/2016 r./
Wczesnym rankiem 25 czerwca 2006 r. grupa
palestyńskich terrorystów Hamasu zaatakowała izraelski
posterunek graniczny przy Strefie Gazy. W wyniku ataku zginęło
2 izraelskich żołnierzy, a 2 kolejnych zostało rannych. Do Strefy
Gazy został uprowadzony izraelski żołnierz - Gilad Shalit.
W odpowiedzi do Strefy Gazy wkroczyły izraelskie
wojska lądowe, rozpoczynając operację "Leni Deszcz".
Trwała ona do 26 listopada 2006 r. i zakończyła się porażką,
gdyż nie zdołano odnaleźć uprowadzonego Szalita. Wojna kosztowała
życie 400 Palestyńczyków i 7 Izraelczyków. Jednak najpoważniejszą
konsekwencją wojny były olbrzymie zniszczenia infrastruktury
Strefy Gazy.
W dniu 12 lipca 2006 r. grupa szyickich
terrorystów Hezbollahu zaatakowała z południowego Libanu
izraelski patrol graniczny w okolicach libańskiej miejscowości
Aita Szaab. Porwano dwóch izraelskich żołnierzy - Ehuda Goldwassera
i Eldada Regeva. Gdy Izraelczycy ruszyli w pościg, terroryści
zniszczyli miną izraelski pojazd wojskowy, zabijając 4 żołnierzy.
W ataku ogółem zginęło 8 izraelskich żołnierzy.
Wydarzenia wywołały gniew rządu Ehuda Olmerta,
który podjął decyzję o rozpoczęciu bombardowań południowego
Libanu, a następnie wysłał wojska lądowe. Przyczyną gniewu było
uczucie upokorzenia po śmierci izraelskich żołnierzy i zniszczeniu
czołgu, a także pragnienie powrotu do domu uprowadzonych do
Libanu żołnierzy. W rezultacie wybuchła II wojna libańska, która
trwała 33 dni i kosztowała życie około 700 Libańczyków i 121
izraelskich żołnierzy. Jednak najpoważniejszą konsekwencją wojny
były olbrzymie zniszczenia infrastruktury Libanu.
Zaledwie kilka tygodni po zakończeniu wojny,
sekretarz generalny Hezbollahu Hassan Nasrallah powiedział,
że gdyby wiedział, jak Izrael odpowie na porwanie izraelskich
żołnierzy, nie pozwoliłby swoim ludziom na uprowadzenie żołnierzy.
Od tych wydarzeń upłynęło już dzisięć lat.
Jest to dziesięć lat niemal całkowitej ciszy na granicy z Libanem
- niewątpliwie jest to rzadkie osiągnięcie strategiczne. Po
przeprowadzonych w Strefie Gazy Operacji "Płynny Ołów"
(2008 r.) i Operacji "Obronny Brzeg" (2012
r.), również i na tej granicy zapanował względny spokój.
Wydaje się, że dzisięć lat pozwala na
przeprowadzenie pewnej analizy wydarzeń i postawienie pytania:
Czy wyciągnięto właściwe wnioski z tych zdarzeń?
Do obydwu zdarzeń doszło na dwóch różnych
frontach działań - na granicy północnej i granicy południowej.
Pomimo to, oba te zdarzenia są ze sobą bardziej związane niż
się to wydaje na pierwszy rzut oka.
Oba zdarzenia były konsekwencją serii popełnionych
wcześniej błędów, ale i skutkowały jeszcze większymi błędami.
Na granicy Strefy Gazy popełniono wiele błędów strategicznych,
które umożliwiły porwanie Gilada Shalita. Następnie popełniono
wiele błędów taktycznych i operacyjnych, nie umiejąc doprowadzić
do jego odnalezienia i uwolnienia. Natomiast wojna libańska
rozpoczęła się od błędów taktycznych i operacyjnych, do których
doszły błędy polityczne i taktyczne. Osiągnięty strategiczny
spokój nie jest wynikiem jedynie odstraszania Sił Obronnych
Izraela. Na północy, zaangażowanie Hezbollahu w wojnę
domową w Syrii, osłabia siły tej szyickiej organizacji, która
nie jest zainteresowana prowadzeniem wojny na dwóch frontach.
Natomiast na południu, dwie kolejno przeprowadzone operacje
wojskowe wyniszczyły Strefę Gazy i wystarczająco mocno
osłabiły potencjał wojskowy Hamasu, który obecnie koncentruje
się bardziej nad odbudową swoich sił, niż na szukaniu nowego
konfliktu z Izraelem.
Błędy popełnione w związku z Shalitem
Prawie wszystkie decyzje związane z porwaniem,
próbą odnalezienia, wojną, negocjacjami i uwolnieniem Gilada
Shalita, mają znamiona licznych błędów.
1. Palestyńczycy do przeprowadzenia ataku
wykorzystali podziemny tunel terrorystyczny, który powstał zupełnie
niezauważony przez izraelskie siły strzegące spokoju na granicy.
Sama operacja ataku i porwania izraelskiego żołnierza, była
przygotowywana przez dwa miesiące - a izraelski wywiad nic o
niej nie wiedział.
2. Wykorzystanie tunelu terrorystycznego
powinno być silnym impulsem dla Sił Obronnych Izraela,
by szukać sposobów walki z nowym zagrożeniem. Był to pierwszy
ujawniony przypadek wykorzystania podziemnego tunelu. Jednak
izraelskiej armii zajęło 10 lat znalezienie sposobów radzenia
sobie z tunelami. Niektórzy wysocy dowódcy wojskowi lekceważyli
zagrożenie stwarzane przez tunele - rzeczywiste zagrożenie dla
mieszkańców przygranicznych społeczności, jak i dla stacjonujących
tam żołnierzy. Okazało się, że informacje wywiadowcze nie są
tak dobre, jak się spodziewano. Koniecznością było przeprowadzenie
w 2012 r. kolejnej operacji wojskowej w Strefie Gazy, podczas
której zniszczono 32 podziemne tunele Hamasu.
3. Wszystkie siły wywiadu - Szin Bet,
Aman i Mosad - podjęły wielkie wysiłki, aby odnaleźć
Gilada Shalita. Pomimo to, nie udało się to. Był on ukryty zaledwie
kilka kilometrów od Izraela, na niewielkiej powierzchni izolowanej
Strefy Gazy.
4. Największym błędem było podjęcie letnich
negocjacji, podczas których Izrael całkowicie ustąpił pod żądaniami
Hamasu. Za uwolnienie Gilada Shalita, Izrael wydał 1027
palestyńskich terrorystów, z których wielu miało na rękach żydowską
krew. Byli to członkowie różnych palestyńskich frakcji i organizacji
terrorystycznych, co sprawiło, że Hamas zaczął być dobrze
spostrzegany w oczach palestyńskiego społeczeństwa. Pomogło
to Hamasowi stać się dominującą siłą polityczną Autonomii
Palestyńskiej. Znaczna część uwolnionych więźniów powróciła
po kilku tyfgodniach do działalności terrorystycznej. Stworzyli
oni dwa ugrupowania - jedno działające w Strefie Gazy, a drugie
na Zachodnim Brzegu. Odpowiadają oni za zabicie co najmniej
7 Izraelczyków i próby uprowadzenia kilkunastu żołnierzy.
5. Najpoważniejszą konsekwencją okazało się
jednak przekonanie Hamasu, że porywanie izraelskich żołnierzy
jest skuteczną bronią. Od tego czasu Hamas obsesyjnie usiłuje
porwać kolejnych żołnierzy. W tym celu kopane są nowe tunele
terrorystyczne. W tym celu stworzono także nową jednostkę sił
specjalnych, którą szkolą w celu przeniknięcia tunelami na terytorium
Izraela i porwania izraelskich żołnierzy. Kolejne operacje wojskowe
w Strefie Gazy nie zdołały położyć kresu obsesji Hamasu na tle
porwań żołnierzy. Widać to było na przykładzie porwania żołnierza
Hadara Goldina w 2014 r. Armia uruchomiła wówczas słynną dyrektywę
"Hannibal", co skutkowało śmiercią ponad 140
Palestyńczyków. Przypuszcza się, że Goldin zginął na samym początku
działań odwetowych.
Jakie wnioski wyciągnięto z obu zdarzeń?
Można powiedzieć, że Siły Obronne Izraela
najwięcej o swoich własnych słabościach dowiedziały się podczas
drugiej wojny libańskiej.
1. Armia zrozumiała, że aby odnieść zwycięstwo
w wojnie, należy uzyskać decydujący sukces na polu walki. Dlatego
opracowano zupełnie nową doktrynę operacyjną, której centralną
część stanowi mobilność i zwrotność sił operacyjnych. Uzyskanie
zwycięstwa - nawet pod ciężkim ostrzałem rakietowym wroga -
wymaga przeprowadzenie szybkiego i bardzo silnego uderzenia
wojskami lądowymi na terytorium wroga. W tym celu zreorganizowano
Siły Obronne Izraela, tworząc kilka nowych jednostek
sił specjalnych. Wyciągnięto również wnioski z poniesionych
strat, i zmodernizowano transportery opancerzone, wyposażając
je w nowy system obrony przed rącznymi pociskami rakietowymi.
2. Gdy rozpoczynała się druga wojna libańska,
wywiad wojskowy dysponował listą około 200 celów. Większość
z nich została zniszczona już po kilku dniach walki. Obecnie
wywiad posiada listę tysięcy celów zlokalizowanych w całym Libanie
i w Strefie Gazy. Jeśli zajdzie taka potrzeba, armia uderzy
w nie z powietrza, ziemi i morza. Izraelskie Siły Powietrzne
otrzymały do wykonania tego zadania samoloty oraz dziesiątki
tysięcy precyzyjnych bomb.
3. Kolejnym strategicznym wnioskiem wyciągniętym
z poprzedniej wojny było to, że Siły Obronne Izraela
muszą być gotowe do wykonania każdego zadania w każdej chwili.
Dotyczy to marynarki wojennej, sił powietrznych, ale także wojsk
lądowych. Poważną trudnością jest fakt, że 60% wojsk lądowych
Izraela przebywa na terytorium Samarii i Judei. Utrudnia to
przeprowadzanie szkoleń i testów sprawności bojowej batalionów.
Rotacja jednostek jest utrudniona z powodu ograniczonych zasobów.
Powstała więc konieczność zreorganizowania sił specjalnych,
które w przypadku wybuchu nowego konfliktu, w pierwszym momencie
przyjmą na siebie wiele zadań operacyjnych.
4. Reorganizacja sił specjalnych wymusiła
konieczność dostosowania procedur i posiadanych środków do nowej
doktryny operacyjnej. Armia musi mieć pewność, że żołnierze
będą mogli szybko przedostać się na terytorium wroga, i szybko
z odpowiednio dużą siłą uderzyć w cele, aby wygrać wojnę.
A jakie wnioski wyciągnął wróg?
W 2006 r. Hezbollah był zbrojną milicją,
której głównym celem było bronienie terytorium Libanu. Obecnie
jest to normalna organizacja wojskowa, w pełnym tego słowa znaczeniu,
która praktyczne doświadczenie bojowe zdobywa podczas wojny
domowej w Syrii. Wpływa to zmianę strategii ich działań i zmianę
potencjalnych celów podczas kolejnej wojny.
Opublikowane materiały Hezbollahu
wskazują, że grupa terrorystyczna pzygotowuje się do przeprowadzenia
uderzeń na terytorium Izraela. Duże jednostki uderzeniowe mają
zaatakować i zająć przygraniczne społeczności izraelskie, przerywając
w ten sposób trasy zaopatrzeniowe i ciągi komunikacyjne w Galilei.
W tym samym czasie, cały północny Izrael znajdzie się pod silnym
ostrzałem rakietowym. Hezbollah pozyskał w tym celu nowe
rakiety, o większej sile rażenia i większej celności. Hezbollah
zdaje sobie również sprawę z tego, że każda zajęta izraelska
społeczność lub strategiczne skrzyżowanie, stanie się natychmiast
celem działań Sił Obronnych Izraela, które w krótkim
czasie odzyskają te miejsca. Dobrze jednak zrozumiano siłę wojny
medialnej, i w światowych mediach szybko znajdą się zdjęcia
i filmy pokazujące żółte flagi Hezbollahu powiewające
nad izraelskimi społecznościami. Dla nich propaganda jest zwycięstwem.
Hezbollah do ostatniego dnia wojny będzie wystrzeliwywać
swoje rakiety, nie przejmując się własnymi stratami i szkodami
ponoszonymi przez mieszkańców Libanu. Wszystko czego potrzebuje
Hezbollah, aby ogłosić swoje zwycięstwo - to propagandowe
zdjęcia i filmy umieszczone w Internecie.
Wnioski końcowe
Siły Obronne Izraela zdają
sobie sprawę z zagrożeń i nieustannie wzmacniają gotowość swoich
wojsk wzdłuż granicy. Dowództwo rozumie, że w 2006 r. Hezbollah
dysponował 13,5 tys. rakiet, podczas gdy obecnie posiada ich
120 tys. Izraelskie systemy przeciwrakietowe nie dysponują magiczną
mocą, mogącą powstrzymać masowy ostrzał rakietowy. Baterie systemów
obrony rakietowej będą chronić najważniejsze ośrodki przemysłu
i największe skupiska ludności. Z pewnością zdołają one przechwycić
dużą część rakiet wystrzelonych przez wroga. Ale pozostała część
terytorium północnego Izraela znajdzie się pod ciężkim ogniem,
który będzie niósł ze sobą śmierć i zniszczenie. Dlatego Siły
Obronne Izraela zrozumiały, że kolejna wojna musi być krótka
i szybka. Jednostki operacyjne będą musiały działać głęboko
w terytorium Libanu, a być może nawet i w Syrii. Dlatego powstała
Brygada Komandosów.
Ale skuteczność armii w dużej mierze zależy
o skutecznego przywództwa politycznego, które musi we właściwym
czasie podjąć dobre decyzje. Znajomość zagrożeń wymaga gotowości
do działań, i w szybkim czasie wydanie decyzji umożliwiających
działanie armii. W przeciwnym razie armia może tylko czekać.
- Opracowanie na podstawie Arutz Scheva.
|