Kramarz Jechiel leży w agonii i pyta ledwo
słyszalnym głosem:
- Małko, moja żono, jesteś
przy mnie?
- Jestem, mężu.
- Dwojro, moja córko, jesteś
przy mnie?
- Jestem ojcze.
- Jojlik, mój synu, jesteś
przy mnie?
- Jestem, ojcze.
- Binem, mój synu, jesteś
przy mnie?
- Jestem, ojcze.
- Chajka, moja córko, jesteś
przy mnie?
- Jestem, ojcze.
Konający zrywa się i wykrzykuje ostatkiem sił:
- A kto siedzi w sklepie?!!!
------------------------------
Żona i weksel zawsze wracają.
------------------------------
Krawiec damski Benis Litman, najdowcipniejszy
spośród rzemieślników stanisławowskich, zwykł był powtarzać:
"Nie suknia zdobi człowieka!". Toteż partaczył jak
się dało.
Pewnego razu niezadowolona klientka zaskarżyła go do sądu o
zwrot pieniędzy za materiał.
Sędzia przesłuchuje pozwanego:
- Nazwisko?
- Litman.
- Imię?
- Proszę wysokiego sądu!
U nas, Żydów, imię to sprawa bardzo skomplikowana.
- Dlaczego skomplikowana?
- Proszę tylko posłuchać!
Ja się nazywam po żydowsku Bajnisz, to znaczy po polsku Benis.
W chederze nazywali mnie Berel-cap, w synagodze - reb Ber. Na
szyldzie warsztatu nazywam się Bernard, a moja żona nazywa mnie
idiotą...
------------------------------
Mełamed reb Zajnwel otrzymuje list od syna.
- Co pisze nasz Awrumek
- zapytuje żona.
- Ach, ach, ach! Jego teściowa,
błogosławionej pamięci, umarła. Żona złamała nogę. Dziecko ciężko
choruje. Chata się wali. A w kominku pustki... Ale list napisany
piękną hebrajszczyzną. Serce się raduje, gdy go czytasz!
------------------------------
Dwóch przyjaciół spotyka się pewnego sobotniego
dnia.
- Słuchaj, Chaim, podobno
stałeś się ostatnio wolnomyślicielem?
- Tak jest.
- Więc zdradź mi, czy wierzysz
jeszcze w Boga?
- Ech, mówmy o czymś innym!
Nazajutrz przyjaciel ponownie pyta Chaima:
- Czy wierzysz jeszcze w
Boga?
- Nie.
- Przecież mogłeś mi to
powiedzieć wczoraj!
- Czyś ty oszalał?! W szabas?!
------------------------------
Po dojściu do władzy Hitlera pewien Żyd zgłasza
się do referenta w berlińskim magistracie, prosząc usilnie o
natychmiastową zmianę imienia i nazwiska.
- A jak się pan nazywa?
- pyta urzędnik.
- Adolf Sztynkfas.
- Ma pan zupełną rację!
A jak by pan chciał nazywać się w przyszłości?
- Mojsze Sztynkfas.
------------------------------
Pogrzeb starego Rotszylda. W orszaku pogrzebowym
skromnie ubrana Żydówka zalewa się łzami i głośno lamentuje.
- Czy nieboszczyk był pani
krewnym?
- Nie, nie był krewnym -
odpowiada łkając kobiecina - I właśnie dlatego płaczę!
------------------------------
W salonie Rotszyldów wystąpił młody, obiecujący
pianista. Po skończonym koncercie podszedł doń baron Louis i
oświadczył:
- Słyszałem Karola Lafite...
Młodzieniec ukłonił się nisko.
- Słyszałem Artura Rubinsteina..
Młodzieniec ukłonił się jeszcze niżej.
- Słyszałem Ignacego Paderewskiego...
Młodzieniec ukłonił się najniżej jak mógł.
- Ale żaden z nich nie pocił
się tak, jak pan!
------------------------------
Bankier Goldring wzywa do gabinetu prokurenta:
- Nasz dłużnik Lissauer
nie płaci ani szylinga. Proszę się do niego udać i nie ruszyć
się z miejsca, póki nie zwróci zaciągniętej u nas pożyczki.
Prokurent wraca po dwóch godzinach z triumfalną miną.
- Zapłacił? - pyta szef.
- A jakże.
- Gotówką?
- Tyle co gotówką - wekslem.
- To istne kpiny!
- Żadne kpiny! Spójrz pan
tylko! Weksel wystawiony na imię i nazwisko samego barona Rotszylda...
- A czy Rotszyld go podpisał?
- Podpisał? Też pretensje!
Przecież Rotszyldowi można wierzyć na słowo!
------------------------------
Pewnego dnia Albert Einstein realizował czek
w banku. Po powrocie do samochodu stwierdził brak pozostawionej
na siedzeniu jesionki. W mig otoczyło go grono gapiów.
- To pańska wina! - odezwał
się jeden z nich - Nie pozostawia się tak lekkomyślnie płaszcza
w samochodzie.
Drugi orzekł:
- To raczej wina szofera,
który nie zwrócił uwagi na nie domknięte drzwiczki...
- Co tam szofer! - wtrącił
trzeci - Portier bankowy winien był zauważyć uciekającego z
płaszczem złodzieja!
- Tak jest! - westchnął
na koniec znakomity fizyk - My trzej ponosimy winę... Niewinny
jest jedynie złodziej, bo musiał, biedaczysko, zarobić parę
groszy na chleb powszedni.
------------------------------
|