CO DALEJ Z AUTONOMIĄ PALESTYŃSKĄ I STREFĄ GAZY ?



  -  Czasy i fakty


Zobacz także:

    -  [2016 r.] Dziesięć lat spokoju
    -  [2016 r.] Jakie lekcje z
                             irackiego Mosulu?
    -  [2017 r.] Widok z Kirya
    -  [2017 r.] Wiatry wojny wieją na
                             granicach Izraela
    -  [2018 r.] Wiatr wieje od północy
  -  Co dalej z Autonomią Palestyńską
i Strefą Gazy?
    -  [2018 r.] Dlaczego Netanjahu
                    podjął decyzję o rozejmie?
    -  [2019 r.] Islamski Dżihad
    -  Runda walk z 2021 r. była inna
                            niż wcześniejsze
    -  [2021 r.] Operacja
                          "Strażniik Murów"
    -  [2021 r.] Hamas i
                             Islamski Dżihad
    -  [2021 r.] Zmiany w
                     Autonomii Palestyńskiej
    -  [2021 r.] Czy Iron Dome jest
                 tak skuteczny jak myślano?
    -  [2022 r.] Operacja
                         "Przed Świtem"
    -  [2023 r.] Czego IDF obawia się
                       w najbliższym czasie?
    -  Atak 7 października 2023 r.
    -  [2023 r.] O co chodzi w sporze
                    Izraela z Egiptem wokół
                             Strefy Gazy?




 




/2018 r./

Wszystkie akty terroru są odrażające. Deklaracje otwartej nienawiści oraz liczne groźby ze strony Hamasu wyraźnie potwierdzają to, co jest zapisane w statucie tej organizacji terrorystycznej - pragnienie zniszczenia żydowskiego państwa Izrael. Wszelkie działania podejmowane przez Siły Obronne Izraela na dłuższą metę okazują się mało skuteczne, ponieważ młodzi ludzie żyjący w Strefie Gazy są zdesperowani. Ich beznadziejne położenie wynika z głębokiego kryzysu humanitarnego, który od wielu lat utrzymuje się na tym wyizolowanym obszarze położonym między Izraelem a Egiptem. Kryzys gospodarczy i brak jakichkolwiek perspektyw jest w bezwzględny sposób wykorzystywany przez ekstremistyczne organizacje islamskie, które radykalizują młodych ludzi, zachęcając ich do aktów przemocy przy ogrodzeniu granicznym strefy.

Jeżeli chodzi o stronę palestyńską, to nikt znający historię regionu, nie oczekuje po nich odpowiedzialnego zachowania. Jednak od Izraela oczekuje się długoterminowej strategii i dążenia do znalezienia trwałego rozwiązania konfliktu, które nie ograniczy się jedynie do wydania deklaracji, ale w rzeczywisty sposób rozwiąże trudności Strefy Gazy. Może to niektórych dziwić, że państwo będące ofiarą licznych ataków terrorystycznych, i będące celem nieustannego ostrzału rakietowego prowadzonego ze Strefy Gazy, ma teraz zaangażować się w działania humanitarne na rzecz poprawy warunków życia mieszkańców tej strefy. Jednak wydaje się oczywistym, że tylko znalezienie długoterminowego rozwiązania dla Strefy Gazy, poprawi także warunki bezpieczeństwa mieszkańców izraelskich społeczności położonych wokół strefy. Oczywiście, będzie to z pewnością wiązało się, z dużymi kosztami, które będzie musiało ponieść całe społeczeństwo Izraela.

Obecnie mieszkańcy Strefy Gazy mogą korzystać z energii elektrycznej przez 3 do 4 godzin dziennie. W wyniku katastrofalnej gospodarki ściekami, około 95% wody jest niezdatnej do picia (według standardów WHO). Ścieki publiczne są bezpośrednio odprowadzane na ulice lub do morza, ponieważ oczyszczalnia ścieków jest nieczynna. W większości miejscowości i wiosek w Strefie Gazy nie istnieją normalnie funkcjonujące służby komunalne, zajmujące się między innymi oczyszczaniem i wywózką śmieci. System edukacji jest na krawędzi załamania, a jedynymi w miarę dobrze funkcjonującymi szkołami są te, których działalność finansuje i nadzoruje UNRWA (obecnie pozbawiona większości funduszy). Bezrobocie wśród młodych ludzi wynosi 60%, co powoduje wśród nich poczucie beznadziejności i wzbudza gniew. To właśnie dlatego ekstremistyczne organizacje islamskie z taką łatwością pobudzają młodych mieszkańców Gazy do przygranicznych demonstracji, a niekiedy nawet do aktów przemocy, w których narażają swoje własne życie.

Mieszkańcy Strefy Gazy pilnie potrzebują dostępu do wody pitnej, do wody do celów rolniczych, a także regularnych dostaw energii elektrycznej, aby dzięki temu ich gospodarstwa domowe mogły powrócić do normalnego życia. By mogli zacząć korzystać z normalnego oświetlenia mieszkań, lodówek, pralek, telefonów, telewizji, itp. Aby zostało przywrócone funkcjonowanie oczyszczalni ścieków, szpitali, przychodni zdrowia, szkół i wszystkich innych instytucji użyteczności publicznej. Mieszkańcy Strefy Gazy pilnie potrzebują miejsc pracy, aby mogli zarabiać pieniądze i utrzymać swoje rodziny. Młodzi Palestyńczycy potrzebują nadziei, aby nie musieli z poczucia beznadziejności iść pod ogrodzenie graniczne z kamieniami i koktajlami Mołotowa.

Z pewnością Izrael dysponuje nowoczesnymi technologiami, które umożliwiają dostarczenie wody nawet do odległych i pustynnych regionów. Widzimy to na przykład w obszarze Arava, gdzie rozkwita rolnictwo. Dlatego od strony możliwości technologicznych nie ma żadnych przeszkód, by dostarczyć wodę dla 2 milionów mieszkańców Strefy Gazy. Wymaga to decyzji politycznych i zainwestowanie odpowiednich nakładów finansowych, aby dzięki temu powstała właściwa infrastruktura. Tak więc, obok powodów finansowych, dostrzegamy te najważniejsze, które istnieją w sferze polityki. Jednak osoby świadome dostrzegają, że tylko odważne decyzje polityczne mogą zatrzymać cykl przemocy. Z pewnością działania militarne nie osiągną długotrwałego rozwiązania pokojowego. Potrzebne są działania dyplomatyczne.

W państwie Izrael od dłuższego czasu nie było słychać zbyt wielu głosów opowiadających się za potrzebą rozwiązania kryzysu humanitarnego w Strefie Gazy. Wielu polityków opowiadało się za rozwiązaniami militarnymi, i to pomimo faktu, że wysocy dowódcy Sił Obronnych Izraela wyrażali poparcie dla rozwiązania problemu niedoboru wody i energii elektrycznej, a także sprawę ścieków w Strefie Gazy. Jednak do wykorzystania technologii i środków, niezbędna była decyzja polityczna.

Wydaje się, że sytuacja musiała się diametralnie zmienić, by izraelski rząd dostrzegł potrzebę podjęcia strategicznych decyzji. Dla każdego przywódcy Izraela rzeczą niemożliwą do rezygnacji było i jest bezpieczeństwa swoich obywateli. Dlatego cennym okazała się mediacja Egiptu, który przekazał Hamasowi warunek zaprzestania przemocy na granicy, jako niezbędny do dalszych negocjacji nad perspektywami poprawy warunków życia w Strefie Gazy.

Ale co tak naprawdę się zdarzyło?

Wydaje się, że najważniejsze wydarzenia miały miejsce w Ramallah, gdzie palestyński przywódca Mahmoud Abbas chciałby przed wszystkimi ukryć pewną prawdę, mianowicie, że jeden z jego ochroniarzy jest lekarzem. Gdy Abbas przebywa w swojej rządowej siedzibie Mukataa w Ramallah, ten osobisty lekarz może bez problemu do niego przychodzić, jednak podczas zagranicznych wyjazdów, podróżuje niezauważony jako jego ochroniarz. Tylko osoby najbliższe znają jego prawdziwą rolę.

Mahmoud Abbas ma prawie 83 lata i nie należy do zdrowych osób. Jest nałogowym palaczem, który choruje na serce, raka prostaty i kilka innych chorób. Tylko w ostatnich miesiącach kilkakrotnie musiał korzystać z pomocy szpitalnej w Ramallah (pobyty te były utajnione i nie ujawniane opinii publicznej). Jednak jego pogarszający się stan zdrowia nie ujdzie uwadze uważnego obserwatora. Podczas ostatniego publicznego wystąpienia przez Zgromadzeniem Ogólnym ONZ, Abbas nieustannie kaszlał, a jego twarz wyglądała na nienaturalnie spuchniętą. Prawdopodobnie było to wynikiem przyjmowanych mocnych sterydów. Jego najbliżsi współpracownicy powtarzają, że stan jego zdrowia jest doskonały, jednak izraelski wywiad nieustannie go obserwuje. To samo czynią Amerykanie, Jordańczycy i Egipcjanie - pilnie obserwują Abbasa.

Ale nawet jeśli wszyscy są świadomi pogarszającego się stanu zdrowia Abbasa, to nikt nie wie, kiedy faktycznie odejdzie on na emeryturę. Może to być za tydzień, miesiąc, lub za rok. On sam oficjalnie poinformował, że nie będzie już brał udziału w następnych wyborach. Jednak najbardziej niebezpieczną rzeczą jest to, że Abbas nie przygotowują nikogo na swego zastępcę - przewodniczącego Autonomii Palestyńskiej i Organizacji Wyzwolenia Palestyny. A jeżeli czyni jakieś przygotowania, to są one całkowicie ukryte. Można zrozumieć taki sposób postępowania, ponieważ w arabskiej klanowej mentalności, ogłoszenie swego następcę oznacza natychmiastowy koniec własnej kariery. Być może dlatego Abbas opóźnia ogłoszenie swoich planów.

Tymczasem Izrael wydaje się być bardzo zaniepokojony kwestią jego następcy, i prowadzi rozmowy w tej sprawie z wysokimi palestyńskimi urzędnikami, a także z Egiptem, Jordanią, Arabią Saudyjską i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Premier Benjamin Netanjahu rozmawiał na temat na przykład z egipskim prezydentem Abdelem Fattah al-Sisi.

Kwestia ta jest także głośno komentowana w arabskich mediach w Judei, Samarii i w Strefie Gazy. Z tego punktu widzenia, walka o spuściznę po Abbasie jest już w pełnym toku. Arabscy dziennikarze posuwają się nawet do tego, że odważają się przedstawiać swoje wyobrażenia na temat tego, co stanie się dzień po odejściu Abbasa. Istnieje kilka scenariuszy wydarzeń, jednak ich wspólną cechą charakterystyczną jest całkowity brak wypowiedzi osób z najbliższego otoczenia Abbasa. I nie wiadomo dlaczego? Być może mają ostry zakaz wypowiadania się na ten temat, ale równie dobrze, mogą uważać, że jest zbyt wcześnie na ujawnianie swoich prywatnych poglądów.

W ten sposób, pytaniem bez odpowiedzi pozostaje: Kto nastanie po Mahmoudzie Abbasie? Czy przejęcie władzy w Autonomii Palestyńskiej przebiegnie w uporządkowany sposób, czy będzie to siłowe przejęcie władzy? W szerszej perspektywie pojawiają się pytania o przyszłość procesu pokojowego, przyszłość Autonomii Palestyńskiej, a nawet przyszłość całego Bliskiego Wschodu, który przy najgorszym z możliwych scenariuszy, może pogrążyć się w chaosie wojny i anarchii.

W tej chwili, na palestyńskiej scenie politycznej mówi się o czterech możliwych kandydatach. Pierwszym jest Mahmud Aloul (68 lat). Po Wojnie sześciodniowej w 1967 r. został aresztowany przez izraelskie władze i wydalony do Jordanii, gdzie wstąpił do al-Fatah. W latach 70-tych przeniósł się do Libanu, gdzie był prawą ręką znanego palestyńskiego terrorysty Khalila al-Wazira (znanego jako Abu Dżihad). Po zawarciu w 1993 r. Porozumień z Oslo, poprosił on możliwość przeniesienia się do nowo tworzonej Autonomii Palestyńskiej, jednak Izrael sprzeciwił się temu, ponieważ Aloul osobiście przeprowadzał ataki terrorystyczne, które kosztowały życie izraelskich żołnierzy. Ostatecznie po negocjacjach osiągnięto porozumienie, zezwalając mu na zamieszkanie w Nablusie. Podczas drugiej Intifady w 2000 r. w walkach z izraelskimi żołnierzami zginął jego syn, Jihad. W sierpniu 2009 r. został wybrany do Centralnego Komitetu Fatahu, a od 2016 r. jest jego wiceprzewodniczącym. W Autonomii Palestyńskiej jest gubernatorem miasta Nablus. W swoich wypowiedziach nadal deklaruje zbrojną walkę przeciwko Izraelowi. Przypuszcza się, że Abbas dlatego uczynił go swoim zastępcą, bo nie spostrzega go jako prawdziwego konkurenta - Aloul ma bardzo małe poparcie wśród mieszkańców Autonomii Palestyńskiej.

Drugim kandydatem jest Majid Faraj (56 lat), który od 1994 r. służy w palestyńskich siłach bezpieczeństwa. Podczas drugiej Intifady w 2000 r. odpowiadał za obszar Betlejem. W 2006 r. został awansowany na szefa palestyńskiego wywiadu wojskowego na Zachodnim Brzegu, a w 2009 r. został mianowany szefem wywiadu. Jego głównym celem jest powstrzymanie działalności Hamasu w Judei i Samarii. Do swojej dyspozycji ma około 4 tys. uzbrojonych ludzi wraz z rozległą siecią płatnych informatorów, i 17 ośrodków zatrzymań, w których według doniesień mediów, dochodzi do przesłuchań z użyciem tortur. Faraj jest także zwolennikiem współpracy z izraelskim i amerykańskim wywiadem.

Trzecim kandydatem jest Jibril Rajoub (56 lat), który już w 1968 r. trafił do izraelskiego więzienia pod zarzutem udzielenia pomocy uciekającym egipskim oficerom. W więzieniu poznał członków al-Fatah i następnie wstąpił do tej organizacji (rejon Hebronu). W 1970 r. wziął udział w ataku terrorystycznym, podczas którego rzucił granatem w izraelski autobus wojskowy w pobliżu Hebronu. Został za to skazany na długoletnie więzienie. Stał się wybitną postacią wśród więźniów, prowadząc strajki głodowe i protesty. W 1985 r. został zwolniony w ramach porozumienia o wymianie 1150 palestyńskich więźniów za 3 izraelskich zakładników. Natychmiast powrócił do działalności terrorystycznej, i po ponownym aresztowaniu, trafił znowu do izraelskiego więzienia. Wziął udział w 30-dniowym strajku głodowym, po którym go hospitalizowano, i ze względu na zły stan zdrowia, zwolniono na wolność. Podczas pierwszej Intifady w 1987 r. został aresztowany i wydalony do Libanu, skąd wyjechał do Tunezji. Był zastępcą przywódcy Fatahu, Khalila al-Wazira (znanego jako Abu Dżihad). W 1994 r. otrzymał zezwolenie na przyjazd do Autonomii Palestyńskiej, gdzie od 2002 r. pełnił funkcję szefa palestyńskich sił bezpieczeństwa na Zachodnim Brzegu. Od 2003 r. był doradcą Jasera Arafata do spraw bezpieczeństwa narodowego, posiadał jednak licznych wrogów w Jordanii i Egipcie. Od 2009 r. był członkiem Rady Rewolucyjnej Fatah, a także był członkiem Komitetu Centralnego Fatah. W 2017 r. wybrano go na sekretarza generalnego Komitetu Centralnego Fatah. Zasłynął z wypowiedzi: „do tej pory nie mieliśmy broni nuklearnej, ale w imię Allaha, gdybyśmy mieli broń nuklearną, użylibyśmy jej.”

Czwartym kandydatem jest Mohammed Dahlan (57 lat), który urodził się w obozie uchodźców palestyńskich w Strefie Gazy. Po zawarciu w 1993 r. Porozumień z Oslo, został szefem palestyńskich sił bezpieczeństwa w Strefie Gazy. Pod jego rozkazami znajdowało się około 20 tys. uzbrojonych ludzi, co czyniło z niego jednego z najpotężniejszych palestyńskich przywódców. W tamtym czasie współpracował z amerykańskim i izraelskim wywiadem. Palestyńczycy mówili na Strefę Gazy „Dahlanistan”, podkreślając w ten sposób jego siłę. Jego reputacja została jednak zniszczona na skutek ujawnienia skandalu związanego z przekazywaniem podatków pobieranych na przejściu granicznym Karni na jego osobiste konto bankowe (szacuje się, że było to około 1 mln szekli miesięcznie). W 2001 r. przeciwstawił się Jaserowi Arafatowi, wzywając do reform w Autonomii Palestyńskiej, a w 2002 r. zrezygnował ze stanowiska szefa sił bezpieczeństwa w Strefie Gazy. W 2003 r. został ministrem do spraw bezpieczeństwa Autonomii Palestyńskiej (pomimo sprzeciwu Arafata), a po kilku miesiącach został usunięty ze stanowiska. W 2006 r. zajął zdecydowane stanowisko przeciwko Hamasowi, organizując siły Fatah w rejonie Khan Junis na południu Strefy Gazy. Prawdopodobnie zaaranżował próbę zamachu na palestyńskiego premiera Ismaila Hanije (14 grudnia 2006 r.), w zamian za co obróciła się przeciwko niemu nienawiść ze strony Hamasu. Dahlan przy wsparciu izraelskiego i amerykańskiego wywiadu, zebrał i wyszkolił kilka tysięcy ludzi w jednostce paramilitarnej związanej z Fatahem, przygotowując ją do walki z Hamasem. Jednak Hamas wyprzedził jego działania, przejmując władzę w Strefie Gazy i rozbijając siły Fatahu. W 2007 r. Dahlan przeniósł się na Zachodni Brzeg, gdzie pod amerykańskimi naciskami został mianowany zastępcą Mahmouda Abbasa. Twierdzono, że Stany Zjednoczone i Unia Europejska jasno dawały do zrozumienia, że to właśnie Dahlan ma zostać następcą Abbasa. W 2009 r. został wybrany do Komitetu Centralnego Fatah, jednak w czerwcu 2011 r. oskarżono go o morderstwo Jasera Arafata i wydalono z Fatahu. Oskarżono go także o kilka brutalnych morderstw członków Hamasu, i w 2015 r. wydalono z Autonomii Palestyńskiej. Zamieszkał on wówczas w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie prawdopodobnie zaangażował się w werbowanie najemników do wojny domowej w Jemenie. Jego majątek szacowany jest na ponad 120 mln $, dzięki którym wynajął adwokata i usiłuje uzyskać rehabilitację. Regularnie odwiedza Egipt, a jego żona podróżuje do Strefy Gazy z pakietami humanitarnej pomocy. Obecnie mieszka poza Autonomią Palestyńską, jednak posiada swoich zwolenników, którzy mają nadzieję na jego powrót.

Poza tymi czterema kandydatami są jeszcze inni, mniej liczący się w wyścigu po schedę po Abbasie. Jednym z nich jest obecny palestyński premier Rami Hamdallah (60 lat), który w 1980 r. ukończył Uniwersytet Jordanii, w 1982 r. Uniwersytet w Machesterze, a w 1988 r. Uniwersytet w Lancaster. Od 1998 r. był rektorem Uniwersytetu w Nablusie, który pod jego zarządem potroił liczbę studentów (20 tys. studentów w czterech kampusach). Otworzył także szpital dla 400 osób. Na prośbę Mahmouda Abbasa w 2013 r. objął urząd premiera palestyńskiego rządu. Jego wybór nie został uznany przez Hamas. W marcu 2018 r. uniknął zamachu na swoje życie w Strefie Gazy.

Innym kandydatem wydaje się Marwan Barghouti (59 lat), który już w wieku 15 lat wstąpił do al-Fatah. W 1976 r. pierwszy raz został osadzony w izraelskim więzieniu za działalność terrorystyczną. Podczas pierwszej Intifady w 1987 r. stanął na czele palestyńskich protestów, w wyniku czego został aresztowany i wydalony do Jordanii. Po zawarciu Porozumień z Oslo otrzymał zgodę na powrót do Autonomii Palestyńskiej. Był zwolennikiem procesu pokojowego, i równocześnie prowadził kampanię przeciwko korupcji w administracji Jasera Arafata i łamaniu praw człowieka przez palestyńskie siły bezpieczeństwa. W 2000 r. rozczarowany niepowodzeniem procesu pokojowego, opowiedział się za protestami i zbrojną walką przeciwko Izraelowi. Podczas drugiej Intifady był popularnym dowódcą zbrojnego skrzydła Fatahu, Tanzim i następnie Brygad Męczenników Al-Aksa. W 2001 r. został aresztowany i skazany za popełnienie pięciu morderstw (wyrok pięciu dożywoci plus 40 lat więzienia). Przebywa w izraelskim więzieniu, gdzie prowadzi aktywną działalność polityczną. Posiada duże poparcie w palestyńskim społeczeństwie.

Pod uwagę brany jest także Saeb Erekat (63 lat), którego rodzina wyemigrowała w 1972 r. do Stanów Zjednoczonych. Ukończył studia w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, i w 1983 r. powrócił na Zachodni Brzeg, gdzie zamieszkał w Nablusie. Wykładał politologię na tamtejszym uniwersytecie. W 1991 r. wziął udział w konferencji pokojowej w Madrycie, i w kolejnych rozmowach pokojowych prowadzonych w latach 1992-1993. W 1994 r. został ministrem do spraw samorządu w Autonomii Palestyńskiej, a w 1995 r. został szefem palestyńskiej delegacji negocjacyjnej w procesie pokojowym. Jest jednym z bardziej znanych palestyńskich polityków w zachodnich mediach, brak mu jednak poparcia w palestyńskim społeczeństwie.

Te krótkie życiorysy pokazują w jak trudnej rzeczywistości przyszło żyć palestyńskim przywódcom. I pod tym względem Mahmoud Abbas w niczym nie ustępuje kandydatom na zajęciu po nim miejsca. Jego rodzina uciekła w 1948 r. z Izraela do Syrii. Abbas ukończył następnie Uniwersytet w Damaszku, gdzie studiował prawo. Następnie studiował na Uniwersytecie w Moskwie. Napisał tam pracę na kontrowersyjny temat: „Tajne związki między nazizmem a syjonizmem”. Holokaust nazwał niedorzeczną teorią spiskową. Przypuszcza się, że mógł być tajnym agentem KGB. W 1961 r. wstąpił do al-Fatah. Podróżując po arabskich krajach Zatoki Perskiej, zbierał fundusze na funkcjonowanie Fatahu. Prawdopodobnie część tych środków została użyta do zorganizowania w 1972 r. ataku terrorystycznego na Olimpiadzie w Monachium. Od 1977 r. nawoływał do rozmów z umiarkowanymi Izraelczykami. W 1993 r. był sygnatariuszem OWP przy podpisywaniu Porozumień z Oslo. Gdy na początku 2003 r. Izrael i Stany Zjednoczony odmówiły negocjacji z Jaserem Arafatem, sądzono, że Abbas będzie kandydatem do objęcia przywództwa w Autonomii Palestyńskiej. Jako jeden z nielicznych był w pewnym stopniu wiarygodny w sprawach palestyńskich (pozostali mieli terrorystyczną przeszłość). Z tego powodu, w 2003 r. został przewodniczącym Autonomii Palestyńskiej. Jako polityk wszedł w konflikt z prawie wszystkimi palestyńskimi frakcjami, w szczególności z Islamskim Dżihadem i Hamasem. Zgodnie z prawem miał w 2009 r. przejść na emeryturę, tak się jednak nie stało.

Szef Instytutu Studiów nad Bezpieczeństwem Narodowym w Tel Awiwie, gen. Amos Jadlin powiedział: „W czasach Arafata było oczywiste, że Abbas odziedziczy po nim władzę. Byli oni dwoma gigantami palestyńskiej walki, i chociaż mieli swoje wewnętrzne różnice, o których wiedzieliśmy, to oni rozumieli się wzajemnie i współpracowali. Ale dzisiaj nie ma naturalnego spadkobiercy, który mógłby zastąpić Abbasa, i my w Izraelu nie wiemy, kto go zastąpi, i jak mi się wydaje, strona palestyńska również tego nie wie. Taka sytuacja bardzo szybko może się przerodzić w walkę o władzę.”

Dopóki Abbas nie przejdzie na emeryturę, najprawdopodobniej w środowisku Fatahu i w świecie arabskim (który sprzyja Abbasowi) będzie trwała niekończąca się dyskusja nad sposobami wznowienia procesu pokojowego, a także pojednaniem pomiędzy skłóconymi palestyńskimi frakcjami Fatahem i Hamasem. Czas jednak nieubłaganie biegnie, i stan zdrowia Abbasa pogarsza się. Ostatnie przemówienie Abbasa wygłoszone przed Zgromadzeniem Generalnym ONZ, nie było transmitowane w Gazie. Lokalna stacja telewizyjna wyświetliła zamiast tego jakiś stary film. Jednak po zakończeniu się przemówienia Abbasa, przywódcy Hamasu pokierowali masowymi protestami w Gazie, podczas których demonstranci protestowali przeciwko Abbasowi – skandowali okrzyki: „Abbas nie reprezentuje nas!” (a przecież nie znali jego stanowiska).

Tymczasem Egipt, Katar, Turcja i Izrael wciąż poszukują sposobu rozwiązania kwestii kryzysu humanitarnego w Strefie Gazy. Pod koniec września b.r. do Gazy przyjechała delegacje oficerów egipskiego wywiadu, której przewodniczył Ahmed Abdelkhaliq. Później delegacja Hamasu odwiedziła Kair, rozpoczynając nową rundę rozmów nad możliwością palestyńskiego pojednania narodowego. Przebieg rozmów był przekazywany na bieżąco do Izraela. Stopniowo Egipcjanie zaczęli rozumieć, że możliwości na osiągnięcie palestyńskiej jedności są znikome. Do takich samych wniosków doszły także inne strony spoza terytorium Autonomii Palestyńskiej. Osoby zaangażowane w rozmowy zrozumiały, że w obecnej sytuacji nie będzie żadnego państwa palestyńskiego, i nie będzie żadnej jedności pomiędzy mieszkańcami Zachodniego Brzegu i Strefy Gazy. Zarówno Egipt, Jordania, Arabia Saudyjska, jak i Stany Zjednoczone oraz Izrael zrozumieli, że rozłam między Fatahem a Hamasem jest zbyt głęboki, i nie ma obecnie żadnych szans na pojednanie. Hamas zajmował nieugięte stanowisko, że Abbas nie reprezentuje wszystkich Palestyńczyków i dlatego nie może brać udziału w żadnych rozmowach pokojowych o przyszłości narodu palestyńskiego. Dodatkowo Hamas usztywniał swoje stanowisko, wysuwając co chwilę żądania zniesienia blokady Strefy Gazy, a równocześnie kontynuował falę przemocy z powtarzającymi się przypadkami ostrzału rakietowego terytorium Izraela.

Całą sytuację komplikował dodatkowo fakt, że Mahmoud Abbas nawet nie dopuszczał do siebie możliwości odwiedzenia Strefy Gazy i bezpośredniego spotkania się z przywódcami Hamasu. Miał w pamięci próbę zamachu na życie premiera Rami Hamdallaha. Hamas utrudniał jeszcze bardziej sytuację, podburzając ludzi, którzy krzyczeli na ulicach Gazy, że nie pozwolą Abbasowi na przyjazd. A czas płynął. Wiceprzewodniczący komitetu OWP do spraw interakcji z izraelskim społeczeństwem, Elias Zananiri zauważył, że „nie wiemy, kiedy Abbas odejdzie. Jeśli przejdzie na emeryturę, zanim rozwiąże sytuację lub wyznaczy swego zastępcę, to z pewnością pozostawi nam palący problem, o którym nie umiemy dyskutować. Niestety, siła Abbasa jest dzisiaj ograniczona, ze względu na Izraelczyków i Amerykanów, którzy już go nie chcą i nie chcą prowadzić z nim dialogu, i są przekonani, że mogą podyktować nam swoje plany. To właśnie dlatego nie możemy zaufać prezydentowi Trumpowi i jego ludziom. Proszę abyście zapamiętali ważny fakt: nie ma bardziej umiarkowanego lidera niż Abbas, większość innych będzie bardziej ekstremalna. Problemem nie jest to, co on może zaoferować, ale to, co może zaoferować Izrael. Ale po waszej stronie również istnieje konkurencja, wśród której może być bardziej ekstremalny przywódca. Pomyślcie o tym, że jutro możemy mieć innego lidera, nie tak umiarkowanego. Problem polega na tym, że po stronie izraelskiej wszyscy uważnie obserwują Abbasa, ale nikt nie chce spojrzeć w sposób, który pragnie pokoju. Palestyńczycy nie widzą, ani nie słyszą prawdziwej aktywnej lewicy w Izraelu. W Izraelu centrum i lewica wspierają Abbasa, i próbują nawiązać kontakty z jego ewentualnymi następcami, ale bez większego sukcesu. To nie jest czas na to. Ci, którzy chcą zdobyć stanowisko Abbasa, nie będą dyskutować o tym z obcymi, a na pewno nie z Izraelczykami. Oczywiście, będziemy potrzebować, abyście nie zakłócali naszego spokoju, ani nie wywoływali zamieszek. Potrzebujemy także pomocy, którą zechcecie nam dać, co także będzie działać na waszą korzyść.”

Szef Instytut Polityki i Strategii, gen. Amos Gilad również wydaje się zaniepokojony całą sytuacją: „Po Abbasie widzę strategiczną katastrofę. W przeciwieństwie do Arafata, który był mega-terrorystą, Abbas jest zdecydowanie przeciwny terrorowi i jest ostatnim partnerem dla pokoju. On jednak zgorzkniał, i nie ma innego sposobu, by to powiedzieć. On zna wartość kontrkandydatów, i żaden z nich nie jest tak naprawdę silnym kandydatem. Nie wierzę, aby arabskie kraje, zwłaszcza Arabia Saudyjska, Egipt i Jordania, odważyły się odejść od Saudyjskiego planu pokojowego, a Arabia i Egipt wiedzą o pragnieniu Hamasu, by zastąpić Abbasa, co będzie katastrofą dla Izraela. Kiedy Hamas poczuje się pełen nadziei, to myślę, że Izrael będzie musiał wtedy powstrzymać ich przed przejęciem dominacji nad Zachodnim Brzegiem. Abbas daje swoim następcom legitymację, by nie współpracować z Izraelem. Dopóki on jest odpowiedzialny za koordynację bezpieczeństwa, duża część tego dotyczy nas, i to jest naprawdę ważne."

Dlatego problematyka następcy Abbasa oraz sytuacja bezpieczeństwa w Strefie Gazy są tak ważne dla Izraela. W Autonomii Palestyńskiej nie widać wyraźnego lidera w wyścigu po władzę po Abbasie. Może zaistnieć taka sytuacja, że po wyborach pozostanie kilku liderów z podobną liczbą uzyskanych głosów poparcia. Zmusi to władze do ogłoszenia drugiej tury wyborów, do której dojdzie w terminie 60 dni. Izrael przewiduje, że w okresie tym w Judei i Samarii wybuchnie duża fala przemocy. A wtedy lepiej mieć spokój w Strefie Gazy.

To właśnie dlatego kilka dni temu byliśmy świadkami nie do pomyślenia sceny: izraelska minister Miri Regev odwiedziła Zjednoczone Emiraty Arabskie, i zwiedziła Wielki Meczet Szejka Zajeda w Abu Zabi. Tego samego dnia, na mistrzostwach świata judo w Dubaju, odegrano hymn Izraela. Była to scena wyciskająca łzy. Państwowy hymn Izraela odgrywany na imprezie sportowej w sercu arabskiego świata.

Premier Benjamin Netanjahu od lat pracuje nad ociepleniem kontaktów z kluczowymi państwami arabskimi, jednak większość z tych kontaktów jest tajna, i prawie nigdy nie jest widoczna publicznie. To się zmieniło, gdy 26 października b.r. Netanjahu odbył krótką wizytę w Omanie, gdzie spotkał się z sułtanem Qaboosem bin Saidem. Była to pierwsza wizyta przywódcy Izraela w Omanie od 1996 r. Oman, będący maleńkim państewkiem nad Zatoką Perską, jest sojusznikiem potężnych Stanów Zjednoczonych, i już w przeszłości reprezentował interesy Ameryki w tajnych rozmowach prowadzonych z Iranem. Sułtanat Omanu od dawna odgrywa także cichą rolę w promowaniu negocjacji między Izraelczykami a Palestyńczykami. Daje to szansę na przygotowanie dyplomatycznego zaplecza pod szykowany do ogłoszenia pokojowy plan prezydenta Donalda Trumpa. Jest on promowany jako „Porozumienie stulecia” dla całego Bliskiego Wschodu, a sojusznikiem Stanów Zjednoczonych w jego wdrożeniu w życie jest Arabia Saudyjska.

Wszystko to jest wyraźnym znakiem ocieplenia stosunków pomiędzy Izraelem a arabskim światem. Jednak dla arabskiej opinii publicznej kwestią niezwykle emocjonalną pozostaje nierozwiązany konflikt izraelsko-palestyński. Proces pokojowy jest od wielu lat całkowicie zamrożony, a po przeniesieniu ambasady Stanów Zjednoczonych w Izraelu z Tel Awiwu do Jerozolimy, Mahmoud Abbas oficjalnie zerwał stosunki z Waszyngtonem. Palestyńczycy zaczęli obawiać się, że prezydent Trump pozyska poparcie Arabii Saudyjskiej i innych państw Zatoki Perskiej, by zmusić Palestyńczyków do zaakceptowania planu pokojowego, który znaczącą odbiega od ich żądań. I tutaj ponownie pojawia się kluczowa rola, jaką może odegrać Oman. Sułtan Qaboos od wielu lat utrzymuje dobre kontakty ze wszystkimi graczami w regionie. Oman uczestniczył w negocjacjach w sprawie uwolnienia zachodnich zakładników w Jemenie, zapewnia Stanom Zjednoczonym możliwość prowadzenia tajnych rozmów z Iranem, a równocześnie będąc członkiem Rady Współpracy Państw Zatoki Perskiej, nie angażuje się w wojnę w Jemenie lub bojkot Kataru. To właśnie dlatego przywództwo Autonomii Palestyńskiej wskazało na Oman, że będzie odgrywał rolę mediatora w przyszłych negocjacjach izraelsko-palestyńskich. W dalszej perspektywie Oman może nawet okazać się kanałem do nawiązania kontaktów między Izraelem a Iranem.

W takich okolicznościach światło dzienne ujrzała najnowsza egipska inicjatywa pokojowa, którą dąży do wynegocjowania długotrwałego zawieszenia broni w Strefie Gazy, a jednocześnie usiłuje doprowadzić do pojednania między Fatahem a Hamasem. Punktem kluczowym było uzyskanie przez egipski wywiad zgody przywództwa Hamasu, by porozumiało się ono z innymi palestyńskimi frakcjami w Strefie Gazy, aby utrzymać obecne zawieszenie broni z Izraelem. Stanowiło to spełnienie izraelskich żądań - cisza i spokój na południu. Od utrzymania spokoju Izrael uzależnił otwarcie przejść granicznych.

Obydwie strony zgodziły się kontynuować konsultacje i koordynację w zakresie wysiłków na rzecz osiągnąć zawieszenia broni w Strefie Gazy. W tym kontekście, Autonomia Palestyńska po raz pierwszy zgodziła się wspierać wysiłki Egiptu zmierzające do osiągnięcia porozumienia w Strefie Gazy, które będzie realizowane w trzech etapach przez okres sześciu miesięcy.

Protestacyjne marsze organizowane wzdłuż ogrodzenia granicznego mają być ograniczone do odległości 400 metrów od granicy, przy czym Hamas zobowiązał się do karania osób odpowiedzialnych za przemoc i inne incydenty naruszające warunki zawieszenia broni. Palestyńskie frakcje zgodziły się powstrzymać przemoc na granicy, a egipski wywiad wysłał swoich oficerów by nadzorowali sytuację na miejscu.

Ten tymczasowy pierwszy etap ma obowiązywać przez dwa tygodnie, podczas których Izrael otrzyma upewnienie ciszy i spokoju na granicy ze Strefą Gazy. Od tego uzależnione jest otwarcie przejść granicznych i kontynuowanie dalszych negocjacji w sprawie pojednania pomiędzy palestyńskimi frakcjami Fatah i Hamas, co umożliwi w dalszej przyszłości wypracowanie stałego zawieszenia broni, otwierając także drogę do dalszych negocjacji pokojowych pomiędzy Izraelczykami i Palestyńczykami.

W pierwszym etapie mają być wznowione dostawy paliwa do Strefy Gazy. Są one opłacane przez Katar i dostarczane poprzez Izrael, aby umożliwić normalne funkcjonowanie elektrowni w Gazie. Dostawy energii elektrycznej (120 MW dziennie) umożliwią przywrócenie normalnej działalności szpitali i oczyszczalni ścieków. Dostawy energii mają być realizowane nawet wówczas, gdy Autonomia Palestyńska nie będzie regulować rachunków za dostawy prądu. Obszar połowów morskich ma zostać poszerzony do 12 mil morskich. Równocześnie Autonomia Palestyńska przejmie cywilną odpowiedzialność za Strefę Gazy, co oznacza przejęcie urzędów administracji w Gazie oraz pełne zarządzanie lokalną gospodarką. W tym momencie mają być wznowione wypłaty wynagrodzeń dla palestyńskich urzędników, przy czym pieniądze będą również pochodzić z Kataru (dopiero później z Autonomii Palestyńskiej).

W drugim etapie nastąpi modernizacja elektrowni w Gazie, aby przebudować ją na zasilanie gazem ziemnym, co zmniejszy koszty jej eksploatacji. Ponadto Izrael zmodernizuje i rozbuduje linie przesyłowe, zwiększając ilość energii elektrycznej dostarczanej do Strefy Gazy do 150 MWE. Umożliwi to przywrócenie normalnego życia mieszkańców strefy i pobudzi lokalną gospodarkę. Obszar połowów zostanie zwiększony do 20 mil morskich, zwiększony zostanie limit towarów przepuszczanych przez przejścia graniczne. Dodatkowo wprowadzone zostanie połączenie morskie przez Cypr, które będzie otwarte dla odprawy towarów i ruchu pasażerów. Egipt ze swojej strony poprawi funkcjonowanie przejścia granicznego Rafah i będzie się starał rozwijać lokalną gospodarkę, by tworzyć nowe miejsca pracy i przywrócić normalne funkcjonowanie służby zdrowia. Trudniejszym zadaniem będzie stopniowe przekazanie Autonomii Palestyńskiej kontroli nad siłami porządkowymi w Strefie Gazy. Planuje się, że w tym etapie zostanie zniesionych około 70% ograniczeń związanych z blokadą nałożoną na strefę.

Trzeci etap obejmuje zainwestowanie 600 mln $ w odbudowę infrastruktury Strefy Gazy. Wtedy to ma nastąpić stopniowe przekazanie militarnego skrzydła Hamasu pod kontrolę palestyńskich sił bezpieczeństwa. W międzyczasie odbędą się wybory parlamentarne, a następnie zostanie przyjęta nowa palestyńska konstytucja.

Cały ten plan posiada wiele znaków zapytania, musimy być jednak świadomi, że opinii publicznej przekazywana jest tylko niewielka część wszystkich prowadzonych rozmów i ustaleń. Z pewnością wszystkie strony są świadome złożoności całej sytuacji, i widoczna jest dobra wola do osiągnięcia porozumienia. Pozostaje nam tylko życzyć powodzenia i wytrwałości wszystkim przywódcom, aby zdołali zbudować ponad podziałami mosty prowadzące do pokoju, który będzie korzyścią dla całego regionu.

 

 

- Opracowanie na podstawie Arutz Scheva.

 



Na poczatek

  Izrael Kultura Historia Turystyka Pomoc duchowa Żydzi w Polsce Czasy i Fakty

Copyright ©2018-2023 by Gedeon