Były komiwojażer Epsztajn znalazł się w więzieniu.
Uprzejmy dyrektor zakładu karnego pyta więźnia, co woli: kleić
torebki, szyć pantofle czy wyrabiać szczotki.
- Wolałbym jeździć jako
akwizytor tych towarów i przyjmować obstalunki - oświadcza Epsztajn.
------------------------------
Nowy Jork. Icek zadaje ojcu pytanie:
- Tate, co to znaczy "prosperity",
a co znaczy "kryzys"?
- Jak by ci to, synku, wytłumaczyć?
- zastanawia się rodzic i mówi po chwili: - Prosperity to szampan,
elegancka limuzyna i piękne kobiety, a kryzys to lemoniada,
metro i... twoja matka.
------------------------------
Ojciec przynosi do domu nowy wełniany materiał
i zwraca się do syna:
- Spójrz, jaki dobry materiał
kupiłem sobie na garnitur.
Syn ogląda go uważnie, lecz tylko z lewej strony.
- Dlaczego odwróciłeś materiał?
- Bo chciałem zobaczyć,
co będę nosił po przenicowaniu.
------------------------------
Gdy skarb monarchii austro-węgierskiej miał
kłopoty natury pieniężnej, a nie wolno mu było drukować nowych
banknotów, zwykł zwracać się o krótkoterminową pożyczkę do instytucji
finansowych, a nawet do prywatnych bankierów.
Należał do nich Kantor Wymiany i Dom
Składowy, którego właścicielem był multimilioner Dessauer. Aliści
Dessauer miał synalka Moryca, który nie poszedł w ślady przedsiębiorczego
ojca. Wprost przeciwnie: przystał do nihilistów i za udział
w jakiejś nielegalnej, a wielce hałaśliwej demonstracji został
skazany na sześć tygodni aresztu.
Po pewnym czasie Ministerstwo Finansów
zwróciło się do Dessauera o krótkoterminową pożyczkę, ale multimilioner
odmówił.
- Jak to? - pyta go telefonicznie
sam minister - Stracił pan zaufanie do monarchii Habsburgów?
- Ekscelencjo! - odpowiada
bankier - Jak można mieć zaufanie do państwa, które obawia się
mojego Morycka?
------------------------------
Dwaj uczniowie jeszybotu zastanawiają się
nad teorią Einsteina.
- Jednego nie mogę w żaden
sposób zrozumieć - przyznaje się Dawid - W jaki sposób dwie
równe rzeczy mogą być jednocześnie różne?
- Ja ci to zaraz wytłumaczę
- odzywa się Josel - Gdyby ci gorąca dziewczyna w cienkiej koszuli
usiadła na kolanach, to każda godzina wydawałaby ci się chwilą.
Gdybyś jednak ty sam w cienkiej koszuli usiadł na gorącej płycie
kuchennej, to każda chwila wydawałaby ci się godziną. Jasne,
prawda?
------------------------------
Wśród Żydów wileńskich kursowało takie oto
powiedzonko:
- Chłop, gdy opowiesz mu
anegdotę, śmieje się trzy razy: po raz pierwszy, gdy ją usłyszy,
po raz drugi, gdy mu ją wyjaśnisz, po raz trzeci, gdy ją zrozumie.
Dziedzic śmieje się dwa
razy: po raz pierwszy, gdy ją usłyszy, po raz drugi, gdy mu
ją wyjaśnisz, ale nigdy jej nie zrozumie.
Oficer carski smieje się
tylko raz - gdy anegdotę usłyszy. A choć jej nie zrozumie, nie
da sobie nic wyjaśnić.
Żyd słysząc anegdotę przerwie
ci w połowie: "Sza, sza, to stary kawał!" - i opowie
ją na swój sposób.
------------------------------
Lekarzowi i grabarzowi nie życzy się "szczęśliwego
roku".
------------------------------
Na początku lat dwudziestych oficjalnym środkiem
płatniczym w Polsce była bezwartościowa marka. Kwitł zatem nielegalny
handel dewizami, które częstokroć wywożono za granicę. Żeby
zmylić celników, przemytnicy zwykli je ukrywać w najintymniejszych
okolicach ciała. Władze odgórnie zarządziły więc, aby w stosunku
do notorycznych waluciarzy posługiwać się... lewatywą.
Zabieg ten zastosowano w
przypadku spekulanta Zajnela. Trwało to jednak tak długo, że
urzędnik sporządzający protokół zawołał zniecierpliwiony:
- No i co tam?
- Nie da rady, panie komisarzu
- odpowiada celnik - Chwilowo idzie tylko nasza waluta...
------------------------------
Lajbusz oznajmia przyjacielowi:
- Wiesz, zawarłem spółkę
z Zylberem.
- Jak to, zawarłeś spółkę?
Przecież ty nie masz nawet złamanego szeląga!
- Nu tak, on ma pieniądze,
a ja doświadczenie.
- To za kilka miesięcy zamienicie
się rolami: ty będziesz miał pieniądze, a on doświadczenie.
------------------------------
Skłonny do medytacji kupiec Izrael Blau przybył
do ważnego ośrodka handlowego na kresach Galicji wschodniej
i pyta spotkanego na ulicy Żyda:
- Jednego nie rozumiem.
Dlaczego wasze miasto nazywa się Brody?
- Nie rozumiecie, a to takie
proste! Tu przecież mieszka rabin brodzki!
------------------------------
Henryk Heine taką wydał opinię o kompozycjach
Giacomo Meyerbeera: "Najoryginalniejszą jego operą są niewątpliwie
Hugenoci. Chrześcijanie zwalczają się tam nawzajem, a
Żyd pisze do tego muzykę".
------------------------------
Żyd siedzi w restauracji i z apetytem zajada
kotlet schabowy. Pobożny współwyznawca idąc ulicą dostrzega
to przez okno, wchodzi i pyta surowo:
- Czy wiesz, ile ten grzech
będzie ciebie kosztować?
- Wiem - odpowiada grzesznik
- Koronę i czterdzieści halerzy.
------------------------------
Żydowscy agenci handlowi większą część życia
spędzali w pociągach. Dla zabicia czasu opowiadali sobie ucieszne
historyjki. Doszło do tego, że znali wszystkie anegdoty na pamięć.
Postanowili tedy ponumerować je i w ten sposób zaoszczędzić
sobie wysiłku opowiadania.
Pewnego dnia kramarz z małego
miasteczka znalazł się w przedziale kolejowym w towarzystwie
trzech komiwojażerów.
Po chwili milczenia jeden
z nich odzywa się:
-
Dwadzieścia siedem...
Wszyscy się śmieją
Drugi powiada:
-
Osiemdziesiąt jeden...
Wszyscy się śmieją.
W końcu trzeci mówi:
-
Sześćdziesiąt dwa...
Wszyscy się śmieją.
Kramarz zrozumiawszy, o
co chodzi, chciałby również wziąć udział w zabawie i woła na
chybił trafił:
-
Czterdzieści pięć...
Ale nikt się nie śmieje.
Głęboko urażony, zwraca
się do współpasażerów:
-
Dlaczego się nie śmiejecie? Przecież to bardzo dobra anegdota!
-
To prawda! - brzmi chóralna odpowiedź - Ale tę anegdotę trzeba
umieć opowiedzieć!
------------------------------
Nie módl się, żeby się skończyły twoje kłopoty,
bo wraz z nimi kończy się życie.
------------------------------
|