pomidorową
jadłem wczoraj!
------------------------------
Icek zapytuje ojca:
- Co znaczy śpiew chóralny?
- To ludzie, którzy śpiewają
hurtowo.
------------------------------
W Nowym Orleanie, w tramwaju siedzi Murzyn
i czyta gazetę żydowską. Współpasażer-Żyd klepie go poufale
po ramieniu i mówi:
- Mało panu, że jest pan
Murzynem.
------------------------------
Rzecz dzieje się w Ameryce.
W przedziale kolejowym siedzi Żyd, a
naprzeciwko niego młody Jankes. Młodzieniec zaczyna popisywać
się oryginalną sztuką: opluwa dokładnie ścianę wokół głowy Żyda,
po czym wstaje i przedstawia się:
- John Clark, mistrz świata
w pluciu.
Żyd, nie namyślając się długo, pluje
Jankesowi w twarz, po czym również wstaje i przedstawia się:
- Szloma Jekeles, amator.
------------------------------
|