DLACZEGO  NETANJAHU  PODJĄŁ  DECYZJĘ  O  ROZEJMIE ?



  -  Czasy i fakty


Zobacz także:

    -  [2016 r.] Dziesięć lat spokoju
    -  [2016 r.] Jakie lekcje z
                             irackiego Mosulu?
    -  [2017 r.] Widok z Kirya
    -  [2017 r.] Wiatry wojny wieją na
                             granicach Izraela
    -  [2018 r.] Wiatr wieje od północy
    -  [2018 r.] Co dalej z Autonomią
                 Palestyńską i Strefą Gazy?
  -  Dlaczego Netanjahu podjął
decyzję o rozejmie?
    -  [2019 r.] Islamski Dżihad
    -  Runda walk z 2021 r. była inna
                            niż wcześniejsze
    -  [2021 r.] Operacja
                          "Strażniik Murów"
    -  [2021 r.] Hamas i
                             Islamski Dżihad
    -  [2021 r.] Zmiany w
                     Autonomii Palestyńskiej
    -  [2021 r.] Czy Iron Dome jest
                 tak skuteczny jak myślano?
    -  [2022 r.] Operacja
                         "Przed Świtem"
    -  [2023 r.] Czego IDF obawia się
                       w najbliższym czasie?
    -  Atak 7 października 2023 r.
    -  [2023 r.] O co chodzi w sporze
                    Izraela z Egiptem wokół
                             Strefy Gazy?




 




/2018 r./

W ostatnich dniach byliśmy świadkami kolejnej rundy wymiany ciosów między Izraelem a palestyńskimi ugrupowaniami terrorystycznymi ze Strefy Gazy. Obecnie wiemy już troszeczkę więcej na temat okoliczności towarzyszących tym zdarzeniom, dzięki czemu możemy lepiej zrozumieć powody, którymi kierował się premier Benjamin Netanjahu przy podejmowaniu decyzji o zawieszeniu broni.

--- Egipski plan ---

Na początku listopada 2018 r. światło dzienne ujrzała najnowsza egipska inicjatywa pokojowa, którą dążyła do wynegocjowania długotrwałego zawieszenia broni w Strefie Gazy, a jednocześnie usiłowała doprowadzić do pojednania między skłóconymi palestyńskimi frakcjami Fatahem a Hamasem. Punktem kluczowym było uzyskanie przez egipski wywiad zgody przywództwa Hamasu, by porozumiało się ono z innymi palestyńskimi ugrupowaniami działającymi w Strefie Gazy, aby utrzymać obecne zawieszenie broni z Izraelem. Stanowiło to spełnienie izraelskich żądań - zachowanie ciszy i spokoju na granicy Strefy Gazy. Od utrzymania spokoju Izrael uzależnił otwarcie przejść granicznych. Równolegle były prowadzone rozmowy z przywództwem Autonomii Palestyńskiej, które po raz pierwszy zgodziło się wesprzeć wysiłki Egiptu zmierzające do osiągnięcia porozumienia w Strefie Gazy, które ma być realizowane w trzech etapach przez okres sześciu miesięcy.

Jak już napisaliśmy, punktem kluczowym była zgoda przywództwa Hamasu na zawarcie porozumienia o utrzymaniu rozejmu z Izraelem. Zgodziły się na to także inne palestyńskie ugrupowania ze Strefy Gazy. W związku z tym, copiątkowe protestacyjne marsze organizowane wzdłuż ogrodzenia granicznego miały być ograniczone do odległości 400 metrów od granicy, przy czym Hamas zobowiązał się do karania osób odpowiedzialnych za przemoc i inne incydenty naruszające warunki zawieszenia broni. Palestyńskie frakcje zgodziły się powstrzymać przemoc na granicy, a egipski wywiad wysłał swoich oficerów by nadzorowali sytuację na miejscu.

Ten tymczasowy pierwszy etap miał obowiązywać przez dwa tygodnie, podczas których Izrael sprawdziłby prawdziwość palestyńskich słów - utrzymanie spokoju na granicy Strefy Gazy. Od tego uzależnione było kontynuowanie dalszych negocjacji w sprawie pojednania pomiędzy palestyńskimi frakcjami Fatah i Hamas, co mogło umożliwić w dalszej przyszłości wypracowanie stałego zawieszenia broni, otwierając także drogę do negocjacji pokojowych pomiędzy Izraelczykami i Palestyńczykami.

W pierwszym etapie miały zostać wznowione dostawy paliwa do Strefy Gazy. Są one opłacane przez Katar i dostarczane poprzez Izrael, aby umożliwić normalne funkcjonowanie elektrowni w Gazie. Pierwsze dostawy zostały zrealizowane, dzięki czemu elektrownia wznowiła normalne działanie. Równocześnie Izrael wznowił dostawy energii elektrycznej (120 MW dziennie) umożliwiając przywrócenie normalnej działalności szpitali i oczyszczalni ścieków. Dostawy energii mają być realizowane nawet wówczas, gdy Autonomia Palestyńska nie będzie regulować rachunków za dostawy prądu. Dzięki temu, w dniu 5 listopada 2018 r. Międzynarodowy Czerwony Krzyż poinformował, że po raz pierwszy od wielu miesięcy, ilość energii elektrycznej w Strefie Gazy umożliwiła jej mieszkańcom na korzystanie z elektryczności przez prawie 16 godzin na dobę.

Równocześnie Izrael rozpoczął poszerzanie obszaru połowów morskich do 12 mil morskich. Natomiast Katar sfinansował wypłatę wynagrodzeń dla palestyńskich urzędników w Gazie. W dniu 9 listopada 2018 r. wszystkim 27 tys. urzędnikom (zatrudnionym jeszcze przez Autonomię Palestyńską) wypłacono wynagrodzenia wraz z zaległymi pensjami za sierpień. Wypłaty przeprowadzono za pośrednictwem oddziałów pocztowych w Strefie Gazy. Środki finansowe pochodziły z dotacji 15 mln $ otrzymanych z Kataru (była to pierwsza rata z obiecanych 90 mln $). I właśnie w tym miejscu pojawiły się pierwsze poważne trudności, ponieważ Hamas zatrudnił około 40 tys. różnego rodzaju urzędników, którzy nie otrzymają wypłat z pieniędzy przekazywanych przez Katar. Poinformowano ich, że o nich muszą zatroszczyć się władze Hamasu. Wywołało to falę niezadowolenia w całej strefie.

Tak czy inaczej, realizacja pierwszego etapu egipskiego planu ruszyła. Musimy jednak pamiętać, że w tym pierwszym etapie najtrudniejszym elementem miało być przejęcie przez Autonomię Palestyńską cywilnej odpowiedzialności za Strefę Gazy. Oznaczać to miało przejęcie urzędów administracji w Gazie oraz pełne zarządzanie lokalną gospodarką. Dla realizacji tego etapu dużym ułatwieniem miały okazać się pieniądze Kataru, chociaż wywoływało to głosy radykalnych środowisk, że "Palestyńczycy dali się kupić".

W drugim etapie miała nastąpić modernizacja elektrowni w Gazie, aby przebudować ją na zasilanie gazem ziemnym, co zmniejszy koszty jej eksploatacji. Ponadto Izrael zobowiązał się do zmodernizowania i rozbudowy energetycznych linii przesyłowych, aby zwiększyć ilość energii elektrycznej dostarczanej do Strefy Gazy do 150 MWE dziennie. Umożliwiłoby to przywrócenie normalnego życia mieszkańców i pobudziło lokalną gospodarkę. Obszar połowów został by zwiększony do 20 mil morskich. Zwiększony został by także limit towarów przepuszczanych przez przejścia graniczne. Dodatkowo miało zostać wprowadzone połączenie morskie przez Cypr, które byłoby otwarte dla odprawy towarów i ruchu pasażerów. Egipt ze swojej strony miał poprawić funkcjonowanie przejścia granicznego Rafah i rozwijać lokalną gospodarkę, by tworzyć nowe miejsca pracy i przywrócić normalne funkcjonowanie służby zdrowia. Trudniejszym zadaniem miało być stopniowe przekazanie władzom Autonomii Palestyńskiej pełnej kontroli nad siłami porządkowymi w Strefie Gazy. Planowano, że na tym etapie miało zostać zniesionych około 70% ograniczeń związanych z blokadą nałożoną na strefę.

Trzeci etap obejmował zainwestowanie 600 mln $ w odbudowę infrastruktury Strefy Gazy. Wtedy to miało nastąpić stopniowe przekazanie militarnego skrzydła Hamasu (Brygady al-Qassam) pod kontrolę palestyńskich sił bezpieczeństwa. W międzyczasie miały odbyć się wybory parlamentarne, a następnie zostać przyjęta nowa palestyńska konstytucja.

--- Brygady al-Qassam ---

W realizacji tego całego planu kluczową rolę miało odegrać zachowanie się militarnego skrzydła Hamasu - Brygad al-Qassam.

Powstały one w 1991 roku, i były wówczas zainteresowane zablokowaniem negocjacji pokojowych prowadzonych w Oslo. Brygady Izz ad-Din al-Qassam (bo tak brzmi ich pełna nazwa) są uznawane za organizację terrorystyczną przez Unię Europejską, Stany Zjednoczone, Australię, Nową Zelandię i Wielką Brytanię. Według Brygad al-Qassam jej celami są: "Aby przyczynić się do wyzwolenia Palestyny i przywrócenia praw narodu palestyńskiego pod świętymi islamskimi naukami świętego Koranu, Sunny (tradycji) Proroka Mahometa i tradycji władców muzułmańskich, a uczeni wzmocnili swoją pobożność i poświęcenie."

Brygady Izz al-Din al-Qassam są integralną częścią Hamasu. Podczas gdy są podporządkowane szerokim celom politycznym Hamasu i jego celom ideologicznym, mają znaczny poziom niezależności w podejmowaniu decyzji. Takie rozdzielenie skrzydeł politycznych i militarnych, chroniło przywódców politycznych Hamasu przed odpowiedzialnością za terroryzm.

Tożsamość i stanowiska członków tej organizacji są w większości tajne aż do śmierci. Wszyscy terroryści Brygad al-Qassam noszą charakterystyczne czarne kaptury, do którego przyczepiona jest zielona opaska grupy. Brygady działają na modelu niezależnych komórek, a nawet członkowie wysoko postawieni często nie są świadomi aktywności innych komórek. To pozwala grupie zachować konspirację i umożliwia odbudowę zniszczonych komórek bez narażania całości organizacji.

Podczas gdy liczba członków jest znana tylko dowódcom batalionów, izraelski wywiad szacował w 2014 roku, że Brygady al-Qassam posiadają około 25 tys. członków. Główne dowództwo znajduje się prawdopodobnie w podziemnych tunelach pod szpitalem Shifa w Gazie. Cała organizacja podzielona jest na sześć regionalnych batalionów, odpowiadających miastom w Strefie Gazy: (1) Gaza, (2) Khan Younis, (3) Jabalya, (4) Beit Hanun, (5) Beit Lahiya i (6) Rafah. Każdy batalion posiada własne dowództwo, bazy szkoleniowe, oraz własne niezależne magazyny broni i amunicji. Struktura działania polega na tym, że bataliony dzielą się na mniejsze jednostki, którym podlegają określone odcinki obrony Strefy Gazy. Liczą one około 15 tys. członków "o różnym stopniu umiejętności i profesjonalizmu", którzy są członkami wewnętrznych sił bezpieczeństwa Hamasu. Pomiędzy tymi batalionami znajdują się rozproszone jednostki specjalne, które stanowią twardy rdzeń Brygad al-Qassam. Ich wielkość ocenia się na około 6 tys. członków, którzy przechodzą szkolenie w stylu wojskowym, w tym szkolenie w Iranie i Syrii. Ich wartość bojową można porównać do normalnych komandosów. Są oni podzieleni na bataliony i rozproszeni wśród innych jednostek w całej Strefie Gazy. Specjalizują się oni w wojnie partyzanckiej, zaawansowanym ostrzale przeciwpancernym i snajperskim, ale także w sabotażu, kamuflażu, walkach w tunelach i operacjach specjalnych. Odrębną jednostką są komandosi morscy, których liczebność ocenia się na około 4 tys. ludzi. Są oni szkoleni do przeprowadzania złożonych operacji przeniknięcia drogą morską na terytorium Izraela. W tym celu otrzymują oni profesjonalne wojskowe szkolenie, w tym z nurkowania operacyjnego, obsługi różnorodnego uzbrojenia, sabotażu morskiego (w tym ataki na statki i porty morskie). O istnieniu tej jednostki oficjalnie poinformowano dopiero w marcu 2014 roku.

Jako swoje uzbrojenie posiadają broń lekką i granaty, improwizowane pociski rakietowe, moździerze, bomby, oraz samobójcze pasy z materiałami wybuchowymi. Dzięki pomocy Iranu, Brygady al-Qassam weszły także w posiadanie pewnej ilości rakietowych pocisków przeciwpancernych Kornet-E, Konkurs-M, Bulsae-2 (północnokoreańska wersja Fagota), pociski 9K11 Malyutka i MILAN, a także pocisków przeciwlotniczych MANPADS, SA-7B, SA-18 Igla, i mniejszą liczbę SA-24 Igla-S przemyconych z Libii.

Dla nas najważniejszym faktem jest to, że Brygady al-Qassam zdecydowanie sprzeciwiły się egipskiego planowi odbudowy Strefy Gazy. Przez wzgląd na podległość polityczną, zaakceptowały one warunki rozejmu, jednak ich niezależność militarna stwarzała potencjalne zagrożenie przeprowadzenia jakiś ataków i zniweczenia wszystkich wysiłków na rzecz pokoju.

--- Izraelska operacja wywiadowcza ---

To właśnie dlatego, wieczorem 11 listopada 2018 roku grupa izraelskich komandosów przeniknęła w głąb terytorium Strefy Gazy. Poruszali się oni cywilnym palestyńskim samochodem i wszyscy byli w cywilnych ubraniach. Komandosom towarzyszył oficer wywiadu wojskowego. Celem operacji było przeniknięcie na obszar meczetu Shahida Ismaila Abu Shanab, położonego w odległości 3 km na wschód od Khan Younis w południowej części strefy, i podsłuchanie lub przejęcie informacji na temat działań dowództwa Brygad al-Qassam. W tym momencie w meczecie przebywał dowódca Brygad, Nur Barakeh.

Izraelska operacja niepowiodła się, gdyż zespół komandosów został przedwcześnie wykryty i zmuszony do wycofania się. Obecni na miejscu terroryści ruszyli w pościg za nimi, usiłując uniemożliwić im dotarcie do granicy. W pewnym momencie komandosi uczestniczyli w wymianie ognia z około 70 terrorystami. Mając odciętą drogę powrotu, oficer izraelskiego wywiadu zdobył się na niespotykany akt odwagi. Ujawnił się, ściągając na siebie ogień przeciwników. Dzięki temu pozostali członkowie grupy mogli wydostać się z okrążenia. Wezwane na pomoc siły powietrzne, przeprowadziły serię nalotów na terrorystów. W atakach uczestniczyły samoloty wielozadaniowe F-16I oraz helikoptery szturmowe Apache.

W starciu zginęło 7 palestyńskich terrorystów, natomiast po stronie izraelskiej zginął oficer wywiadu (jego ciało ewakuowano helikopterem), a jeden z komandosów został ranny. Wśród zabitych terrorystów znajdował się dowódca Brygad al-Qassam, Nur Barakeh, i jego zastępca Muhammed Al-Qara. Należało się więc spodziewać odwetu.

--- Wymiana ciosów ---

W konsekwencji tego wszystkiego doszło do gwałtownej wymiany ciosów.

W dniu 12 listopada odbyły się pogrzeby zabitych, a następnie o godzinie 15 rozpoczął się rakietowy ostrzał terytorium Izraela. Do Brygad al-Qassam dołączyły się inne palestyńskie ugrupowania, takie jak Islamski Dżihad, Komitety Ludowego Oporu i inne. Wymiana ciosów trwała nieco ponad 24 godziny, podczas których ze Strefy Gazy wystrzelono 460 pocisków rakietowych i moździerzowych.

W odpowiedzi izraelskie siły powietrzne zbombardowały 160 celów terrorystycznych w Strefie Gazy, powodując śmierć 21 ludzi. Stosowano metodę ostrzegania mieszkańców budynku, który miał być zniszczony. Dopiero po uzyskaniu pewności, że wewnątrz nie ma nikogo z mieszkańców, obiekt był niszczony przez bezpośrednie trafienie precyzyjną rakietą. Metoda ta umożliwiła zmniejszenie liczby ofiar wśród ludności cywilnej (większość zabitych to terroryści). Nie chciano powodować niezadowolenia mieszkańców Strefy Gazy, ponieważ rzeczywistym wrogiem są organizacje terrorystyczne działające na tym terytorium. Przez cały ten czas funkcjonowało także przejście graniczne Kerem Shalom, przez które do strefy dostarczano paliwo i inne dobra. W ten sposób Izrael okazywał swoją dobrą wolę i pragnienie utrzymania rozejmu. Dzięki egipskiej mediacji wszedł on w życie o godzinie 17 w dniu 13 listopada.

--- Konsekwencje ---

Decyzja rządu Benjamina Netanjahu o przyjęciu zawieszenia broni doprowadziła do fali wielkiego gniewu wśród mieszkańców przygranicznych izraelskich miejscowości i wiosek, na które spadł grad palestyńskich rakiet. Spodziewali się oni, że Siły Obronne Izraela podejmą zdecydowane działania odwetowe i wkroczą do Strefy Gazy, ostatecznie niszcząc Hamas. Decyzja o nierozpoczęciu nowej ofensywy naziemnej doprowadziła do rozwścieczenia tych ludzi, którzy zaczęli palić opony i blokować lokalne drogi. Demonstranci domagali się dymisji Netanjahu. Twierdzili oni, że mają dość życia pod ciągłą groźbą pocisków i innej działalności terrorystycznej, która praktycznie zrujnowała im codzienne życie. Ci ludzie dobrze rozumieją, że jeśli rozejm się nie utrzyma, to oni zapłacą tego największą cenę.

Tymczasem w Gazie, Hamas zaczął świętować swoje zwycięstwo. Przywódcy Hamasu stwierdzili, że wystarczył jeden dzień ostrzału rakietowego, by Izrael znalazł się w głębokim kryzysie politycznym i musiał ustąpić. Podkreślono, że dymisja Libermana jest uznaniem porażki Izraela i wysokiej niekompetencji w obliczu palestyńskiego ruchu oporu. Na ulicach Gazy świętowano zwycięstwo, natomiast na ulicach kilku izraelskich miast demonstrowano bezsilną wściekłość i niezadowolenie z decyzji rządu.

Wyniki sondażu opublikowanego w środę wieczorem przez izraelski kanał telewizyjny 2 pokazały, że 64% respondentów stwierdziło, że Izrael powinien był kontynuować ataki w Strefie Gazy, a tylko 21% poparło zawieszenie broni z Hamasem. Według sondażu 49% respondentów uważało, że Hamas wygrał ostatnią rundę w Gazie, tylko 14% stwierdziło, że Izrael wygrał, a 15% uważało, że był remis. 74% respondentów stwierdziło, że nie są zadowoleni z postępowania premiera Netanjahu, a 17% stwierdziło, że są zadowoleni. 69% respondentów stwierdziło, że nie są zadowoleni z pracy ministra obrony, a 19% wyraziło zadowolenie.

Tymczasem w mediach społecznościowych w Izraelu krążyły różne sarkastyczne żarty, w których premier był przedstawiany jako tchórz i jako lider, który nieustannie odkłada ważne decyzje. Natomiast prasa zasugerowała czytelnikom, że premier podjął decyzję o rozejmie ponieważ obawiał się, że następne rakiety spadną na aglomerację miejską Tel Awiwu. Wywołało to jeszcze większą falą protestów, doprowadzając demonstrantów do wyjścia na ulice Tel Awiwu. Skandowali oni hasła, że Tel Awiw wcale nie jest ważniejszy od Sderot.

Kryzys polityczny zaostrzył się, gdy minister obrony Avigdor Liberman ogłosił swoją rezygnację i uzasadnił swój krok, twierdząc, że decyzja Netanjahu była "kapitulacją wobec terroru". Po odejściu Libermana, zmniejszona koalicja rządowa dysponowała już jedynie 61-osobową większością w Knessecie (120 posłów). Wcześniej rząd posiadał 66 mandatów w parlamencie. Musimy jednak pamiętać, że Liberman wcześniej wielokrotnie podkreślał, że jest przeciwny nowej wojnie z Hamasem. Tak więc, jego rezygnacja musi być postrzegana jako próba ratowania zniszczonego wizerunku i kariery politycznej.

Minister edukacji Naftali Bennett (przywódca partii Bayit Hayehudi), również zaprzeczył, że podczas obrad gabinetu bezpieczeństwa poparł decyzję o zawieszeniu broni. Obrady gabinetu bezpieczeństwa trwały przez siedem godzin, podczas których zastanawiano się nad możliwością przyjęcia rozejmu, o który Hamas poprosił za pośrednictwem trzech różnych pośredników (Egipt, Norwegia i przedstawiciel ONZ). Netanjahu nalegał na przyjęcie rozejmu, czemu sprzeciwić się mieli ministrowie Liberman i Bennett. Ostatecznie wydano końcowe postanowienie, które niejednoznacznie przyjmowało zawieszenie broni, a równocześnie dawało armii zielone światło do reagowania w razie potrzeby. Okazało się, że nie było takiej potrzeby. Palestyńskie ugrupowania utrzymały ciszę i spokój, wyraźnie nie chcąc rozpoczęcia lądowej operacji Sił Obronnych Izraela w Strefie Gazy.

Naftali Bennett zażądał teczki ministra obrony, w przeciwnym razie jego polityczna frakcja również opuści koalicję rządową, tym samym doprowadzając do przedterminowych wyborów. Opublikowany sondaż Instytutu Midgam ujawnił, że gdyby wybory odbyły się dzisiaj, Likud uzyskałby jedynie 29 mandatów w Knesecie i bardzo mocno by osłabł. Z pewnością Netanjahu nie mógłby już być premierem.

Wydaje się, że dla Netanjahu wybór Bennetta byłby gorszy niż ogłoszenie przedterminowych wyborów. Oczywiście, Bennett jest pełnoprawnym politykiem, który posiada otwarty umysł, a jednocześnie młodzieńczy entuzjazm, ale jego ultimatum jest dziecinne. Spodziewa się, że Netanjahu ustąpi, ale dla premiera mogła by być to jedna kapitulacja za dużo. Po drugie wydaje się, że Bennett jeszcze na to nie zasłużył, aby zostać ministrem obrony państwa. Zwłaszcza, że zamiast utrzymywać stabilizację i spokój, jedynie pogłębił kryzys i niepokoje w rządzie. I po trzecie, co najważniejsze, Bennett nie jest jeszcze gotowy. W przeciwieństwie do Liebermana, który wiedział, jak odróżnić slogany polityczne od misji obronnych, Bennett uważa, że on potrafi wszystko zmienić. I może to stanowić zagrożenie bezpieczeństwa narodowego, o czym dobrze wie Netanjahu.

Następnego dnia Netanjahu podjął próbę obronienia się przed głosami krytyki i podczas państwowej uroczystości upamiętniającej 45. rocznicę śmierci byłego premiera Izraela Davida Ben Guriona, powiedział, że izraelska opinia publiczna nie dostrzega "ogólnego obrazu bezpieczeństwa Izraela". Podkreślił, że organizacje terrorystyczne z Gazy błagały Izrael o zawieszenie broni, a on nie może publicznie ujawnić wszystkich szczegółów, ponieważ istnieją względy, które należy ukrywać przed wrogiem. Jednak w rzeczywistości Netanjahu postanowił zakończyć rundę w Gazie, ponieważ rozumiał, że kolejne dni wymiany ciosów doprowadziłyby tylko do większej liczby ofiar, kolejnych nieudanych operacji naziemnych w strefie, i dalszego wzrostu rozczarowania wśród swego elektoratu.

Dlatego premiera poparli liczni eksperci i komentatorzy, którzy stwierdzili, że obalenie reżimu Hamasu pogłębiłoby tylko chaos w Strefie Gazy, a obecny stan rywalizacji pomiędzy skłóconymi palestyńskimi frakcjami jest najlepszy dla bezpieczeństwa Izraela. Wkroczenie do Gazy i obalenie Hamasu, służyłoby jedynie Fatahowi i rządom Mahmouda Abbasa w Autonomii Palestyńskiej. Oczywiście, Abbas domaga się od Izraela by wszelkimi możliwymi środkami obalił Hamas, i na różne sposoby usiłuje zaostrzyć sytuację w Strefie Gazy. Ograniczając finansowanie Gazy pogłębia trudności życia mieszkańców strefy, umożliwiając islamskim ekstremistom wykorzystywanie niewinnych cywilów do własnych celów. To właśnie dlatego Abbas bojkotuje Gazę i dąży do zrealizowania swego marzenia o zjednoczonej Palestynie - na ziemiach Judei, Samarii i Gazy, ze stolicą we Wschodniej Jerozolimie. Dlatego zaangażowanie się Izraela w lądową operację wojskową w Gazie mogłoby przyśpieszyć realizację tych marzeń, i również wskrzesiłoby tak zwane rozwiązanie dwupaństwowe. Jeden palestyński rząd mógłby negocjować w imieniu zjednoczonego narodu, domagając się utworzenia jednego palestyńskiego państwa.

--- Szerszy kontekst ---

Musimy zauważyć, że w ostatnim miesiącu wszystkie strony zgodziły się na realizację egipskiego planu odbudowy Strefy Gazy. Kwestia ewentualnego porozumienia między skłóconymi palestyńskimi frakcjami była pozostawiona dalszym negocjacjom prowadzonym w większości w Kairze. Czy takie porozumienie byłoby jednak wogóle możliwe? Dla Fatahu prawdopodobnie oznaczałoby polityczną śmierć, gdyż sondaże opinii publicznej wskazują, że w wyborach parlamentarnych w Autonomii Palestyńskiej większość może uzyskać Hamas. Z tego powodu, egipski plan mógł być wprowadzony w swojej początkowej fazie, jednak jego dalszy ciąg co najmniej pozostaje wielką niewiadomą.

W tym kontekście ważne jest także dostrzeżenie faktu, że administracja prezydenta Trumpa nieoficjalnie popiera zachowanie odrębnego podmiotu palestyńskiego w Strefie Gazy, który podlegałby nadzorowi Egiptu i byłby w dużej mierze finansowany przez Katar. Otworzyłoby to drogę do powolnego procesu przeobrażania tej enklawy, a upływ czasu tworzyłby nowe perspektywy i nowe możliwości.

Dla premiera Netanjahu angażowanie się w operację lądową w Strefie Gazy było zupełnie nieopłacalne. Samo zajęcie Gazy z punktu widzenia militarnego nie stanowi większego wyzwania dla potężnej izraelskiej armii. Oczywiście wiązałoby się to z wielkimi wydatkami budżetowymi i kosztami w postaci strat w ludziach. Jednak największym problemem byłoby co zrobić ze strefą później? Kto mógłby zająć miejsce obalonego Hamasu? I okazuje się, że w całym arabskim świecie nie ma nikogo chętnego do wzięcia odpowiedzialności za ten niewielki skrawek ziemi. Z pewnością taką sytuację wykorzystaliby ekstremiści, wiążąc izraelskie siły na wiele lat w Strefie Gazy. Izrael już to przerabiał i w 2005 roku jednostronie wycofał się ze strefy. Dla Izraela organizacje terrorystyczne działające w Gazie nie stanowią zagrożenia egzystencjalnego. Problem jej kryzys humanitarny mieszkańców strefy, i to właśnie dlatego podejmowane są wysiłki podobne do obecnego egipskiego planu.

Netanjahu najwyraźniej nie chciał związania znacznych sił wojskowych swojej armii w Strefie Gazy, podczas gdy realne egzystencjonalne zagrożenie dla Izraela znajduje się na północy. W Libanie swoją infrastrukturę wojskową rozbudowuje Hezbollah, który już dysponuje arsenałem 140 tys. pocisków rakietowych. Wśród nich są rakiety dalekiego zasięgu, mogące dotrzeć do prawie każdego miasta w Izraelu. W Syrii swoją obecność umacnia Iran, który korzystając z rosyjskiego poparcia rozbudowuje szyickie milicje. Ich liczebność ocenia się na 80 tys. ludzi. W większości są to dobrze uzbrojeni żołnierze, którzy zdobyli bojowe doświadczenie podczas wojny domowej w Syrii. I to jest rzeczywiste zagrożenie dla Izraela.

Ponadto, Iran wykorzystuje swoje wpływy w Hamasie i Islamskim Dżihadzie, by kontynuować nieustanną kampanię terroru wewnątrz Izraela i na terytoriach Autonomii Palestyńskiej. Z tego powodu Izrael musi angażować duże siły wywiadu oraz armii w działania antyterrorystyczne, dzięki czemu udaje się utrzymać względną stabilizację i spokój. Jednak izraelskie przywództwo zdaje sobie sprawę, że Iran posiada możliwość wszczęcia wojny przeciwko Izraelowi - wojny, która toczyłaby się na trzech frontach jednocześnie - (1) w Libanie i Syrii, (2) w Strefie Gazy, i (3) w Autonomii Palestyńskiej. Dlatego Siły Obronne Izraela nieustannie ćwiczą i rozbudowują swoje zdolności operacyjne, aby być przygotowane na każdy scenariusz wydarzeń.

I taki jest szerszy obraz bezpieczeństwa Izraela, o którym w swoim wystąpieniu mówił premier Netanjahu.

Co to może oznaczać dla najbliższej przyszłości Izraela? Oznacza to, że Netanjahu może nie mieć innego wyjścia, jak tylko dokonać szybkich wyborów w ciągu 90 dni od decyzji o rozwiązania Knesetu, gdzieś pomiędzy końcem lutego a początkiem marca 2019 roku. Tymczasem jednak Netanjahu oświadczył, że nie jest zainteresowany ogłaszaniem przedterminowych wyborów i że chce utrzymać stabilność rządu oraz koalicji w obecnym składzie. Trwa więc wielka partia politycznych szachów, i jedyne co możemy zrobić, to poczekać na rozstrzegnięcia.

 

 

- Opracowanie na podstawie Arutz Scheva.

 



Na poczatek

  Izrael Kultura Historia Turystyka Pomoc duchowa Żydzi w Polsce Czasy i Fakty

Copyright ©2018-2023 by Gedeon