Za serwisem EuroJihad - http://www.eurojihad.org
Jenin w którym nie było masakry, "palestyński
student" pobity przez Żydów który okazał się Żydem pobitym
przez Palestyńskich chuliganów. O tym już pisaliśmy. Ale teraz
materiał który przebija wszystko. Któż z nas nie pamięta wstrząsającego
materiału francuskiej telewizji w którym uwieczniono śmierć
Mohameda al - Dury - palestyńskiego chłopca którego ojciec osłaniał
przed kulami. Niestety - wszystko wskazuje na to że to kolejny
- najbardziej przerażający przykład manipulacji jakiej poddany
został świat. Okazuje się bowiem że wydarzenia które stanowiły
jeden z przyczynków do rozpoczęcia intifady, że wydarzenia które
poruszyły cały świat były jednym wielkim teatrem - wyreżyserowanym
jak w najlepszych historiach spiskowych. Tylko że tym razem
nie CIA ani Mossad byli reżyserami. W tym świecie
reżyserami byłi palestyńscy terroryści wespół z ekipą "francuskiej
telewizji". A właściwie wespół z kamerzystą który był ....
Palestyńczykiem. Trzy materiały o tym wydarzeniu. Tak samo jak
obalono mit Jeninu, tak samo jak obalono mit Palestyńczyka bitego
przez izraelskiego policjanta trzeba obalić kolejny mit. Mit
zrodzony z hipokryzji i obłudy.
Natychmiast po opublikowaniu wstrząsającego
nagrania IDF przeprosiło za ten tragiczny incydent. Żołnierze
nie widzieli chłopca ani jego ojca ukrytych za wielką beczką.
Jednak przypuszczalnie Izrael dał się nabrać na koszmarny teatr.
Na spektakl którego scenariusz napisali - świadomie lub nie
- palestyńscy terroryści i palestyński operator filmowy. Którzy
wykorzystali ten straszny moment do swoich celów - sami dokonując
morderstwa. Inny trop wskazuje że nie było żadnego morderstwa
- a scena została najzwyczajniej spreparowana. Cała scena rozegrała
się koło godziny 14.30. Żołnierze IDF zostali zaatakowani
przez Palestyńczyków i odpowiadali na ostrzał. Wg oficjalnej
wersji jaką podały światowe media ojciec i syn przypadkiem mieli
pecha znaleźć się w centrum tych wydarzeń.
Każdy kto zna się choć odrobinę na balistyce
wie że jedynie kula wchodząca w przedmiot pod kątem 90 stopni
zostawia okrągłe i regularne ślady. Kula uderzająca pod innym
kątem - szczególnie w kruchą powierzchnię jak ściana zostawi
ślady nieregularne i postrzępione.
Teraz popatrzmy na dziury po kulach.
Ślady są czyste i pełne! Nie ma żadnego znaku bocznego odchylenia..
Strzały zostały oddane przez strzelców ulokowanych z tyłu albo
bardzo nieznacznie w lewo albo prawo operatora filmowego. Jednak
operator nie stał przed izraelskimi żołnierzami - na co przecież
wskazuje jasno widok jaki został uwieczniony na kasecie. Kule
żołnierzy IDF musiałyby uderzać z kąta 25 - 30 stopni.
Takie pociski nigdy nie będą mogły zostawić podobnych śladów.
Mapa - tak ulokowani byli strzelcy podczas
całego zdarzenia. Miejsce skąd strzelali strzelcy IDF zaznaczone
jest na niebiesko. Z tego miejsca nie ma żadnej realnej możliwość
aby padły strzały pozostawiające podobne ślady. Jedynym miejscem
z którego mogły one paść jest pozycja strzelców palestyńskich
- pozycja zaznaczona na samym dole mapy. Pozycja ta i tak jest
wysunięta bardzo na bok - ale w ostatecznym rozrachunku tylko
z niej przy sprzyjających okolicznościach mogły paść strzały.
Na pewno zaś nie z pozycji izraelskich.
Pozycje izraelskie zaznaczone są na niebiesko,
palestyńskie na czerwono. Linie to kierunek strzałów. Jak widzimy
Tylko jedna pozycja mogła stać się miejscem z którego padły
strzały zostawiające takie ślady. I jest to właśnie pozycja
palestyńska.
Zdjęcie pierwsze:
Ojcec spogląda zza beczki na pozycje izraelskich
żołnierzy - widać bardzo jasno jak bardzo pod kątem są oni ulokowani.
Ojciec ochrania krzyczącego chłopaka ale zagrożenie widzi z
miejsca skąd strzelają żołnierze IDF. Nie jest jednak przestraszony.
Raczej spokojnie kryje się za osłoną.
Zdjęcie drugie.
Nagle człowieka coś bardzo przestraszyło
- nie patrzy już na pozycje izraelskich żołnierzy - coś krzyczy
patrząc się w kierunku z którego filmowane jest zajście. Nie
patrzy w bok ale naprzeciwko. Dosłownie z fotografii można rozpoznąc
krzyk "dlaczego do nas strzelacie". Po raz pierwszy
na obrazie pojawiają się ślady kul.
Zdjęcie trzecie .
Sceny w których ginie Mohamed al -Dura miały
znajdować się na nieujawnionej taśmie filmowej. Nie ma ich jednak.
Dalsze sceny to bezładne ruchy kamery na wszystkie strony. Operator
twierdził że to wina strzałów które spowodowały nerwowe zachowanie
kamerzysty. Jednak dlaczego akurat dzieje się to w newralgicznym
momencie? Biorąc pod uwagę widok na filmie nie ma mowy żeby
operator - filmujący scenę z miejsca zupełnie nie leżącego na
linii strzału przestraszył sie strzałów IDF. Wniosek
- albo strzały padły ze strony palestyńskiej albo ... albo nie
było żadnych strzałow a scena została wyreżyserowana. Poza tym
strzały przypuszczalnie padły z broni automatycznej. Strzelcy
IDF nie używali w tym starciu broni automatycznej!
Zdjęcie czwarte.
Na fotografii pojawiają się dwie kolejne
dziury. Szczególnie zastanawiające jest umiejscowienie dziury
tuż obok rękawa koszuli ojca. Jej umiejscowienie oraz kształt
absolutnie sprawiają że ten strzał nie mógł być oddany przez
żołnierzy IDF. Z drugiej strony można pójść też innym tropem
- nie widać żadnych śladów po kulach na ciałach. Obszar w którym
koncentrują się ślady po kulach sugeruje żestrzał powinien być
oddany gdzieś w okolice klatki piersiowej. Nie ma tam jednak
żadnych śladów. Nie widać żadnej krwi.
Ciało Mohameta al - dury zostało zakopane
zanim obejrzeć je mógł jakikolwiek niezależny lekarz. Natomiast
najdziwniejsza jest wypowiedź ojca - który przeżył historię.
Otóż Jamal al - Dura w pierwszym wywiadzie telewizyjnym stwierdził
że (na co wskazuje zresztą ułożenie zwłok dziecka) syn został
zabity strzalem w tył (w rozumieniu - okolice pleców). Jednak
tam nie było żadnych żołnierzy IDF. Telewizja France
2 starała się tłumaczyć że chodziło o rykoszet. Ale oznaczałoby
to że kule izraelskie rykoszetowały nie wiadomo od czego cały
czas aby trafiać w ścianę albo pod kątem w miarę prostym albo
Z TYŁU. Tylko że nie ma zupełnie żadnej możliwości aby takie
rykoszety miał miejsce. Prawa fizyki i balistyki na to nie pozwalają.
Ojciec kiedy poinformowano go że z tyłu nie było (z tyłu - chodzi
o obszar w rejonie drzewek naprzeciwko - przód określany jest
jako miejsce skąd strzelali żołnierze IDF które wskazane
jest przez pierwsze spojrzenia ojca na zdjęciu pierwszym) izraelczyków
tylko się oburzył i powiedział "Co to ma znaczyć - wszyscy
znają prawdę - to syjonistyczne kule zabiły mojego syna). Kamerzysta
France 2 nie był Francuzem. Wszystkie światowe media donosiły
że scenę nagrala ekipa francuska. Tylko że nikt się nie zająknął
że operatorem który kręcił całe zajście był Palestyńczyk Talal
Abu Rahma z Gazy. Ale to nie wszystko. Okazało się że niedługo
przed incydentem ojcu zarzucono kolaborację z Izraelem. Wcześniej
pracował przez 20 lat w Tel - Avivie. Kolaboracja z Izraelem
to wyrok śmierci. Czy oznacza to że dostał rozkaz aby znaleźć
się w tym miejscu i odegrać całą scenę? Jak zwłoki chłopca mogły
trafić do szpitala zanim jeszcze rozegrała się cała scena?
Nie tylko analitycy izraelscy i francuscy
podważyli cały mit tej historii wskazując jasno że była wielką
manipulacją. Podważono ją również w Niemczech. Telewizja ARD
która w 2002 roku wyemitowała materiał jasno wskazujący na palestyńskich
terrorystów jako morderców dziecka. Morderców w sytuacji gdy
uprzemy się że dziecko rzeczywiści zginęło - a nie mamy do czynienia
z jedną wielką mistyfikacją - bo oba te tropy są równie realne.
Ale są jeszcze bardziej szokujące fakty w
tej historii. Na zdjęciach widzimy wielki obiekt - kamień lub
coś w rodzaju "cementowej beczki". Jednak kolejnego
dnia ktoś zamienił ten przedmiot - co udowodnili reporterzy
ARD. Od tamego dnia w tym miejscu był już nowy, mniejszy
przedmiot. Ktoś zrobił to celowo aby usunąć wątpliwości że przedmiot
mógł stanowić dostateczne zabezpieczenie przed ogniem IDF.
Ekipa telewizyjna była na miejscu już
godzinę przed zdarzniem mimo że nic się jeszcze nie działo.
Przypadek czy dokładnie wiedzieli że zaraz będą kręcic materiał
który puszczą na cały świat?
Clifford D. May
Scripps Howard News Service
3 Marzec, 2005
To zdjęcie jest niezapomnianą ikoną trwającego
wiele dekad konfliktu Arabsko-Izraelskiego: Mohammed al-Durra,
12 letni chłopiec, wpada w ogień krzyżowy w Gazie, drży przyczepiony
do muru, a jego ojciec desperacko próbuje ochronić go swoim
ciałem. I wtedy Mohammed al-Durra zostaje postrzelony i zabity
przez izraelskich żołnierzy.
Jego śmierć, we wrześniu 2000 roku,
zainicjowała poematy o palestyńskich cierpieniach oraz zamachy
samobójcze. Według raportu Mitchella było to jedno z wydarzeń
zapalnych, które wywołały intifadę.
Zdjęcie Mohammeda al-Durry znajdowało się
w tle materiału filmowego przedstawiającego zarżnięcie Daniela
Pearla, dziennikarza Wall Street Journal. Osama bin Laden
używał zdjęcia chłopca w swoich taśmach rekrutacyjnych (przeznaczonych
dla młodych islamistów) zaś jego osoba rozpoczynała długa listę
zarzutów przeciwko Ameryce, aby prezydent Bush nie zapomniał
widoku Mohammeda al-Durry i jego braci muzułman w Palestynie
i Iraku
Lecz jest coś czego ludzie nie wiedzą
o tej historii. Nie miała ona miejsca w sposób opisany powyżej.
Ba! Mogła nawet w ogóle nie mieć miejsca.
To nie jest żadna nowa rewelacja. W
2002 roku niemiecka stacja telewizyjna ARD w filmie dokumentalnym
podała, iż to raczej Palestyńscy bojownicy zastrzelili chłopca
niż Izraelscy żołnierze. W czerwcu 2003 roku, doświadczony dziennikarz,
James Fallows napisał artykuł dla Atlantic Monthy prezentujący
przekonujące dowody iż fatalne strzały nie mogły paść ze strony
Izraelskich żołnierzy.
Jakiś czas temu Denis Jaembar, redaktor
naczelny francuskiego L'Express oraz dokumentalista Daniel
Laconte uzyskali możliwość obejrzenia czystego, nieedytowanego
zapisu video z całej strzelaniny. Doszli oni do tego samego
wniosku. Tylko Palestyńczycy mogli ze swoich pozycji uderzyć
w chłopca. Leconte powiedział sieci CBN Jeśli byłyby
to Izraelskie pociski, to mielibyśmy do czynienia z bardzo dziwnymi
pociskami, ponieważ musiałyby skręcić na rogu.
Nadal jednak nie wiemy czy historia Mohammeda
al-Durry została tragicznie niezrozumiana czy też była to
celowa manipulacja, mająca wzniecić anty-Izraelskie nastroje
oraz zrównać, w oczach społeczeństwa, Palestyńskich terrorystów
z Izraelskimi żołnierzami.
Oryginalny zapis incydentu został wyprodukowany
i rozpowszechniony (dostarczony agencjom informacyjnym) przez
francuską telewizję publiczną France 2. Tylko kamerzysta
Talal Abu Rahma, Palestyńczyk, był naocznym świadkiem strzelaniny.
Żaden kamerzysta ani dziennikarz nie był obecny w momencie zdarzenia.
Charles Enderlin, reporter France 2 nie był świadkiem
wydarzeń. Informacje do komentarza redakcyjnego pochodziły wyłącznie
od Rahmy.
Na dzisiaj Enderlin, dobre i to, nie
jest pewien faktów. Zamiast tego mówi, iż jego twierdzenie,
iż Izraelczycy zabili al-Durre korespondowało z realizmem sytuacji,
nie tylko w Gazie ale i w West Banku.
Innymi słowy, nie jest ważne to czy
Izraelscy żołnierze zamordowali al-Durre ponieważ Enderlin wierzy
w to, iż Izraelczycy zabijali innych Palestyńczyków. Zszokowany
Leconte powiedział CBN To, z dziennikarskiego punktu
widzenia, halucynacje. To, że dziennikarz taki jak on, przyparty
do muru, mówi takie rzeczy pokazuje stan mediów w dzisiejszej
Francji
Niedawno International Herald Tribune
zacytował dyrektora d/s informacji telewizji France 2 Nikt
nie może powiedzieć dokładnie kto zabił [al-Duure]. Ale w swoim
reportażu Enderlin był pewny swego: Strzał padł z Izraelskich
pozycji, powiedział i dorzucił Jeszcze jedna salwa i dziecko
zginie. Nie mógł on jednak w żadnym razie wiedzieć kto strzela
- tym bardziej nie mógł wiedzieć po którym razie padną śmiertelne
strzały. Jednak widział. Skąd?
To nie wszystko. Chociaż Izrael na początku
wydał oświadczenie, iż al-Durra mógł zginąć w krzyżowym ogniu,
to później do zbadania sprawy przydzielono cywilnego fizyka,
Nahuma Shahafa, aby zbadał całe wydarzenie. Także on stwierdził,
iż fatalne strzały nie mogły paść ze strony izraelskich karabinów.
Lecz poszedł jeszcze dalej stwierdzając, iż Rahma zainscenizował
cały incydent! Włączając film w zwolnionym tempie napisał
Stephan Juffa zauważył rękę operatora kamery [Rahmy] robiącą
znak take two, znak używany przez profesjonalistów jako sygnał
do powtarzania sceny.
Juffa uzyskał świadectwa od Dr Joumaa
Saka i Dr. Muhamada El-Tawil, dwóch palestyńskich lekarzy ze
szpitala Gaza Shifa, którzy powiedzieli, iż martwe ciało al-Durry
dostali przed 13.00. Lecz France 2 podała, iż strzelanina nie
rozpoczeła się przed 15.00 Jak ktoś mógł zostać zabity przez
kule wystrzelone godziny po jego śmierci? zapytał Juffa. Wierzy
on iż odpowiedź jest prosta: dziecko w kostnicy i dziecko w
France 2 to różne dzieci. Nie ma wątpliwości że cała sprawa
"śmierdzi".
Co więcej, Philippe Karsenty, dyrektor
paryskiego Media Ratings, zanotował, iż początkowo Enderlin
twierdził, że nieedytowany zapis zawiera śmiertelne bóle dziecka,
sceny zbyt okropne do oglądania. Lecz nieedytowany taśma niczego
takiego nie zawierała ... Dlaczego więc kłamał?
Ponieważ telewizja France 2 nie
jest telewizją prywatną - tak długo jak rząd francuski będzie
prowadził politykę "ugłaskiwania" nastawionej antyamerykańsko
i antyizraelsko mniejszości muzułmańskiej wśród której fundamentalizm
jest bardzo silnie reprezentowany - tak długo będziemy mogli
usłyszeć o podobnych historiach wyreżyserowanych tylko po to
aby zadowolić to grono "odbiorców".
Clifford D. May który opisał tę historię
jest byłym korespondentem New York Times, aktualnie przewodzi
Fundacji Na Rzecz Obrony Demokracji (Foundation for
the Defense of Democracies) zwalczającej terroryzm.
Francuska telewizja obstaje przy historii,
która rozpoczęła Intifadę
CNSNews.com 15.02.2005
Paryż Francuski dziennikarz i niezależny
producent telewizyjny, którzy widzieli ,,surową i nie zmontowaną
taśmę video przedstawiającą zastrzelenie palestyńskiego chłopca
w 2000r., twierdzą, że to niemożliwe, by chłopca zastrzeliły
siły izraelskie, tak jak poinformowano w raporcie francuskiej
telewizji.
Francuska państwowa telewizja obstaje
nadal przy tym, że przekaz jest autentyczny. Przypominamy że
chodzi o słynna scenę z filmu który pokazywał 12-latka Mohammeda
al-Durrę trafionego kulami izraelskich żołnierzy, filmu którego
prezentacja doprowadziła do Intifady.
Jednakże Denis Jeambar, redaktor naczelny
francuskiego dziennika LExpress oraz filmowiec Daniel
Leconte, producent i właściciel spółki filmowej Doc en Stock,
twierdzą, że ta kaseta video jest pełna wyreżyserowanych scen
i fałszywych zranień.
Jeambar i Leconte uzyskali pozwolenie
telewizji France 2 na obejrzenie pełnej i nie edytowanej
oryginalnej kasety przedstawiającej zdarzenie, które miało miejsce
we IX 2000 r. na skrzyżowaniu Netzarim w Strefie Gazy. Leconte
twierdzi, że jest wprawdzie przekonany o tym, że strzelanina
miała rzeczywiście miejsce, lecz nie wierzy w to, że kule, które
ugodziły chłopca, mogły być wystrzelone przez izraelskich żołnierzy.
"Jedynymi, którzy mogli trafić
dziecko z tamtej pozycji, byli Palestyńczycy", powiedział
Leconte dla Cybercast News Service. "Gdyby to były
izraelskie kule, to byłoby bardzo dziwne, kule gdyż musiałyby
lecieć naokoło."
France 2 wcześniej próbowało
wytłumaczyć tą anomalię twierdząc, że kule rykoszetowały od
ziemi, ale Leconte odrzuca ten argument. "To mogło się
zdarzyć raz, ale czy kule mogły lecieć naokoło 7 czy 8 razy?
Oni po prostu gadają głupoty.", stwierdził Leconte.
W artykule w International Herald
Tribune zacytowano kierownika działu informacyjnego stacji
mówiącego, że "po 4 latach nikt nie może powiedzieć, kto
na pewno zabił Mohhameda al-Durrę, Palestyńczycy czy Izraelczycy".
Jednym słowem stacja już tylko próbuje zachować twarz w obliczu
coraz bardziej jasnej manipulacji.
Pytania dotyczące śmierci al-Durry wzbudziły
globalne zainteresowanie, które pomogło wywołać palestyńską
Intifadę. Tysiące ludzi - Palestyńczyków i Izraelczyków - straciło
życie w ciągu 4 lat przemocy.
France 2 sprawiła, że krótkie,
zmontowane fragmenty tego ekskluzywnego wideoklipu stały się
dostępne bezpłatnie na całym świecie, twierdząc, że nie chce
zarabiać na tragedii. Nagrania tego używali Palestyńczycy jako
dowodu izraelskiej brutalności. Kiedy islamscy porywacze z Pakistanu
mordowali Daniela Pearla w 2002 r., w tle widać było plakat
przedstawiający al-Durrę.
Narastające pytania o autentyczność
Kontrowersje tyczące się zdarzenie przycichły
przez lata. Jednakże powróciły miesiąc temu, gdy Jeambar i Leconte
napisali, że kaseta zawierała sceny przedstawiające Palestyńczyków
odgrywających rannych przed strzelaniną, że nic na kasecie nie
wskazywało na to, że dziecko zginęło a jeżeli już zostało zastrzelone,
to nie ma dowodu, że zrobili to izraelscy żołnierze. Z drugiej
strony, jak twierdzą, film wskazywał na Palestyńczyków jako
sprawców.
Ich relacja wniosła nowe, ważne elementy
do debaty, gdyż Jeambar i Leconte są jednymi z niewielu z grupki
niezależnych ludzi, którym pozwolono zobaczyć pełny, niezmieniony
film. Jeambar i Leconte zdobyli dostęp do nagrania, po tym jak
poprosili France 2 o dowód, na to że wiadomość stacji
o śmierci al-Durry była prawdziwa.
Film z 30 IX 2000 r. pokazywał chłopca
zidentyfikowanego jako al-Durra kryjącego się za dorosłym mężczyzną.
Reporter telewizji France 2 Charles Enderlin stwierdził
w komentarzu do klipu, że chłopiec został zabity przez izraelski
ostrzał, po tym jak w raz ze swym ojcem znalazł się w środku
strzelaniny pomiędzy izraelskimi siłami bezpieczeństwa a palestyńskimi
bojownikami.
Enderlin nie był obecny podczas strzelaniny,
ale wielokrotnie twierdził w wywiadach, że kaseta nagrana przez
jego kamerzystę Talala Abu Rahma zawierała też scenę "śmiertelnej
agonii" chłopca, która była tak wstrząsającym obrazem,
że musiał ją wyciąć, by oszczędzić jej widzom.
W I 2005 r. w artykule w Le Figaro,
Jeambert i Leconte napisali, że gdy dyrektor działu informacyjnego
France 2 Arlette Chabot pokazała im kasetę, byli zaskoczeni,
że nie zawiera ona sceny "agonii". Tak więc filmowcy
kłamali!
Odkryli oni również 20 minut kasety
zawierało sceny przedstawiające palestyńskich chłopców "bawiących
się w wojnę", udających że są ranni a potem wstających
z ziemi i spokojnie odchodzących dalej.
Jeambar i Leconte powiedzieli radiu
RCJ, że obecny na spotkaniu przedstawiciel France 2 odnosząc
się do odgrywania scen stwierdził: "Wiecie, zawsze tak
jest".
W wywiadzie dla Cybercast News Service,
Leconte stwierdził, ze nie był zaskoczony faktem wykorzystywania
przez Palestyńczyków kamer telewizyjnych dla celów propagandowych,
jednakże stwierdził, że stanowisko France 2 wprowadziło
niepotrzebne zamieszanie w czasie, gdy zdarzenie to wywoływało
tyle kontrowersji i było przedmiotem śledztwa.
"Myślę, że część tego zdarzenia
była wyreżyserowana, muszą przyznać, że była wyreżyserowana
i że może się to zdarzyć w regionie z tysiąca powodów",
stwierdził.
Tymczasem kierownik działu komunikacji
stacji France 2 Christine Delavennat powiedziała Cybercast
News Service, że żadna ze scen na kasecie nie była wyreżyserowana
a kamerzysta i stacja trzymają się tej wersji.
Delavennat wezwała "oskarżycieli"
do przedstawienia dowodów, nazywając debatę "nieprzyzwoitą"
i ostrzegając, że stacja wniosła już 8 pozwów przeciwko "oskarżycielom",
większość z nich o zniesławienie.
Kto zastrzelił Mohammeda?
Teoria o wyreżyserowaniu zdarzenia została
rozpowszechniona przez izraelską Metula News Agency,
której redaktor naczelny Stephane Juffa, uznał po przeprowadzeniu
śledztwa, że śmierć chłopca została odegrana przez aktorów a
dziecko zidentyfikowane jako Mohammed al-Doura było już martwe
i znajdowało się w kostnicy na kilka godzin przed strzelaniną.
Leconte stwierdził po obejrzeniu materiału
France 2, że wierzy w to, iż scena strzelaniny była prawdziwa.
"Kiedy zaczyna się strzelanina, nie ma już gry aktorskiej,
jest za to prawdziwe strzelanie, nie ma co do tego żadnych wątpliwości",
opowiedział Leconte dla Cyber Cast Newserwice.
Jeżeli nie było "niesamowitej manipulacji"
ze strony France 2, Leconte wierzy, że zarówno ojciec
jak i syn zostali trafieni kulami. Powołuje się przy tym na
niedawny materiał na, którym widać jak ojciec chłopca, Jamal
al-Durra, pokazuje blizny po kulach. Laconte twierdzi, że jeżeli
Juffa uważa cały incydent za wyreżyserowany, powinien pokazać
solidny dowód.
Odkąd po raz pierwszy wyemitowano kontrowersyjne
zdjęcia, izraelska armia nie jest w stanie potwierdzić ani zaprzeczyć
temu czy była odpowiedzialna za śmierć chłopca. Ale w roku 2002,
dokument niemieckiej telewizji pokazał, że to palestyński a
nie izraelski ostrzał zabił chłopca. Po obejrzeniu materiału
Jeambar i Leconte doszli do tych samych wniosków.
Według Lecontea mężczyzna i dziecko
kryli się za betonowymi beczkami oddzielającymi ich od izraelskiej
pozycji. Jednakże dwie palestyńskie pozycje ogniowe znajdowały
się na wprost nich, co prowadzi Jeambara i Lecontea do konkluzji
mówiącej, że śmiertelne strzały zostały oddane nie przez Izraelczyków
ale przez Palestyńczyków.
Wiarygodność Talala Abu Rhama, palestyńskiego
kamerzysty, może być najsłabsza ze wszystkich osób zamieszanych
w tą kontrowersję. Wydał on oświadczenie natychmiast po zdarzeniu,
w którym przysięgał, że to izraelska armia zabiła chłopca. Ale
zarówno według Juffy jak i Lecontea, później je wycofał.
Delavennat mówi natomiast, że kamerzysta
nigdy nie wycofał twierdzeń. Rhama jedynie zaprzeczył, że wydawał
oświadczenie błędnie mu przypisywane przez grupy obrońców
praw człowieka mówiące, że izraelska armia zabiła chłopca
z zimną krwią, wyjaśnia Delavennant.
Reporter stacji France 2, Enderlin,
w odpowiedzi na postawione w Le Figaro przez Jeambara
i Lecontea dlaczego oskarżył Izraelczyków o oddanie śmiertelnych
strzałów, powiedział: "obraz ten korespondował z realiami
sytuacji nie tylko w Strefie Gazy ale i na Zachodnim Brzegu".
"Z dziennikarskiego punktu widzenia uznaje go to za bredzenie"
stwierdził Leconte, który sam jest byłym dziennikarzem. "To
że taki dziennikarz jak on (Enderlin) może posunąć się do mówienia
takich rzeczy, wiele mówi o kondycji prasy w dzisiejszej Francji",
dodaje.
Leconte uważa, że francuskie media przekazują
silne antyamerykańskie i antyizraelskie przekłamania. Opinia
publiczna, jest również niezdolna do kwestionowania stwierdzenia,
że to izraelska armia zabiła chłopca, twierdzi Leconte.
France 2 niechętne odwołaniu
Niezależni badacze twierdzą, że francuska
prasa niechętnie krytykuje publiczną telewizję, gdyż jest ona
głównym pracodawcą dla dziennikarzy w tym kraju, co sprawia
że może ona wywierać na nich wielką presję.
Leconte twierdzi, że z powodu ,,niszczących
konsekwencji tych obrazów min.: linczu dwóch izraelskich żołnierzy
i ciągłych antysemickich wypowiedzi francuskich muzułmanów
France 2 lub Enderlin powinni przyznać się do
podania nieprawdziwych informacji w swym raporcie.
"Kto to powie, nie wiem, ale jest
ważne żeby Enderlin albo France 2 powinni powiedzieć,
że byli w błędzie co do tych obrazów że nie były one rzeczywistością"
twierdzi Leconte.
W odpowiedzi Enderlin nie udzielił żadnych
wyjaśnień co do twierdzeń Lecontea i Jeambara z Le Figaro,
co samo w sobie było wiadomością, według Lecontea, wskazującą
na to że argumenty jego i Jeambara są nie do obalenia. "Enderlin
powinien je uznać. Zakończyłoby to przynajmniej jedną część
debaty" - twierdzi Leconte.
Jeśli chodzi o "agonię", którą
Enderlin miał wyciąć z reportażu, Leconte i Jeambar twierdzą,
że nie istnieje ona na oryginalnej kasecie. Enderlin powiedział
magazynowi Telegrama pod koniec ubiegłego roku, że nastąpiło
"nieporozumienie", gdyż chciał użyć słowa "agonia"
na określenie sceny postrzelenia Mohammeda al-Durry.
Jednakże, 10 II w trakcie dyskusji online
na forum magazynu Le Nouvel Observateur, Enderlin został
spytany jak opisałby te same zdjęcia filmowe. Odpowiedział,
że powiedziałby to samo, ale w procesie montażu dołączyłby zdjęcia
"agonii dziecka", stawiając przy tym pod znakiem zapytania
swe poprzednie twierdzenia. W czasie pierwszego montażu, kwestionowane
video zostało "w tym czasie wycięte, gdyż sprawiało, że
reportaż stawał się zbyt wstrząsający".
Pomimo tego, że Enderlin jak i France
2 nie przyznają, że zrobili jakiekolwiek błędy, Conseil
superieur de l'audiovisuel (CSA) - francuska rządowa
rada kontroli mediów wydała w XII oświadczenie, w którym wezwała
francuską telewizję do identyfikowania źródeł i wykazywania
większej ostrożności przy relacjonowaniu międzynarodowych konfliktów.
Papież Jan Paweł II wygłosił podobny
apel w styczniu, ostrzegając że "zły użytek środków masowego
przekazu może wyrządzić nieopisane zło, wywołując nieporozumienia,
uprzedzenia a nawet konflikty".
Oskarżenia przeciwko państwowej telewizji
wzbudziły ponadto uwagę z powodu planów francuskiego rządu mających
na celu powołanie międzynarodowej frankojęzycznej telewizji
informacyjnej.
Tłumaczenie: foxmulder
|